Eurohisteria i pospolite ruszenie

Eurohisteria i pospolite ruszenie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Im bliżej do Unii, tym większa niepewność towarzyszy polskim przedsiębiorcom. Nie wiedzą, co ich czeka na unijnym rynku. Nadal brakuje kompletu ustaw, które określą nową rzeczywistość gospodarczą.
Zaufanie do Unii kurczy się z miesiąca na miesiąc - pod koniec marca wyrażało je już tylko 28 proc. Polaków. Jeśli do tego dodać kryzys rządowy, niepewne losy planu Hausnera, opóźnione wprowadzenie VAT i zapowiedź podwyższenia składek na ZUS, to widać, w jak nerwowej atmosferze firmy spędzają ostatnie dni przed 1 maja.

Prawo na ostatnią chwilę
Gdyby przedsiębiorcy znali środowisko prawne i realia, w których przyjdzie im działać, mogliby zająć się wyłącznie własnymi przygotowaniami. Ale jest inaczej. Ze wszystkich badań i sondaży wynika, że biznes źle ocenia działalność "uświadamiającą" zarówno urzędów, jak i specjalnie powołanych ciał, takich jak Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Prawie połowa prywatnych przedsiębiorców ankietowanych w badaniu CBM Indicator, zleconym w marcu przez BusinessWeek, narzeka na brak wiedzy o Unii.
- Powinno być tak, że przedsiębiorca przychodzi do powołanego przez rząd Regionalnego Centrum Informacji Europejskiej i otrzymuje informację dotyczącą branży, w jakiej działa, co trzeba zrobić przed akcesją, jak otrzymać dotację na certyfikaty itd. Ale tak, niestety, nie jest - mówi Krzysztof Kania z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP).
Jeszcze gorzej jest z ustawodawstwem i jego znajomością. Kluczowa dla gospodarki ustawa o VAT wchodzi w życie 15 kwietnia, ale kilkadziesiąt aktów wykonawczych rodzi się w bólach.
- Płatnicy podatku VAT nie zdążą zapoznać się szczegółowo ze znowelizowaną ustawą i 30 rozporządzeniami przed 1 maja tego roku, ale na tym nie ucierpią, bo większość przepisów wejdzie w życie z pewnym opóźnieniem - ocenia Artur Binkowski z KPMG Polska Audyt. Podobnie jak z ustawą o VAT może być z wieloma innymi aktami prawnymi, bo Sejm pracuje w niezwykłym pośpiechu nad ponad 20 projektami.
Polskie przyspieszenie dostrzegła Unia Europejska, której urzędnicy mówią, że - ku ich zaskoczeniu - Polska chyba zdąży zmienić swoje prawo na czas.
Cóż z tego, skoro pośpiech przy pisaniu ustaw odbije się na ich jakości i wymusi szybkie nowelizacje.
- Ustawa o VAT zawiera tak liczne niedociągnięcia, że zaraz po jej wejściu w życie do Sejmu trafi nowelizacja - uważa Artur Binkowski.
Nad taką nowelizacją pracuje grupa posłów opozycji, proponując m.in. zniesienie 250 tys. zł kaucji gwarancyjnej, którą mają wpłacać przedsiębiorstwa działające krócej niż 12 miesięcy, jeśli chcą się zarejestrować jako płatnik VAT w handlu między krajami UE. Ten zapis jest oceniany jako jeden z większych bubli ustawy.

