Lance Armstrong komputerowej dystrybucji

Lance Armstrong komputerowej dystrybucji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Bieliński zarządza Action, jedną z największych polskich firm komputerowych. Osiągnięcie obecnej pozycji zajęło my 14 lat. Wśród konkurentów tylko ABC Data ma podobną sprzedaż sięgającą półtora miliarda złotych
Na horyzoncie wyrósł mi Piotr Bieliński z Action. Jeszcze dwa sezony temu mog-łem tylko pomarzyć, aby się do niego zbliżyć, a dziś proszę, na kolejnym ostrym zjeździe po prostu go objechałem - tak relacjonuje w sieci jeden z internautów swoje wrażenia ze 100-kilometrowego terenowego maratonu kolarskiego w Istebnej, który odbył się na początku lipca tego roku. - Czy to oznacza, że traci Pan formę? - pytamy założyciela, współwłaściciela i prezesa jednej największych w Polsce firm komputerowych spółki dystrybucyjnej Action. Piotr Bieliński, śmiejąc się, przyznał, że rzeczywiście ostatnio ma mniej czasu na kolarski trening. - Ten młodzieniec musiał popracować i w ciągu dwóch lat zrobić solidne postępy - wyjaśnia Bieliński, oceniając kondycję internauty. Szybko jednak dodaje, że konkurentom na rynku dystrybucji sprzętu komputerowego tak łatwo z nim nie pójdzie.
Przez ponad 10 lat Bieliński mozolnie ścigał dystrybucyjną czołówkę, potem wyprzedzał konkurentów, aż wreszcie zdobył pozycję lidera. Zapytany, czy wzoruje się na kimś ze świata biznesu, odpowiada również pytaniem. - A czy w tej dziedzinie można się na kimś wzorować? Szef Action wyjaśnia, że zdecydowanie woli podpatrywać mistrzów sportu. Znacznie bardziej interesuje go fenomen siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France Lance’a Armstronga niż dokonania Warrena Buffetta czy Steva Jobsa.
Krzysztof Kaczyński, jego kolega z Legii Warszawa (w tym klubie Piotr Bieliński trenował biegi średniodystansowe na dystansie 1500 m), jest przekonany, że profesjonalne uprawianie sportu pomogło prezesowi firmy Action w biznesie.
- Sport nauczył go uporu i pokazał, że sukcesy są wynikiem ciężkiego treningu - mówi Kaczyński.

Stres lekkoatlety
To dlatego Piotr Bieliński nie zareagował chaotycznie, kiedy w ubiegłym roku firma przeżywała trudne chwile. A było czym się denerwować - wściekli klienci, nie mogąc się doczekać realizacji zamówień, rezygnowali z usług Action i szli do konkurencji. Niektórzy w branży zacierali ręce, że firma, która rozwijała się przez lata w fenomenalnym tempie, natknęła się na barierę kompetencji.
Powodem ubiegłorocznych kłopotów Action były problemy z wdrożeniem nowego informatycznego systemu zarządzania, co zlecono Ster Projektowi. - Nie powiem, że nie spałem po nocach, ale jak wiele innych osób w firmie pracowałem wtedy bardzo intensywnie. Niemal mieszkałem w biurze - wspomina Bieliński. Jego zdaniem, Ster Projekt nie docenił skali wyzwania. Jednak złość najwyraźniej mu już przeszła. Bieliński przyznaje, że wdrożenie było absolutną koniecznością, a efekty już widać. - Przygotowanie do wysyłki jednego zamówionego komponentu trwa krócej niż minutę, wcześniej zajmowało trzy - wyjaśnia prezes. Mimo że kłopoty negatywnie się odbiły na wynikach finansowych firmy, Bieliński stara sie do tych doświadczeń podchodzić pozytywnie. - Mogłem się przekonać, którzy menedżerowie radzą sobie w skrajnie trudnych sytuacjach, a którzy nie wytrzymują napięcia - mówi.

