Jestem przeciw aborcji, bo to nie jest w moim interesie
Jako osoba z niepełnosprawnością muszę jednoznacznie stwierdzić , że temat aborcji dotyczy bezpośrednio mnie. I nie ma co udawać , że jest inaczej. Według uczestniczek czarnego protestu i ruchów typu "Ratujmy Kobiety" to moje życie zaczęło się od tak zwanego "uszkodzonego płodu". O zgrozo. Żyję i mam się na tyle dobrze, żeby swoimi pulchnymi palcami napisać ten tekst - wybacz sarkazm. Przecież w tak istotnej kwestii głos samych osób niepełnosprawnych powinien być obecny. Jest? Brak jakiejkolwiek znaczącej wypowiedzi w prasie, telewizji czy internecie. Panowie liderzy są tak słabi, że żaden z nich nie miał publicznie odwagi podjąć dyskusji... A jest to istotne; nie można chować głowy w piasek. Trzeba mieć odwagę - o zgrozo, przeciw społeczeństwu - przyzna , że sama aborcja godzi w interesy osób z dysfunkcjami.
Przykład? Istnieje spora liczba niepełnosprawności, które nie oznaczają śmierci tuż po porodzie. Według danych zebranych przez portal Polityka.pl z 7 listopada 2016 tylko 20% z 8-10 tysięcy ciąż, gdzie zdiagnozowano przynajmniej jedną wadę wrodzoną, kwalifikuje się do tak zwanych ciężkich przypadków - czyli bardzo prawdopodobna śmierć tuż po urodzeniu. Pozostałe 80% może w pełni korzystać z życia, będąc zaktywizowanymi społecznie czy zawodowo. Początek jednak nie jest obiecujący... Problem polega na tym, że już na samym starcie aborcja odbiera szansę na walkę o lepsze jutro. Ależ to musi być podłe, gdy odbiera się komuś nadzieję. W imię czego?
Ustawy, ustawy, ustawy…
Rząd Premier Beaty Szydło przymierza się do legislacyjnej ofensywy na rzecz osób niepełnosprawnych. Pierwsza ustawa to "Za Życiem", mająca na celu pomoc kobietom przejść tak zwaną "trudną ciążę". To dopiero początek. Sztab ludzi pracuje nad rozwiązaniami dotyczącymi chociażby kwestii stymulacji rynku pracy czy możliwości wzięcia urlopu regeneracyjnego dla rodziców opiekującymi się na co dzień swoimi dziećmi z często poważnymi dysfunkcjami. Po raz wtóry pytam: gdzie są liderzy osób niepełnosprawnych? A zaraz odpowiem…
Czemu? Tak jest łatwiej
Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych zmieniła życie setek tysięcy osób w Polsce. Serio? Żartowałem. Powiedzmy, że to był suchar na dziś. A tak poważnie? Rzeczywiście, przedstawiano podpisanie tego aktu jako zbawienie dla osób z niepełnosprawnościami - i tyle. W żaden sposób nie zmieniło to mojego życia. I stawiam 10-letnie whisky za wskazanie osoby, której choć w małym stopniu zwiększyło to poziom życia. Kolejne tematy "warte zainteresowania"? To kampanie społeczne. W tym akurat osiągnęliśmy mistrzostwo w marnowaniu pieniędzy. Ostatni przykład to cykl reklam "Uwolnij Mocz”. Poważnie, tak to się nazywa.
#IronicznyUśmiech Idea polega na promowaniu nowoczesnych rozwiązań w procesie cewnikowania i wskazaniu problemu niedostatecznego refinansowania cewników hydrofilowych. Jasne, idea słuszna, ale trzeba być naiwnym, sądząc, że kampania sponsorowana na facebooku zmieni ustawę. Takie rzeczy robi się poprzez wysyłanie lobbystów na wiejską, a nie wydając publiczne pieniądze na kampanie medialne. Nic to nie zmieni. W takim razie dlaczego od dziesięcioleci jest promowany ten sam naiwny sposób „załatwiania interesów” osób z niepełnosprawnościami? Bo tak jest najłatwiej… praktycznie zero wysiłku.
Czy wujek Adrian zwariował?
Tak. Chcę realnych działań na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Oczywiście popartymi głosem liderów tego środowiska w debacie nad konkretnymi rozwiązaniami. Do tej pory tego nie zrobiono. Specjalnie nie wymieniłem tutaj żadnego imienia i nazwiska. Liczę na refleksję i - późne, bo późne, ale jednak - włączenie się liderów do dyskusji. Pokuszę się o krótki apel do nich: Panowie i Panie, miejcie odwagę zmierzyć się z realnymi problemami osób niepełnosprawnych! Czas wyjść z piaskownicy, w której siedzicie od ponad dwóch dekad i przestać patrzeć na świat przez "różowe okulary". Wy i ja należymy do tego jednego promila (nawet nie procenta!) naszego środowiska, które spokojnie może określić się mianem ludzi szczęśliwych. Co z resztą osób z niepełnosprawnościami? Balansują między ubóstwem i brakiem godności dnia codziennego. Przy czym to pierwsze - o zgrozo! - to pozytywny scenariusz.