Bush: "Kioto mnie nie interesuje"

Bush: "Kioto mnie nie interesuje"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent USA George W. Bush oświadczył w wywiadzie dla brytyjskiej telewizji ITV1, że na szczycie G-8 na pierwszym miejscu będzie stawiał interesy swego kraju.
Bush odrzucił możliwość poparcia przez Waszyngton jakiegokolwiek porozumienia "w stylu protokołu z Kioto", dotyczącego ograniczenia emisji do atmosfery gazów cieplarnianych.

Bush ostudził tym samym nadzieje, że na rozpoczynającym się w  środę w Szkocji trzydniowym spotkaniu liderów najbogatszych państw świata i Rosji dojdzie do znaczących ustaleń w sprawie walki z  ociepleniem klimatu i pomocy dla Afryki - pisze w poniedziałek prasa w Wielkiej Brytanii.

Dziennikom udostępniono treść udzielonego w ubiegłym tygodniu wywiadu, który zostanie wyemitowany w poniedziałek wieczorem.

Prezydent USA oświadczył też, że Stany Zjednoczone nie zrezygnują z dotowania swych rolników, jeżeli Unia Europejska nie uczyni tego samego.

Zapobieganie dalszemu ociepleniu klimatu oraz pomoc dla Afryki, obejmująca korzystniejsze dla krajów rozwijających się warunki handlu międzynarodowego, to priorytety organizatora szczytu G-8, premiera Tony'ego Blaira.

Bush oświadczył, że nie jedzie na szczyt G-8 po to, by pomóc Blairowi dobrze wypaść. "Jadę na spotkanie G-8 z programem, który -  jak sądzę - jest najlepszy dla mojego kraju" - powiedział.

Amerykański prezydent zgodził się z opinią, że ocieplenie klimatu jest poważną sprawą, którą trzeba się zająć. Jednak na pytanie, czy można oczekiwać zobowiązania ze strony Stanów Zjednoczonych do  ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, Bush odparł: "Jeśli miałoby to wyglądać jak (protokół) Kioto, odpowiedź brzmi: +nie+. Protokół z Kioto zniszczyłby naszą gospodarkę".

Stany Zjednoczone nie ratyfikowały protokołu z Kioto, którego celem jest ograniczenie emisji do atmosfery gazów powodujących globalne ocieplenie. USA są największym na świecie emitentem gazów cieplarnianych.

Zdaniem amerykańskiego prezydenta, w walce z globalnym ociepleniem należy skupić się raczej na poszukiwaniu nowych, bezpiecznych dla środowiska technologii.

Bush podkreślił też, że Stany Zjednoczone "są liderem jeśli chodzi o pomoc dla Afryki". Chociaż - jak podkreśla brytyjska prasa - USA przeznaczają na cele pomocy rozwojowej 0,2 proc. swego PKB - dużo mniej niż wyznaczony przez ONZ cel - 0,7 proc. PKB.

W ocenie prezydenta, korzyści dla Afryki, jakie przyniosłaby liberalizacja światowego handlu i otwarcie zachodnich rynków na  produkty z krajów rozwijających się, byłyby o wiele większe niż  korzyści z udzielanej Afryce pomocy rozwojowej. "Bogate kraje powinny podać sobie ręce i powiedzieć światu: Nie będziemy więcej dotować naszego rolnictwa" - dodał Bush.

Dziennik "The Times" podkreśla, że prezydent USA rzucił wyzwanie krajom UE, by ta zreformowała swą politykę rolną, do czego wzywa też premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.

ks, pap