Giertych musi przeprosić Michnika

Giertych musi przeprosić Michnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wicepremier Roman Giertych ma przeprosić redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika za nazwanie go "byłym partyjnym aparatczykiem" - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd uwzględnił w głównej części pozew Michnika, który żądał od Giertycha przeprosin i wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na Zakład dla Niewidomych w Laskach. Nakazując przeprosiny, sąd uznał zarazem, że wystarczy 10 tys. zł zadośćuczynienia.

W przeprosinach, które Giertych ma zamieścić na swój koszt na pierwszej stronie "GW", ma on m.in. oświadczyć, że "bez najmniejszego wysiłku" mógł ustalić, że Michnik nigdy nie był w PZPR. Sąd obciążył Giertycha kosztami procesu - 600 zł; ma on też zwrócić Michnikowi 1560 zł jego kosztów.

Wicepremier i obecny minister edukacji użył inkryminowanego określenia wobec Michnika w marcu 2005 r. podczas debaty w krakowskim klubie "Rzeczpospolitej". Naczelny "GW" pozwał go za to do sądu.

We wtorek sąd uznał za niewiarygodne twierdzenia Giertycha, że mówiąc o Michniku miał na myśli jego przyrodniego brata Stefana (stalinowskiego sędziego mieszkającego dziś w Szwecji - PAP). Sędzia Janina Dąbrowiecka podkreśliła, że Stefan wyjechał z Polski po 1968 r., a Giertych mówił w debacie o aktualnych sprawach.

"Od pozwanego wymaga się większej odpowiedzialności za słowo" - tak sędzia uzasadniła wyrok. Podkreśliła, że pozwany nie wykazał, iż jego słowa są prawdziwe, a tym samym jego działanie było bezprawne. Według sędzi, nieprawdziwe słowa Giertycha mogły wywołać wrażenie, że Michnik był członkiem PZPR, "co ma charakter zniesławiający dla powoda".

Pełnomocnik Michnika, mec. Piotr Rogowski powiedział po wyroku, że jest on "kubłem zimnej wody" dla polityków, którzy chcą ostrzej karać dziennikarzy za pomówienia. "A czemu by nie polityków?" - spytał retorycznie mecenas (w poniedziałek Giertych zaproponował zaostrzenie prawa prasowego i wysokie kary finansowe za publikowanie "ewidentnych kłamstw" - PAP).

Mec. Rogowski dodał, że wyrok daje satysfakcję, bo "za kłamstwo jest odpowiedzialność". "Pan Giertych nie znalazł w sobie tyle cywilnej odwagi, by przeprosić, więc sąd dziś swym wyrokiem zmusił go do tego" - podkreślił adwokat. Przyznał, że liczy się z apelacją pozwanego.

Nikt od Giertycha nie stawił się na ogłoszeniu wyroku. Giertych podtrzymywał wcześniej wszystko, co powiedział. Nie zamierzał dobrowolnie przepraszać Michnika, chyba że sąd wyda prawomocny wyrok. Według adwokata Giertycha, wypowiedź o Michniku mieściła się w granicach debaty politycznej, a ściganie za nią to "zamach na wolność słowa".

Komentując wyrok Giertych powiedział, że podtrzymuje swoje zdanie o naczelnym "GW". "Jako przedstawiciel Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna Michnik był partyjnym aparatczykiem" - podkreślił wicepremier. Zapowiedział jednocześnie odwołanie się od wyroku.

Giertych zwrócił też uwagę, że sąd nie zgodził się na przedstawienie żadnych dowodów z jego strony. "Nie zgodził się też na przesłuchanie mnie i Michnika" - dodał.

Proces, który od półtora roku nie mógł się rozpocząć z powodów formalnych, w końcu listopada sędzia Dąbrowiecka w godzinę doprowadziła do końca. M.in. zdecydowała, że nie przesłucha ani Giertycha ani Michnika.

ab, pap