Traktat najlepszy z możliwych? (aktl.)

Traktat najlepszy z możliwych? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Traktat Konstytucyjny UE jest historycznym osiągnięciem i Polski, i całej UE. Szczyt w Brukseli zakończył się najlepszym możliwym kompromisem - przekonywał w Sejmie szef polskiej dyplomacji.
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, przedstawił w Sejmie informację rządu w sprawie wyników brukselskiego szczytu, który zakończył się zaakceptowaniem Traktatu Konstytucyjnego.

Zapewniając, że Polska w Brukseli w pełni wykorzystała swoje prawa do prezentowania stanowiska we wszystkich kwestiach dotyczących negocjowanego Traktatu Konstytucyjnego UE, Cimoszewicz zapewniał także, "głos polski był wysłuchiwany i brany pod uwagę". "Ani Polska, ani żaden inny kraj członkowski UE nie uzyskałby więcej, gdyby negocjacje trwały nadal" - podkreślił.

- Zgadzam się ze stwierdzeniem, iż "nasz sukces nie jest absolutny" - przyznał szef MSZ. Jednak nie chciałbym, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek w UE osiągnął wszystko, czego oczekuje. Oznaczałoby to, że mamy do czynienia z dominacją, a nie ze wspólnotą.

Minister zapewniał też, że polscy przedstawiciele zarówno w Konwencie Europejskim, jak i podczas konferencji międzyrządowej w Brukseli w sposób stanowczy prezentowali polski punkt widzenia, starali się jednak także wykazać maksimum dobrej woli i zrozumienia dla sprawy integracji. Taka postawa "pozwoliła na osiągnięcie kompromisowego rozwiązania w kształcie możliwym do zaakceptowania przez wszystkie strony" - mówił Cimoszewicz.

Nie mogliśmy nie zgodzić się na przyjęcie Traktatu. Brak akceptacji naszego kraju dla  uzgodnionego Traktatu Konstytucyjnego miałby poważne negatywne skutki z punktu widzenia realizacji naszych interesów w UE - przekonywał Cimoszewicz. Jego zdaniem, nawet przy braku zgody Polski na konstytucję UE "wiele zapisów Traktatu zostałoby zrealizowanych drogą pozatraktatową, bez zapewnienia nadzoru przez Komisję Europejską, bez równoprawnego udziału wszystkich państw" - podkreślił Cimoszewicz.

Jeśli chodzi o sposób podejmowania decyzji w Radzie UE, szef MSZ uważa, że Polsce udało się osiągnąć cel, jakim była korekta zaproponowanego przez Konwent systemu podwójnej większości, tak aby spełniał on przesłanki polskiego stanowiska.

Przypomniał, że pierwotnie Polska opowiadała się za zachowaniem nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. Jednak zwolennicy utrzymania tego sytemu stopniowo się wykruszali, akceptując system tzw. podwójnej większości; do tego grona dołączył też nasz wcześniejszy sojusznik - Hiszpania. To spowodowało, że system ważenia głosów (przyjętych w Nicei) stał się z politycznego punktu widzenia niemożliwy do obrony. W tej sytuacji polscy przedstawiciele chcieli doprowadzić do zapewnienia naszemu krajowi porównywalnej z nicejską pozycji w Radzie UE oraz ustanowienie mechanizmu, który pozwoliłby na poszukiwanie kompromisu w spornych kwestiach. Wzmacniałoby to równowagę między państwami członkowskimi - mówił Cimoszewicz.

W jego cenie, polskie postulaty negocjacyjne udało się zrealizować w  możliwie największym stopniu. "Nasz dorobek negocjacyjny stawia nas z całą pewnością w szeregu tych państw UE, które wywarły największy wpływ na końcowy kształt Traktatu" - podkreślił. Spośród sześciu zasadniczych polskich postulatów jedynie jednego celu nie udało się osiągnąć - wprowadzenia do  preambuły Traktatu zapisu o tradycji chrześcijańskiej - uważa minister.

Uroczyste podpisanie Traktatu ma nastąpić późną jesienią tego toku po zakończeniu prac lingwistycznych i prawnych.

Stanowisko rządu w sprawie Traktatu niemal zgodnie odrzuca opozycja. Szef klubu Platformy Obywatelskiej Jan Rokita zapowiedział, że jeśli dojdzie do władzy w Polsce centroprawicowy rząd, zrobi on wszystko, aby w 2009 r. "to, na co się panowie zgodzili w Brukseli, nie weszło w życie", a "nie ma niemal najmniejszej wątpliwości", że tak się stanie przy dzisiejszych nastrojach w Unii Europejskiej.

- Zgoda na Traktat Konstytucyjny to "porażka polskiej dyplomacji". "Mogliśmy tę porażkę już od pewnego czasu przewidywać - czuć ją było nosem zwłaszcza odkąd, skądinąd krytykowany przez nas zdecydowanie jako premier, Leszek Miller odszedł od władzy" - mówił Rokita. Według niego, prezydent Aleksander Kwaśniewski był przeciwny wcześniejszej linii rządu w sprawie Traktatu. "Rząd się zmienił, przyszedł premier, który jest w sprawach międzynarodowych marionetką w ręku prezydenta" - uważa Rokita. Wyraził też żal, że Cimoszewicz uległ "atmosferze wytworzonej w Pałacu Prezydenckim, iż kapitulować trzeba za wszelką cenę, bo będzie katastrofa".

