"Jasiu obudź się nasi grają o ... święty spokój" - Wiesiu nie miał wątpliwości. Dwumecz Lecha z ukraińcami z Dnipro jest najważniejszym spotkaniem sezonu. "Jeśli wszystko pójdzie dobrze, cały rok będziemy mieli spokój". Choć patrząc na naszą ligunie spokój to pozorny. O czym niżej.
"Jeszcze tylko tydzień znojów z polskimi drużynami w pucharach" - rozmarzył się Wiesiu. I rzeczywiście powinno się udać. Lech strzela bramki na zawołanie. Problem w tym, że w tym sezonie zawołano tylko dwa razy w siedmiu meczach. "Może oszczędzają głos?" - zamyślił się Jasiu. W Jasiu i Wiesiu ducha łamią trochę butne wypowiedzi trenera mistrza Polski. Na pytanie, jakie są przesłanki do optymizmu odpowiedział bowiem:
(spisane dosłownie z taśmy)
"Yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy....Jakie są przesłanki? Przesłanki są takie, że wbrew pozorom jeszcze żyjemy i nie umarliśmy"- (koniec cytatu).
Ale tak naprawdę Jasiu i Wiesiu słuchali wypowiedzi już z lekkim roztargnieniem. Ważniejsze rzeczy działy się bowiem w polskiej piłce - przecież ligunia ruszyło. I to na ostro. "Pana w szarej koszulce (sędziego - przyp. Wiesia)zapraszam do autokaru. Niech jedzie z nami do Krakowa! (...) Gdyby wysiadł na krakowskim rynku to powiesiliby go na Wieży Mariackiej!" - darł się po przegranym meczu Cracovii z Legią w Warszawie trener z Krakowa.
"Nie pojechał" - uspokoił zaniepokojonego Jasia, piłkarz Mieciu. "I po co te nerwy - dodał - kto miał wygrać ten wygrał. Przecież PZPN jedynie słusznie nakazał znów gospodarzom meczu płacić honoraria za sędziowanie. No to, który sędzia podskoczy, jak po meczu musi pójść do działacza po kopertę?"
"Sam Bug doł taki światły przepis. Rudolf Bugdoł, wiceprezes PZPN" - dodał Mieciu.
A że sędzia przepis z kapelusza wyciągnął? (uwaga przypis na dole) "Patrz jak uczciwie - według przepisów gwizdnął, dawniej to z tych kapeluszy karne się wyciągało" - przypomniał Mieciu. I zadumali się przyjaciele nad wyraźnym znakiem uzdrawiania polskiego futbolu.
Uwaga przypis: W ostatniej minucie meczu Legia - Cracovia sędzie podyktował rzut wolny pośredni z 15 metrów, za to, że bramkarz grał na czas. Pan bramkarz może wg przepisu trzymać w rękach piłkę 7 sekund, ten trzymał 11-12 s. Większość widzów i piłkarzy o istnieniu przepisu dowiedziało się właśnie w owej minucie meczu. Z wolnego gospodarze strzelili zwycięskiego gola na 2:1, a sędzia z czystym sumieniem mógł udać się po kopertę.
(spisane dosłownie z taśmy)
"Yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy....Jakie są przesłanki? Przesłanki są takie, że wbrew pozorom jeszcze żyjemy i nie umarliśmy"- (koniec cytatu).
Ale tak naprawdę Jasiu i Wiesiu słuchali wypowiedzi już z lekkim roztargnieniem. Ważniejsze rzeczy działy się bowiem w polskiej piłce - przecież ligunia ruszyło. I to na ostro. "Pana w szarej koszulce (sędziego - przyp. Wiesia)zapraszam do autokaru. Niech jedzie z nami do Krakowa! (...) Gdyby wysiadł na krakowskim rynku to powiesiliby go na Wieży Mariackiej!" - darł się po przegranym meczu Cracovii z Legią w Warszawie trener z Krakowa.
"Nie pojechał" - uspokoił zaniepokojonego Jasia, piłkarz Mieciu. "I po co te nerwy - dodał - kto miał wygrać ten wygrał. Przecież PZPN jedynie słusznie nakazał znów gospodarzom meczu płacić honoraria za sędziowanie. No to, który sędzia podskoczy, jak po meczu musi pójść do działacza po kopertę?"
"Sam Bug doł taki światły przepis. Rudolf Bugdoł, wiceprezes PZPN" - dodał Mieciu.
A że sędzia przepis z kapelusza wyciągnął? (uwaga przypis na dole) "Patrz jak uczciwie - według przepisów gwizdnął, dawniej to z tych kapeluszy karne się wyciągało" - przypomniał Mieciu. I zadumali się przyjaciele nad wyraźnym znakiem uzdrawiania polskiego futbolu.
Uwaga przypis: W ostatniej minucie meczu Legia - Cracovia sędzie podyktował rzut wolny pośredni z 15 metrów, za to, że bramkarz grał na czas. Pan bramkarz może wg przepisu trzymać w rękach piłkę 7 sekund, ten trzymał 11-12 s. Większość widzów i piłkarzy o istnieniu przepisu dowiedziało się właśnie w owej minucie meczu. Z wolnego gospodarze strzelili zwycięskiego gola na 2:1, a sędzia z czystym sumieniem mógł udać się po kopertę.