Autoryzacja wywiadu. Przepisy potrzebne czy relikt PRL?

Autoryzacja wywiadu. Przepisy potrzebne czy relikt PRL?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ustawa Prawo prasowe z dnia 26 stycznia 1984 r. - wciąż obowiązująca, przewiduje odpowiedzialność karną (redaktora naczelnego, a w niektórych przypadkach także dziennikarza) za opublikowanie wywiadu, pomimo odmowy jego autoryzacji przez osobę udzielającą informacji. Przepisy te obowiązują od 1 lipca 1984 r. i pomimo kilkunastu istotnych nowelizacji od tego czasu, nie zostały uchylone.

Zgodnie z art. 14 ust. 2 ustawy Prawo prasowe: Dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana. Oznacza to, że dziennikarz na żądanie osoby udzielającej informacji ma obowiązek przesłać jej wywiad celem autoryzacji tzn. wyrażenia zgody na opublikowanie. Art. 49 ustawy Prawo prasowe przewiduje sankcję karną (grzywnę lub karę ograniczenia wolności), za niezastosowanie się do wymogu prawnego określonego w wyżej przytoczonym art. 14 ust. 2 ustawy Prawo prasowe.

Mając na uwadze fakt, że od uchwalenia wskazanych przepisów do dnia dzisiejszego dokonało się w Polsce wiele zmian, w tym systemowych i ideowych, należy stwierdzić, że przywołane powyżej przepisy odstają od standardów i realiów świata współczesnego, w sposób istotny. Wykładnia celowościowa analizowanych przepisów prawa nie znajduje uzasadnienia. W dobie powszechności rejestrowania przez dziennikarzy przeprowadzanych wywiadów, zbędne wydaje się przekazywanie rozmówcy stenogramu wiernie oddającego cytaty z rozmowy, celem ich zatwierdzenia. W praktyce, wydaje się to wręcz szkodliwe. Rozmówca korzystając z prawa do autoryzacji może bowiem zaprzeczyć, że dane słowa powiedział lub uznać, że po prostu wypowiedziane słowa cofa. Zgodnie z prawem odmowa autoryzacji nie musi być w żaden sposób umotywowana. Ogólna odmowa autoryzacji skutkuje brakiem zgody na opublikowanie całości wywiadu, a ponadto grozi odpowiedzialnością karną w przypadku niezastosowania się do tej odmowy. Co istotne, ustawodawca nie wskazał terminu w jakim rozmówca jest zobowiązany do udzielenia autoryzacji. W praktyce może to doprowadzić, do sytuacji, że dana informacja straci na swojej aktualności zanim zostanie autoryzowana. Jak wskazuje Trybunał Europejski w licznych wyrokach „informacja to towar łatwo ulegający psuciu”. Cały wywiad może stać się zatem po upływie czasu przeterminowany i bezwartościowy.

W świetle powyższego, zasadne jest pytanie czy polskie przepisy prawa w przedmiocie autoryzacji są zgodne z Konstytucją RP oraz prawem międzynarodowym. W przedmiocie ustawy zasadniczej, kwestią tą zajmował się Trybunał Konstytucyjny, który w wyroku z dnia 29 września 2008 r. uznał za zgodne z Konstytucją art. 14 i 49 ustawy Prawo prasowe.

Zdanie odrębne do wyroku Trybunału Konstytucyjnego wyraził sędzia prof. Andrzej Rzepliński, który stwierdził, że:

„Zaskarżone przepisy, [widziane w tym świetle] stanowią niekonieczną oraz nadmierną ingerencję ustawodawcy w wolność prasy w imię ochrony dobra osobistego innej osoby. Zaskarżone przepisy nie były konieczne do ochrony tego dobra już w momencie ich uchwalenia i tym bardziej są niekonstytucyjne w demokratycznym państwie prawnym. Prawo prasowe państw Unii Europejskiej nie zna instytucji autoryzacji przez dziennikarza dosłownie cytowanej wypowiedzi osoby. Autoryzacja jest w takim kontekście cenzurą, która uniemożliwia zapoznanie się z oryginalną odpowiedzią. Aby uzyskać wywiad od ważnego dla danej kwestii w skali lokalnej czy krajowej rozmówcy, dziennikarz, będzie unikał zadawania niewygodnych, dociekliwych pytań (...).”

