Prezes Mennicy Marciniak decyzję o nieumieszczaniu kamer tłumaczył "indywidualną odpowiedzialnością pracowników". "Kamery znajdują się w tych pomieszczeniach, skąd można wynieść drobne druciki czy ścinki, a tam, gdzie znajdują się sztaby po 6-10 kg, sprawdza się tylko, kto wchodzi i wychodzi" - tłumaczył Marciniak.
Wcześniej zdarzyły się już dwie mniejsze kradzieże (do 100 gramów), o których prezes powiadamiał policję. Wówczas część utraconej platyny Mennica odzyskała po anonimowym telefonie. Te - jak je określił - złośliwe kradzieże mogły być, jego zdaniem, wynikiem tegorocznej obniżki pensji.
W czwartek w Mennicy Metale Szlachetne odkryto kradzież 4 sztabek platyny o wymiarach: 12 cm długości, 3 cm szerokości i ok. 1 cm grubości. Każda z nich ważyła po 2 kilogramy. Ich wartość szacuje się w sumie na 960 tys. złotych.
Skradziona platyna używana jest tylko w produkcji przemysłowej. "Sprzedaż w Polsce takiej ilości platyny jest absolutnie niemożliwa - komentuje wygłoszoną tuż po kradzieży opinię prezesa Marciniaka Sławomir Safarzyński z pisma "Polski Jubiler". "Nie sposób ją przetworzyć domowymi sposobami. W tym sensie faktycznie jest bezwartościowa" - mówi Safarzyński.
em, pap