Kaliningrad niemal dosłownie zbudowany jest na bursztynie - pod ziemią znajdują się pokłady o grubości od kilkunastu centymetrów do kilkudziesięciu metrów

Kaliningrad, Königsberg, Królewiec, miasto Krzyżaków, hanzeatyckich kupców i pruskich notabli, na pierwszy rzut oka mało przypomina na przykład Gdańsk. Dywano-we naloty aliantów i radzieckie oblężenie zrównały z ziemią starówkę, próżno by więc szukać tu strzelistych gotyckich katedr. W niebo pnie się za to ponury, nie dokończony wieżowiec z betonu, który miał być pałacem rad. Stanął na miejscu wysadzonych w 1968 r. ruin zamku krzyżackiego, uznanych za symbol germańskiej buty.
Zaledwie kilkaset metrów dalej jest już zupełnie inny świat, z okazałymi willami z przełomu XIX i XX stulecia, otoczonymi wiekowymi drzewami, wśród których nie brak platanów. Nietrudno zgadnąć, że to ulubione miejsce przechadzek mieszkańców.
Jedną z głównych atrakcji Kaliningradu są XVII-wieczne fortyfikacje z czasów wojen szwedzkich, gruntownie przebudowane w XIX wieku (w jednej z baszt jest muzeum bursztynu). W ostatnich latach odbudowano położoną na wyspie knipawskiej katedrę, przy której znajduje się grób Kanta (muzeum filozofa mieści się w budynku uniwersytetu). Jerzy Bar, były polski konsul w Kaliningradzie, zadał sobie wiele trudu, by odtworzyć trasę spacerów pruskiego filozofa, ale okazało się, że historia zmiotła ją z powierzchni ziemi.
Zawiedzeni będą też miłośnicy zwierząt odwiedzający miejscowe zoo. Jeszcze w czasach ZSRR był to jeden z najciekawszych ogrodów zoologicznych w Europie. Teraz niestety mocno podupadł. W pobliskim barze można za to zjeść dobry i tani obiad. Smakosze, wbrew obiegowym opiniom, powinni wywieźć z Kaliningradu miłe wspomnienia. Godne polecenia są zwłaszcza pierogi z rozmaitym nadzieniem: warienniki i - nieco mniejsze, podawane w glinianych kociołkach - pielmieni.
Warto pojechać do okolicznych nadmorskich kurortów, zwłaszcza miasteczka Swietłogorsk z klifowym wybrzeżem i tradycyjnymi domami z drewna. Innym znanym kąpieliskiem jest nieco większy Zielenogradsk, określany mianem "Soczi północy". Tutaj też zaczyna się malownicza Mierzeja Kurońska z parkiem narodowym, w którym wydmy osiągają wysokość 40 metrów! Można tam znaleźć ciche rybackie wioski. O zmiennych kolejach losu rosyjskiej enklawy najlepiej podumać nad brzegiem Niemna, w mieście - nomen omen - Sowieck (do 1946 r. Tylża). To tu w 1807 r. Napoleon podpisał traktat pokojowy z zaborcami Polski, na którego mocy utworzono Księstwo Warszawskie.
Sam Kaliningrad zawdzięcza nazwę jednemu z bolszewickich przywódców. Miasto powoli uwalnia się od przeszłości, choć główne ulice nadal noszą nazwy bohaterów ZSRR, a w centrum wciąż stoją pomniki Marksa i Lenina. Widać tu jednak sporo przejawów gospodarczej aktywności mieszkańców regionu, który już za kilka lat może graniczyć z krajami Unii Europejskiej. Kaliningradczycy już dziś mówią o sobie "Jesteśmy Euro-Rosjanami".
Rosyjska biurokracja nie ułatwia jednak życia turystom. Władze obwodu wciąż są przeczulone na punkcie militarnego znaczenia tego terytorium (jeszcze kilka lat temu zamkniętego dla obcokrajowców). Dotyczy to przede wszystkim Bałtyjska. Z czasem zapewne zostanie przywrócona na zalewie normalna żegluga. Może turyści doczekają się też realizacji pomysłu połączenia kanałem Pregoły i wielkich jezior mazurskich. Wówczas żeglarze, startując z Mikołajek lub Giżycka, mogliby płynąć przez Kaliningrad na Zalew Wiślany. Niemcy rozpoczęli pracę nad takim kanałem już w 1911 r. Uruchomili nawet pierwszy odcinek, ale plany pokrzyżowała wojna.