W przedmiocie zgodności polskiego prawa prasowego z Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, ratyfikowaną przez Rzeczpospolitą Polską w dniu 19 stycznia 1993 roku, to Europejski Trybunał Praw Człowieka (sąd czuwający nad przestrzeganiem Konwencji) wypowiedział się na kanwie sprawy Wizerkaniuk przeciwko Polsce (Skarga nr 18990/05) w wyroku z dnia 5 lipca 2011 r. ETPC zajął wówczas stanowisko krytyczne zarówno odnośnie polskiego prawa prasowego jak i wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Warto przypomnieć, że sprawa Wizerkaniuk…. dotyczyła wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarzy „Gazety Kościańskiej” z pewnym posłem podczas sesji Rady Miejskiej Kościan. Wywiad dotyczył działalności publicznej posła i został przez dziennikarzy nagrany. Po wywiadzie poseł zażądał przedstawienia wywiadu celem autoryzacji, której to w konsekwencji nie udzielił. Pomimo odmowy autoryzacji, wywiad został opublikowany w „Gazecie Kościańskiej”, wiernie oddając nagrane słowa posła. Wywiad został opatrzony zdjęciem oraz informacją, że poseł odmówił autoryzacji. Poseł skierował sprawę na drogę postępowania karnego, zarzucając redaktorowi naczelnemu naruszenia art. 14 i 49 ustawy Prawo prasowe, tj. opublikowanie wywiadu i zdjęcia pomimo odmowy autoryzacji. Sądy karne obu instancji uznały redaktora naczelnego za winnego zarzucanego mu czynu. Wizerkaniuk skierował sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Trybunał Europejski potępił działania państwa polskiego, w zakresie w jakim polskie przepisy prawa ograniczają wolność słowa i dopuszczają skazanie dziennikarzy w trybie postępowania karnego za opublikowanie wywiadu bez autoryzacji. ETPC uznał polskie prawo prasowe za niezgodne z Konwencją i standardami europejskimi.

ETPC zgodził się ze stanowiskiem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, które przywołał w uzasadnieniu wyroku sprawy Wizerkaniuk….. ETPC ponadto zauważył przepaść systemową istniejącą w czasie uchwalania ustawy Prawo prasowe, a czasami obecnymi wskazując, że: „ustawa Prawo prasowe została przyjęta w 1984 roku, dwadzieścia siedem lat temu. Została ona uchwalona przed upadkiem systemu komunistycznego w Polsce w 1989 roku. W ramach tego systemu, wszystkie media zostały poddane cenzurze prewencyjnej. Ustawa Prawo prasowe z 1984 roku została gruntownie znowelizowana dwanaście razy (zobacz paragraf 29 powyżej). Jednak przepisy art. 14 i 49 tej ustawy, na mocy których oparte zostało uznanie skarżącego winnym, nigdy nie były przedmiotem żadnej nowelizacji, mimo głębokich zmian spowodowanych przejściem Polski do demokracji politycznej i prawnej. Nie jest zadaniem Trybunału spekulowanie na temat powodów, dla których polski ustawodawca zadecydował, że nie uchyli tych przepisów. Jednak Trybunał nie może nie zauważyć, że zastosowane w niniejszym przypadku przepisy nie mogą być uznane za zgodne z założeniami społeczeństwa demokratycznego i miejscem wolności słowa, jakie zajmuje w takim społeczeństwie (…).”

Wydaje się, że wraz z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, uznającym za zgodne z Konstytucją przepisy prawa prasowego, temat autoryzacji nie powinien być potraktowany jako ostatecznie rozstrzygnięty, a ustawa Prawo prasowe i tak powinna zostać znowelizowana. Obecnie organy państwowe dysponują narzędziem niewspółmiernym do czynów mogących stanowić podstawę zarzutów, a wobec tego represyjnym. Cierpi na tym opinia publiczna, która ma prawo znać prawdziwe poglądy, w szczególności osób publicznych, uznawanych za autorytety. Niejednokrotnie bowiem wypowiedzi tych osób stanowią wyznacznik zachowań zwykłych ludzi. Wprowadzanie opinii publicznej w błąd, na skutek manipulacji treścią wypowiedzi, jest szkodliwe w kontekście zasady otwartej debaty, w której liczy się szczerość. W mojej ocenie przepisy prawa powinny chronić prowadzenie nieskrępowanej i spontanicznej dyskusji, która jako taka ma najwyższą wartość. Jeśli chodzi o praktyczne stosowanie autoryzacji, to instytucja ta powinna służyć urzeczywistnianiu realnej debaty publicznej, a w praktyce sprowadzać się wyłącznie do kwestii weryfikowania ewentualnych wątpliwości, co do właściwej interpretacji użytych w rozmowie słów.

Ostatnie wpisy