Rozkaz: nie chwalić się

Rozkaz: nie chwalić się

Dodano:   /  Zmieniono: 
Inauguracja kampanii wyborczej Partii Przewodniej przeszła niezauważona -  afera wyborcza w Wałbrzychu i raport posła Andrzeja Czumy okazały się znacznie bardziej interesujące dla mediów. Na dodatek okazało się, że w czasie kampanii będzie jednak można korzystać z billboardów, co nie spodobało się premierowi, którego przeraziła wizja tysięcy uśmiechniętych Tusków na ulicach, w czasie gdy oryginalny Donald Tusk będzie musiał robić dobrą minę do złej gry.
Platforma nie składała jednak broni – i wystartowała z kampanią wyborczą polegającą na chodzeniu od drzwi do drzwi po prośbie, by wyborcy zechcieli zagłosować na Partię Przewodnią. W celu omówienia pierwszych doświadczeń z tej akcji premiera odwiedził szef kampanii Jacek Protasiewicz.

- I jak tam? – spytał swojego gościa premier.

- W teren ruszyły już pierwsze grupy – poinformował szef kampanii. - Wysyłamy trójki, a do trudniejszych rejonów piątki.

- Aż tylu?

- Musimy mieć przewagę liczebną – wyjaśnił. – Niektórzy nasi przedstawiciele są przyjmowani bez entuzjazmu… - dodał obserwując reakcję premiera.

- Gdzie konkretnie?

- W Warszawie. Na Pradze.

- Gdzieś w okolicach Ząbkowskiej? – w głosie premiera słychać było nadzieję.

- No nie. Na Saskiej Kępie.

- To co będzie w tych gorszych dzielnicach? Albo na prowincji? – zmartwił się szef rządu.

- Mamy na to patent. Staramy się nie prowokować.

- To znaczy? – premier był wyraźnie zaciekawiony.

- Nie chwalimy się.

- Nie chwalimy? Nie rozumiem.

- Wydałem instrukcję żeby nie przekonywać, że wszystko jest OK.

- Jak to?! – premier aż podskoczył na fotelu.

- No, jakoś trzeba tłumaczyć choćby te opóźnienia w budowie autostrad. Poinstruowałem, by kandydaci mówili, że nasz kraj jest w budowie i jak to na budowie zdarzają się opóźnienia, niedociągnięcia, nierzetelni wykonawcy, których trzeba wymienić.

- I co wyborcy na to?

- Do jednych to trafia, ale są i głosy, że jeśli tak, to trzeba wymienić i rządzących.

- Hmmm – spojrzenie premiera stało się lodowate, niczym tegoroczny lipiec.

- Ale wszystko jest pod kontrolą. Mamy ich listę – zapewnił szybko Protasiewicz.

- Tych rządzących?

- No nie, tych wichrzycieli. Na początek założymy im podsłuchy.

- A jest podstawa prawna? – premier wyraził praworządną troskę.

- Jest. O zwalczaniu terroryzmu. A wracając do naszej akcji… Ogólnie staramy się zwalać wszystko na kryzys światowy.

- A nie na PiS?

- Niestety, to już nie działa.

- Szkoda. I co jeszcze?

- Przypominamy też, że zlikwidowaliśmy pobór do wojska… – wyrecytował szef kampanii.

- O, to prawda! – ucieszył się Tusk.

- …tyle, że zarzucają nam iż przy okazji zlikwidowaliśmy wojsko. Ale listę tych złośliwców także mamy. Mówiąc precyzyjnie – ma ją kontrwywiad wojskowy. Kiedyś byśmy ich wzięli w kamasze i wysłali do Orzysza, ale dziś już niestety... Wracając do rzeczy – próbowaliśmy też przypominać o orlikach.

- Słusznie! – ożywił się premier. – I co? Mam nadzieje, że to doceniają!

- Niekoniecznie. Jak mówimy „orlik”, to oni mają skojarzenia z „królik”.

- Królik? Jaki królik?

- Pędzący Królik.

- Aha – spojrzenie premiera znów stało się chłodne, niczym tegoroczny sierpień. - Co jeszcze?

- Przypominamy, że minister zdrowia Ewa Kopacz nie kupiła niepotrzebnych szczepionek w czasie epidemii świńskiej grypy.

- No i…

- …a oni na to, że pewnie by kupiła, tylko forsy zaczęło nam brakować. I że niedługo zabraknie forsy na zakup środków przeciw anginie, a co dopiero mówić o grypie – szef kampanii westchnął ciężko. - Przyznaję, że doszło nawet do tego, że nasi ludzie, gdy tylko zapukali do drzwi, już od progu bili się w piersi i ze łzami w oczach przepraszali za wszystko tłumacząc, że to nie ich wina, że oni są tylko szeregowymi działaczami. Jednym słowem nie jest lekko.

- Niewdzięczne to społeczeństwo - zafrasował się premier. - Nie docenia. Nie warto się dla nich starać.

Przez chwilę zastanawiał się głęboko i nagle wykrzyknął: – Wiem! Wiem co zrobimy!

- To znaczy, panie premierze? – Jacek Protasiewicz nadstawił ciekawie ucha.

- W najbliższych wyborach wybierzemy sobie jakieś inne społeczeństwo! – odpowiedział premier i spojrzał tryumfalnie na swojego gościa.

Ostatnie wpisy

  • "Niezwykle atrakcyjny" 11 listopada8 lis 2011W Warszawie zapowiadają się "atrakcje", jakich chyba nigdy dotąd nie odnotowano przy okazji Narodowego Święta Niepodległości. Szkoda tylko, że w tym zdaniu niezbędny jest cudzysłów.
  • Kaczyński i pięćset kobiet20 lip 2011Sensacyjna wiadomość całkiem niedawno obiegła kraj - Jarosław Kaczyński, znany z zatwardziałego starokawalerstwa i ogólnej wstrzemięźliwości jeśli chodzi o kobiety, miał się spotkać nie z jedną, ba nawet nie z dwiema, ale od razu z pięciuset...
  • Kolczyk zamiast sierpa9 lip 2011Grzegorz Napieralski w swoim gabinecie zajęty był ważnymi dla partii sprawami - konkretnie ćwiczył przed lusterkiem swoje słynne uśmiechy. Był w tym mistrzem, ale wiedział, że nie wolno absolutnie zaniedbać niczego. Wybory zbliżały się szybkimi...
  • Uratuje nas koniec świata?25 cze 2011Nie tylko nadchodząca wielkimi kroki prezydencja, ale również kilka innych spraw spowodowało, że premier zaprosił do swojego gabinetu ministra Radka (dla przyjaciół Radosława) Sikorskiego. Donald Tusk zaczął od kwestii, która go niezmiernie...
  • Agent Śpioch wśród młodych18 cze 2011Spotkanie prezesa Kaczyńskiego z PiS-owskimi komsomolcami pod hasłem „PiS. Szansa dla młodych” miało „przykryć” PO-owski jubileuszowy spęd w Gdańsku. I może by się to udało, gdyby nie incydent, który odwrócił uwagę od...