Start na Grzybowskiej
- W pewnym momencie dotarło do mnie, że już nie mam szans na zostanie mistrzem świata. Ożeniłem się, musiałem pomyśleć, jak zarabiać na życie - wspomina swoje początki w biznesie Piotr Bieliński. Zajął się wtedy handlem komponentami komputerowymi. Działalność tę wybrał dlatego, że miał kilku znajomych na warszawskiej giełdzie komputerowej i był fanem gier komputerowych. Do dziś są one jego hobby.
Action rozpoczęła działalność w 1991 roku od stolika na giełdzie komputerowej. Do biznesu Bieliński zaangażował swoich kolegów klubowych. Do dzisiaj są w firmie menedżerami. Były to czasy, gdy w sobotę i niedzielę do Warszawy na Grzybowską zjeżdżali z całej Polski przedstawiciele firm handlujących sprzętem komputerowym. Action szybko zdobyła kolejnych klientów. - Wyznawaliśmy zasadę, że u nas towar musi być cały czas dostępny. Mniej walczyliśmy niskimi cenami - wspomina Bieliński. Dzięki temu, gdy ktoś czegoś szukał na giełdzie, wiedział, że w Action dostanie poszukiwane podzespoły od ręki.
Przełomowy był rok 1993. Przed wejściem VAT-u firmy robiły ogromne zakupy. - Zdarzało się, że sprzedaż prowadziliśmy bezpośrednio z tira - wspomina Bieliński. Firma rosła w siłę, zaczęto otwierać kolejne oddziały. W 1996 r. Action po raz pierwszy wzięła udział w warszawskich targach Komputer Expo. W tym samym roku podpisano pierwszą umowę dystrybucyjną z koreańskim Samsungiem.
Biznes zaczął się kręcić coraz szybciej - kolejne umowy, składanie komputerów, otwarcie oddziałów w Szwajcarii i Niemczech, podjęcie produkcji notebooków Actina. Action stała się jednym z największych dystrybutorów w Polsce. Na tyle silnym, że dwa lata temu firma wykupiła udziały jednego z konkurentów - California Computer. O takiej skali działania w połowie lat 90. Action mogła tylko pomarzyć.
Wysiłki Piotra Bielińskiego i jego współpracowników zostały dostrzeżone nie tylko w światku komputerowym. Nagroda dystrybutora roku, uhonorowanie szefa tytułem Postać na Rynku IT przez prasę branżową, wejście na listę Wprost 100 najbogatszych Polaków - to tylko niektóre wyróżnienia szefa Action.

Bez ekstrawagancji
Bieliński nie ubiera się w garnitury od Armaniego, nie kupuje najdroższych modeli Porsche czy Mercedesa. Kiedy nie używa roweru, jeździ więcej niż przyzwoitym audi RS6. Dwupokojowe mieszkanie w śródmieściu Warszawy rodzina Bielińskich zamieniła cztery lata temu na segment na Ursynowie. Co prawda w ubiegłym roku firma przeprowadziła się do nowoczesnej siedziby w Zamieniu, jednak biuro prezesa, choć duże, urządzone jest wyjątkowo skromnie - są w nim tylko najbardziej potrzebne meble - biurko, kanapa, stolik. Żadnych ekstrawagancji typu rekin w akwarium w gabinecie Krzysztofa Klickiego, prezesa Kolportera.
W rozmowie prezes był bardzo bezpośredni, otwarty. Żona określa go jako człowieka wyjątkowo niezależnego. Mnie uderzyła chłopięca radość, gdy kilka miesięcy temu bawił się i żartował podczas imprezy z okazji prezentacji zawodowej grupy kolarskiej Intel Action, którą firma sponsoruje do spółki z Intelem. Gdy oprowadzał mnie po terenie zakładu, do pracowników zwracał się po imieniu. - Przemek, nie zasypiaj - rzucił do krótko ostrzyżonego młodzieńca w bandance, który przy stoliku zmagał się z sennością. Bieliński przyznaje jednak, że trudno mu już wszystkich znać osobiście. - Przerobiłem to i wiem, że barierą jest zatrudnienie na poziomie 70 osób - mówi szef Action, który zatrudnia już 370 osób.

Pasja zwycięstwa
Ostro, zdecydowanie, emocjonalnie i z pasją sportowca walczącego o zwycięstwo reaguje Bieliński, gdy ktoś wylicza słabsze strony jego firmy. - A na jakiej podstawie twierdzi pan, że w ubiegłym roku przychody Action spadły o 25 proc.? - pyta. - Ranking Top 200 Computerworlda. - Rzeczywiście to nasz błąd, nie podaliśmy im danych, a oni nie doszacowali naszych przychodów. Sprzedaż grupy Action w roku obrotowym kończącym się w lipcu 2004 roku wzrosła w porównaniu z poprzednim o ponad 12 proc. - wyjaśnia prezes, tłumacząc, że wzrost sprzedaży byłby jeszcze wyższy, gdyby nie osłabienie dolara.
Ostatnio Action bardzo przyspieszyła, zgodnie zresztą z mottem firmy „Jeszcze szybciej”. Firma przygotowuje się do emisji publicznej, konsoliduje pięć oddziałów terenowych, w ostatnią fazę wkroczyło także połączenie z California Computer. Action rozbudowuje także sieć sklepów z elektroniką w ramach Solidnej Firmy Komputerowej. Docelowo sieć ma obejmować ok. 400 placówek (dziś 335). Coraz mocniej firma angażuje się też na Ukrainie.
Zdaniem Andrzeja Sowińskiego, dyrektora generalnego działu PSG w Hewlett-Packard Polska, który odpowiada za kontakty z dystrybutorami, ekspansja polskich firm w Europie Środkowo-Wschodniej to bardzo dobry ruch. Tamtejsze rynki są znacznie mniej nasycone niż w rynek polski. - Action ma spore szanse w Czechach, na Węgrzech, Ukrainie - przyznaje Sowiński. Sukcesu jest też pewien Piotr Bieliński i przekonuje, że pierwsze wyniki na Ukrainie są bardzo obiecujące.