Słaby punkt - gra zespołowa
Na przygotowanie albo raczej jego brak ogromny wpływ ma skłonność Polaków do gry indywidualnej i niekonsultowania decyzji z innymi. Ostatnie miesiące przygotowań do akcesji nie przyniosły tu żadnego przełomu.
- Jako pracodawcy nie wiemy nawet, jakie stanowisko zaprezentuje w Brukseli nasz rząd. Trudno sobie wyobrazić, by premierzy Niemiec czy Hiszpanii nie brali pod uwagę interesów ich firm. U nas politycy nie czują się odpowiedzialni za przedsiębiorczość - narzeka Henryka Bochniarz, szefowa PKPP.
Jan Krzysztof Bielecki, kiedyś premier, a obecnie szef Pekao SA, przypomina sobie, jak w czasach, gdy był ministrem w rządzie Hanny Suchockiej, lobbowali politycy innych krajów. - Na zakończenie jednego z nudnych spotkań na szczycie premier "bardzo ważnego kraju europejskiego" wyjął karteczkę i powiedział: "Wiesz, Haniu, tu mamy problem z taką jedną inwestycją naszej firmy. Czy mogłabyś pamiętać o tej sprawie?". Wtedy zrozumiałem, na czym polega cywilizowana gra zespołowa polityków z biznesem - wspomina Bielecki.
Nasi przedsiębiorcy mają inne doświadczenia. - Raz ośmieliłem się spytać naszego ambasadora, czy pomoże nam zawrzeć kontrakt. Odpowiedział oburzony, że wspieranie prywatnych firm to nie jego zadanie - opowiada Tomasz Sielicki, prezes Computerlandu. Sielicki wie, że mimo wielu przewag (w tym tańszej, ale świetnie wykształconej kadry) polskie firmy z branży IT mogą mieć spore kłopoty ze zdobyciem zleceń unijnych, bo tam funkcjonują mechanizmy wsparcia dla firm lokalnych. Tym bardziej szef Computerlandu nie może zrozumieć postępowania administracji.
Ale i nasze firmy nie potrafią grać zespołowo. Henryka Bochniarz narzeka, że nie zdołała namówić innych organizacji pracodawców do stworzenia wspólnego przedstawicielstwa w Brukseli. - Od jednego z prezesów usłyszałam: "To ty sobie działaj w tej Brukseli, a my zajmiemy się wszystkim w Warszawie". W ten sposób to my nic nie załatwimy - denerwuje się Bochniarz.

Czołowi eksporterzy są przygotowani...
Czy skoro jest tak źle, to 1 maja przyniesie dramatyczne wydarzenia, krach polskiej gospodarki, zalanie rynku wyrobami z innych krajów unijnych?
- Nic podobnego. Będzie tak, jak wielokrotnie bywało. Czeka nas pospolite ruszenie urzędników i przedsiębiorców, którzy dostrzegą, jak z dnia na dzień skurczą się możliwości rozwoju polskich firm. Myślę, że po 2-3 miesiącach sytuacja się uspokoi - pociesza się Henryka Bochniarz.
Najmniej pracy mają przed sobą największe firmy, które twierdzą, że są dobrze przygotowane do akcesji, i zwykle mają ku temu podstawy - jako eksporterzy z wieloletnim stażem musieli się nauczyć zasad gry na unijnym rynku, zdobyli konieczne certyfikaty i nawiązali kontakty. W jeszcze lepszej sytuacji są te firmy, które należą do zachodnich koncernów.
- W takich kluczowych sektorach jak finanse, banki i ubezpieczenia stopień integracji z UE jest już bardzo znaczny, ponieważ sektor ten przeszedł gruntowną restrukturyzację wiele lat temu, a stopień powiązań z zagranicznym kapitałem zapewnia jego konkurencyjność pod każdym względem - uważa Hubert Janiszewski, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem, podobnie jest we wszystkich sprywatyzowanych gałęziach gospodarki, i to nie tylko z udziałem zagranicznych inwestorów. - Generalnie te firmy, które mają istotny udział w eksporcie do krajów UE (oraz USA i Kanady), nie powinny obawiać się akcesji. Różnice w poziomie płac oraz zmniejszające się różnice w wydajności będą działały na korzyść polskich producentów i oferentów usług - dodaje Janiszewski.
- My jesteśmy w Unii od dawna. 1 maja nic nie zmieni, chyba że na lepsze, bo znikną kolejki ciężarówek na granicach - mówi Zdzisław Chabowski, prezes firmy oponiarskiej Dębica.
- Przez kilka lat wprowadzałem standardy europejskie w swojej firmie - opowiada Stanisław Dąbrowski, współwłaściciel Provitusa, jednego z przodujących zakładów przetwórstwa warzywnego. - Zmieniałem posadzki, zakładałem wentylację, wreszcie wdrożyłem system HACCP - wylicza. Niezależnie od naszej akcesji i tak bym to robił, chcę bowiem dostarczać na rynek produkt dobrej jakości, wytworzony zgodnie z przyjętymi w świecie standardami - kończy Dąbrowski.

