Wierzyć w to zdają się jedynie prawnicy Lwa Rywina, którzy ogłosili, że "przebieg badania" zleconego przez sąd świadczy o "nieuprawnionym wkraczaniu w sferę prywatności i intymności". Jak widać adwokaci to ludzie niewinni jak dzieci i nie mogą pojąć, jak sąd mógł zakwestionować wyniki badań zleconych przez skazanego. Widać zapomnieli, że dla wymiaru sprawiedliwości wiarygodne są jedynie opinie lekarzy sądowych, których sądy same wskazują jako niezależnych biegłych.
Zapominanie jest jednak specjalnością Lwa Rywina, co nasuwa pewne podejrzenia co do choroby, która nie pozwala mu odbyć kary więzienia. Być może w grę wchodzą uszkodzenia mózgu objawiające się jako zespół Korsakowa, opisane barwnie przez Olivera Sacksa w bestsellerze "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem". Objawami są poważne zaburzenia pamięci, które pacjent stara się kompensować za pomocą konfabulacji, czyli zmyślając na poczekaniu swoją przeszłość. Słyszeliśmy już, że to Michnik przyszedł do Rywina (i z nieznanych powodów nagrał rozmowę) - pewnie niedługo dowiemy się, że te drobne kilkanaście milionów łapówki było Rywinowi potrzebne na leczenie. No bo przecież jest ciężko chory, prawda?
Jan Stradowski