Rokita uznał, że rząd działał w sprawie Traktatu w oparciu o trzy błędne założenia. Pierwsze, że upływ czasu działa na niekorzyść pozycji negocjacyjnej Polski, a - jego zdaniem - było dokładnie odwrotnie. Drugie, że Traktat w tej wersji wzmocni tendencje integracyjne w Europie, tymczasem będzie on ujawniał słabość wspólnoty. Trzecie błędne założenie, to to, że było rzeczą naturalną, iż nie dostaną tego, czego chcieli. W opinii Rokity, niektórzy dostali bowiem wszystko, czego chcieli, "nawet jeśli było to jawnie absurdalne". "Niemcy dostali uznanie tego, że NRD była jako jedyny kraj na świecie poszkodowana przez komunizm; Francuzi dostali to, że chrześcijaństwo może być uznane przez Traktat jako coś niedobrego i nie powinno być wspominane w tym Traktacie" - powiedział Rokita.

Po rezygnacji z nicejskiego systemu ważenia głosów Polski nie ma wśród ważnych krajów w Unii Europejskiej - uważa Andrzej Grzyb (PSL). "Mając Niceę, mieliśmy ster i silnik, a teraz chwalimy się, że mamy hamulec".

"Każdy kraj coś uzyskał, np. Wielka Brytania jednomyślność w sprawie podatków oraz kwestii socjalnych, Holandia uzyskała prawo weta w sprawie budżetu, Francja to, że w preambule nie ma mowy o wartościach chrześcijańskich, a Polska zyskała poczucie osamotnienia" - podsumował poseł.

Przytoczył także krytyczne opinie na temat Traktatu w europejskiej prasie.

Szef klubu LPR Marek Kotlinowski zgłosił wniosek o odrzucenie informacji rządu. Jego zdaniem, "Polska najbardziej traci, jeśli chodzi o projekt konstytucji UE" i przypominał krytyczne podejście LPR do warunków członkostwa Polski w UE (nazwał je haniebnymi) przed referendum akcesyjnym. Zaapelował o "poważną debatę" w sprawie Traktatu.

Zadeklarował też, że jeśli pozycja Polski w Unii się nie zmieni, LPR "będzie robić wszystko, aby polska jak najszybciej opuściła UE".

Samoobrona, która - jak w imieniu tego klubu powiedział poseł Jan Łączny - jest krytycznie nastawiona do uzgodnionego na szczycie w Brukseli traktatu, postulowała, aby decyzja w sprawie jego ratyfikacji zapadła w drodze ogólnonarodowego referendum.

Samoobrona nie podziela oceny, że rząd odniósł w Brukseli sukces. "Zasadnicze sprawy nie zostały rozstrzygnięte na naszą korzyść" - powiedział. Powtórzył, że Samoobrona uważa, iż warunki, na jakich Polska przystąpiła do UE są nierównoprawne i trzeba je renegocjować.

Najostrzej oceniły brukselski kompromis koła poselskie Ruchu Katolicko-Narodowego, Ruchu Odbudowy Polski i Porozumienia Polskiego, które są za odrzuceniem informacji rządu.

Zdaniem przewodniczącego RKN Antoniego Macierewicza, Traktat Konstytucyjny UE łamie Konstytucję RP dając prymat ustawodawstwu unijnemu nad polskim. "To hańba! Przyjmujecie obrożę na Polskę, a nam wmawiacie, że zawarliśmy kompromis" - powiedział. Jego zdaniem, Polska zgodziła się na przynależność do państwa federalnego rządzonego przez Niemcy i Francję. "Stworzyliście państwo federalne, którym rządzić będą Niemcy i  Francja zgodnie z myślą laicka, antychrześcijańską i antyludzką" - mówił. Zapowiedział wniesienie wniosku o postawienie rządu przed Trybunałem Stanu za złamanie Konstytucji RP. W podobnym tonie wypowiadał się Jan Łopuszański z Porozumienia Polskiego.

Zdaniem SLD, UP, FKP i SdPl, rząd uzyskał w Brukseli tyle, ile mógł uzyskać. Dziękując polskim negocjatorom, Andrzej Celiński (SdPl) ocenił, że "osiągnęliśmy kompromis, który daje nam silną pozycję w Unii Europejskiej".

"Jak się patrzy na ten Sejm, jak się patrzy na przywódców prawicy, jak się słucha tych steków bzdur, jakie są wypowiadane w  tej sali, a z drugiej strony - jak się patrzy na wyniki badań opinii publicznej, na wypowiedzi ludzi, na to, co prosty, normalny rolnik mówi o UE i jej procesach decyzyjnych, to jest to zupełnie inny świat" - zaatakował przeciwników Traktatu Celiński.

Poseł odniósł się do wystąpienia szefa klubu PO Jana Rokity, który - jak podkreślił - "swoją butą, sposobem mówienia, tonem, pokazał, jaki być może polski rząd po wyborach". "Z tą pychą, jaką niektórzy z nas demonstrują, z całą pewnością nie zbudujemy dobrej przyszłości dla nas wszystkich" - powiedział.

em, pap

Czytaj też: Kompromisowa kapitulacja Kompromis jagielloński