...ale drobni producenci już nie
- Duże przedsiębiorstwa są w dobrej kondycji, przygotowane do zderzenia z obcymi rynkami. Dla małych i średnich firm taka przedunijna gorączka to szansa na wybicie się - mówi Maciej Krzak, główny ekonomista Banku Handlowego.
Z tym wybiciem się może być jednak różnie, bo mniejsze firmy rzadko uświadamiają sobie skalę zmian. Takie wyniki przynoszą badania BusinessWeeka oraz - niezależnie - PKPP.
- Z naszego sondażu wśród 1200 małych i średnich firm wynika, że znaczna część przedsiębiorców nie wie, co oznacza dla nich integracja. Przygotowanych do nowych warunków jest jedna trzecia. Składają się na tę liczbę ci, którzy przeprowadzili przygotowania (ok. 20 proc.), oraz ci, którzy wiedzą, co trzeba zrobić (ok. 15 proc.). Pozostali, a więc ponad 65 proc., to ci, którzy sami deklarują, że nie są przygotowani, lub nie udzielili odpowiedzi, co oznacza, że w ogóle nie wiedzą, o czym mowa. Mamy tu sprzeczność: większość chce eksportować i większość nie jest do tego przygotowana. A przecież ten, kto nie zdobędzie certyfikatów unijnych, może być pozbawiony możliwości działania nawet na własnym rynku lokalnym - zwraca uwagę Małgorzata Krzysztoszek, szefowa ekspertów PKPP.
Z badania BusinessWeeka wynika, że prawie połowa firm prywatnych nawet nie planuje dostosowania swojej strategii do akcesji Polski do UE. Zaledwie co dziewiąta firma przygotowała kalkulację dotyczącą kosztów związanych z rynkiem po 1 maja. Co ciekawe, o ile ogólna sytuacja gospodarki zdaniem przedsiębiorców będzie trudniejsza (przykładowo 75,9 proc. respondentów spodziewa się zwiększonej fali upadłości firm), o tyle optymizm ich nie opuszcza, gdy oceniają perspektywy własnej firmy (pesymiści stanowią zaledwie 23,2%).
- Być może mamy do czynienia z myśleniem życzeniowym, które choć dostrzega możliwe zagrożenia, to jednocześnie każe wierzyć, że trudności ominą własną firmę i spotkają innych - zastanawia się Artur Noga-Bogomilski z CBM Indicator.
Wbrew tym dość powszechnym nadziejom trudności czekają wszystkich przedsiębiorców. Tylko ci, którzy zaczną przygotowania na czas, będą w stanie poruszać się po grząskim unijnym gruncie.

Niektóre ustawy czekające na szybkie decyzje parlamentu - ma znieść ograniczenia w prowadzeniu biznesu (prawdopodobny termin uchwalenia: maj); - wprowadzi sankcje wobec producentów naruszających regulacje unijne (druga połowa kwietnia); rynku mleka - wprowadzi system limitowania produkcji
i przyznawania dopłat
(druga połowa kwietnia); - ma wymusić wzrost konkurencji na rynku (druga połowa kwietnia); - dopuści na nasz rynek produkty oferowane w choć jednym kraju unijnym (druga połowa kwietnia); - ułatwi sprowadzanie używanych samochodów (druga połowa kwietnia).

Przedsiębiorcy o skutkach akcesji*
78,6 proc. martwi się spodziewanym wzrostem konkurencji
75,9 proc. obawia się zwiększenia liczby upadłości
72,6 proc. jest przekonanych, że wzrośnie biurokracja
61,8 proc. liczy na łatwiejszy dostęp do europejskich rynków kapitałowych
33,7 proc. wierzy, że zmniejszy się korupcja

Przedsiębiorcy o swoim przygotowaniu do akcesji*
81,2 proc. nie oszacowało kosztów wejścia na rynek unijny
43,2 proc. narzeka na brak wiedzy o zmianach wywołanych akcesją
31,6 proc. uważa, że ich firmy nie potrzebują żadnego przygotowania do akcesji
27,2 proc. twierdzi, że nie ma żadnych problemów z przygotowaniem
8,0 proc. już zakończyło przygotowania
*Wyniki badania, które na zlecenie BusinessWeeka przeprowadził CBM Indicator w marcu 2004 r. na reprezentatywnej próbie 900 przedsiębiorców prywatnych