Ukraina: Janukowycz prowadzi

Ukraina: Janukowycz prowadzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po przeliczeniu 50,12 proc. protokołów z komisji wyborczych Ukraińska Centralna Komisja Wyborcza podała, że w niedzielnych wyborach Partia Regionów Wiktora Janukowycza zdobyła 27,38 proc. głosów.
Na drugim miejscu znajduje się Blok Julii Tymoszenko z 23,41 proc. poparcia. Trzecie miejsce zajmuje Nasza Ukraina prezydenta Wiktora Juszczenki, na którą głosowało 16,3 proc. obywateli.

W nowej Radzie Najwyższej (parlamencie) będą również zasiadać deputowani Socjalistycznej Partii Ukrainy (6,91 proc. poparcia) i  Socjalistycznej Partii Ukrainy (3,53 proc.).

Pozostałe ugrupowania biorące udział w wyborach nie wejdą do  parlamentu. Nie pokonały one 3-procentowego progu wyborczego.

Frekwencja wyborcza wyniosła 67,13 proc. Dla porównania, w  wyborach prezydenckich w grudniu 2004 roku, które wyniosły do  władzy Wiktora Juszczenkę, uczestniczyło 77,22 proc. uprawnionych.

Rozmowy o utworzeniu "pomarańczowej koalicji" w nowym ukraińskim parlamencie będzie prowadził premier Jurij Jechanurow - taką decyzję podjął prezydent Juszczenko. O decyzji poinformował pierwszy zastępca szefa kancelarii prezydenckiej Iwan Wasiunyk.

"Jest to wybór prezydenta" - odpowiedział Wasiunyk na pytanie, dlaczego negocjacjami o odrodzeniu "pomarańczowej koalicji" nie  będzie zajmować się szef sztabu wyborczego proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina Roman Bezsmertny.

Blok Julii Tymoszenko potwierdził ustami swej przewodniczącej, że  gotów jest do podpisania memorandum o "pomarańczowej koalicji" z  Socjalistyczną Partią Ukrainy (SPU) i Naszą Ukrainą.

Ogłoszony wstępny raport Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznaje ukraińskie wybory za demokratyczne. "Wybory parlamentarne z 26 marca odbyły się całkowicie w zgodzie (...) z międzynarodowymi standardami wyborów demokratycznych" - ocenia dokument OBWE.

Również polscy obserwatorzy oceniają, że wybory przebiegały spokojnie i bez istotnych naruszeń. Największym problemem był -  ich zdaniem - tłok w lokalach i zbyt dużo informacji na kartach do  głosowania.

Unia Europejska oczekuje od nowego ukraińskiego rządu kontynuowania reform i potwierdzenia europejskich ambicji Ukrainy -  powiedziała unijna komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner.

"Jest bardzo ważne, że wybory przebiegły w  sposób wolny i  demokratyczny. Taki sposób przeprowadzenia wyborów był dla nas pierwszorzędną sprawą" - oświadczyła Ferrero-Waldner, zgadzając się ze wstępnym raportem misji obserwacyjnej OBWE.

Oświadczenie w sprawie wyborów parlamentarnych wydał także eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PO) w imieniu największej frakcji Parlamentu Europejskiego, chadeków. "Demokracja na  Ukrainie rośnie w siłę. Wybory zostały przeprowadzone w sposób wolny i przejrzysty, a wybór ukraińskich wyborców jest respektowany" - uważa Saryusz-Wolski.

Także on wyraża nadzieję na kontynuowanie proeuropejskiego kursu na Ukrainie, wytyczonego przez prezydenta Wiktora Juszczenkę. "Konstruktywna koalicja wszystkich sił politycznych na Ukrainie (w tej sprawie) jest niezwykle ważna" - podkreślił.

Prasa zagraniczna skłonna jest tłumaczyć wynik ukraińskich wyborów społecznym rozczarowaniem dotychczasowymi efektami "pomarańczowej rewolucji". Poparcie dla Partii Regionów, uważanej powszechnie za promoskiewską, dowodzi, iż "rewolucja, po której obiecywano sobie tak wiele, nie spełniła pokładanych w niej nadziei, a także tego, iż życie polityczne Ukrainy będzie stało pod znakiem frakcyjnych walk i politycznej presji z zewnątrz" -  napisał londyński "Times". Zaznaczył jednocześnie, że ewentualny sojusz ugrupowań Juszczenki i Janukowycza "mógłby lepiej odzwierciedlić polityczny układ na Ukrainie" i poprawić stosunki z  Moskwą.

"Konflikt między dwiema gwiazdami 'pomarańczowej rewolucji' -  Juszczenką i Tymoszenko, skandale korupcyjne, które rzuciły cień na cały obóz, i spowolnienie wzrostu gospodarczego zniechęciły wielu uczestników tej rewolucji. Wielodniowe, jeśli nie  wielotygodniowe układanie się partii grozi rozczarowaniem jeszcze większej liczby wyborców" - napisał paryski "Le Figaro".

W opinii poniedziałkowego "Le Monde", wynik wyborów jest ciężkim ciosem dla Juszczenki, który jest ich "wielkim przegranym". "Ale nic nie jest jeszcze przegrane dla spadkobierców 'pomarańczowej rewolucji', którzy mogą mieć nadzieję na kontrolę nad parlamentem w ramach szerokiego sojuszu" - dodaje gazeta.

pap, ss, ab