Walka z konkurencją
O wiele trudniej będzie jednak zachować prymat na rynku polskim, bo konkurencja jest ostra. Tylko w pierwszej dziesiątce Top 200 Computerworlda są i inni dystrybutorzy, tacy jak ABC Data, Tech Data, AB i Incom. Sam Bieliński przyznaje, że na naszym rynku widzi miejsce jedynie dla trzech dużych graczy.
W dodatku regularnie pojawiają się pogłoski, że na polski rynek wejdzie wkrótce światowy potentat dystrybucyjny, Ingram. - Takiego rynku jak polski z pewnością nie odpuszczą - jest przekonany Marek Sadowski, jeden z szefów ABC Data. Co prawda wchodząc do Polski, Ingram już raz się sparzył, próbując zbudować firmę od podstaw. Po dwóch latach działalności w 2003 r. interes zamknięto. Możliwe jednak, że firma będzie się starała przejąć któregoś z polskich dystrybutorów.
Piotr Bieliński jest przekonany, że Action będzie w tej trójce, która pozostanie w grze. Konkurenci często klasyfikowali jego firmę jako dystrybutora dla drobnych składaczy sprzętu PC, który oferował im najlepsze ceny na podzespoły. Problem w tym, że po wejściu do Unii i po pojawieniu się wymogu posiadania znaku jakości CE ten rynek bardzo się skurczył. To dlatego Action zaczęła się przestawiać na przetargi publiczne i ma na tym polu pewne sukcesy. Firma rozwija także sieci detaliczne. Bieliński mówi, że zaopatruje się u nich 5 tys. klientów, a firma wystawia średnio 1,5 tys. faktur dziennie. Dla porównania, ABC Data podaje, że ma 4 tys. klientów i wystawia 3 tys. faktur dziennie. Ta firma pierwsza postawiła na elektroniczny kanał sprzedaży. Już w 1999 r. umożliwiono klientom możliwość składania zamówień online. - Dziś 80-90 proc. sprzedaży odbywa się tą drogą - mówi Marek Sadowski. Czyżby Action przegapiła szansę? Ten kanał sprzedaży uruchomiono dopiero pod koniec ubiegłego roku. - Ważne, że teraz rozwija się on bardzo szybko - odpiera zarzut Bieliński.
Firma próbowała też zaistnieć na rynku notebooków, wprowadzając tanią markę Actina. Jednak mimo iż sprzedaż przenośnych komputerów w Polsce w ubiegłym roku wzrosła o ponad 50 proc., sprzedaż Actiny spadła o ponad 20 proc. Zbiegło się to z odejściem z firmy do Optimusa Mariusza Manowskiego, który prowadził ten dział. Do Optimusa przeszło z Action potem jeszcze kilka osób, Bieliński jednak nie rozpacza. Uważa, że w życiu i w biznesie to naturalne. Podkreśla przy tym, że rotacja na kluczowych stanowiskach w Action jest bardzo niska.

Wyzwania
Można wytykać to, co się 38-letniemu prezesowi Action nie udało. Nie sposób jednak nie docenić, że wraz ze swoim wspólnikiem Olgierdem Matyką praktycznie od zera zbudował firmę o przychodach porównywalnych z Prokomem. Bieliński nie jest typem wizjonera, który lubi opowiadać, jak będzie wyglądał rynek czy firma za 5-10 lat. - W tej branży w okamgnieniu wszystko się zmienia. Trzeba więc szybko i właściwie na to reagować - mówi. Nie ma kompleksów, choć wykształcenie formalne zakończył na technikum mechanicznym. Zamiast kontynuować naukę, wolał się poświęcić sportowi, a potem firmie. - Mam żyłkę do zarządzania, a uczyłem się wszystkiego na żywym organizmie, wraz z rozwojem firmy - tłumaczy.
A jak się pracuje w jednej firmie z żoną? Poznał ją w Legii (biegała w maratonach). - Jestem bardzo wymagający, a od żony wymagam dwa razy więcej - wyjaśnia Bieliński. - Dzięki temu, że żona kieruje działem marketingu, mogę spać spokojnie - śmieje się.
Każdego roku Piotr Bieliński bierze udział w kilkunastu terenowych maratonach kolarskich. Pogłoski o tym, że Bieliński i Action tracą formę, są więc mocno przesadzone.


Piotr Bieliński, prezes Action:

Kredo biznesowe: Jeszcze szybciej
Cel: Krok przed innymi
Wartości, które ceni: Uczciwość
Wzór do naśladowania: Lance Armstrong
Styl zarządzania: Być blisko wszelkich procesów
Czy w biznesie można być uczciwym: Wyłącznie
Motywacja do działania: Nowe wyzwania
Mocne strony: Szybkość i trafność podejmowanych decyzji
Największy sukces: Rodzina
Największe wyzwanie: Author Bike Challenge - czterodniówka rowerowa (320 km)