Prawda własna a prawda obiektywna. Nowelizacja prawa prasowego potrzebna

Prawda własna a prawda obiektywna. Nowelizacja prawa prasowego potrzebna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ustawa Prawo prasowe zobowiązuje redaktora naczelnego do opublikowania sprostowania materiału prasowego na wniosek osoby zainteresowanej. W praktyce niejednokrotnie oznacza to konieczność prostowania poprzednio opublikowanych prawdziwych i rzetelnych informacji tylko dlatego, że tak zwany zainteresowany uznaje je  za nieprawdziwe. Obowiązujące prawo umożliwia osobom działającym w złej wierze do  wykorzystywania instytucji sprostowania, celem wprowadzenia do przestrzeni publicznej dezinformacji. Redaktorowi naczelnemu nie przysługują narzędzia prawne, aby skutecznie bronić czasopismo przed takimi procederami, a ma to istotne znaczenie przy ocenie wiarygodności pisma.

Art. 31 a ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe stanowi, że: Na wniosek  zainteresowanej osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niebędącej osobą prawną, redaktor naczelny właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany  opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie nieścisłej lub  nieprawdziwej wiadomości zawartej w materiale prasowym.

Jak wypowiedział się Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 31 marca 2016 (sygn. akt I  ACa 1790/15): Podstawowym celem sprostowania jest umożliwienie osobie, której dotyczą  fakty przytoczone w prostowanym materiale prasowym, przedstawienia własnej wersji  zdarzeń.

Powyższe stanowisko jest powszechnie uznawane i w zasadzie niekwestionowane, ponieważ  sprostowanie powinno być narzędziem pozwalającym urzeczywistniać prawo do wyrażania  poglądów oraz zasadę audiatur et altera pars, czyli zasadę wysłuchania drugiej strony.  Problem dla redaktorów naczelnych i wydawców pojawia się wówczas, gdy wersja wydarzeń  przedstawiona przez osobę żądającą sprostowania jest nieprawdziwa w świetle  obiektywnego materiału źródłowego np. dokumentów urzędowych lub spójnych zeznań  wielu świadków. Zdarza się, że przedstawiona przez wnioskodawcę wersja wydarzeń  wprowadza zamierzony chaos informacyjny i nie wyjaśnia kwestionowanych faktów, a  jedynie sugeruje, że dziennikarz opisał sprawę nie do końca zgodnie z rzeczywistością.  Z przepisów prawa wynika, że redaktor naczelny jest zobowiązany do prostowania  nieścisłych lub nieprawdziwych wiadomości. Sądy i doktryna uznały, że nieprawdziwe wiadomości to takie, które wnioskodawca uznaje za nieprawdziwe, a nie takie które są  nieprawdziwe obiektywnie. Zgodnie z orzecznictwem sprostowanie ma umożliwić  wnioskodawcy dotarcie do opinii publicznej z tak zwaną „własną prawdą” (przywołany  powyżej wyrok SA z 31.03.2016 r. sygn. akt I ACa 1790/15).

Na kanwie sprawy z powództwa Związku Nauczycielstwa Polskiego przeciwko redaktorowi  naczelnemu tygodnika “Wprost”, Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z dnia 18 marca  2016 (sygn. akt VI ACa 272/16) uznał, że: Skoro sprostowanie służyć ma przedstawieniu przez  prostującego jego subiektywnego punktu widzenia, to zapis w ust. 1 art. 31a ustawy z 1984 r.  - Prawo prasowe mówiący o sprostowaniu "nieścisłej lub nieprawdziwej wiadomości  zawartej w materiale prasowym" należy rozumieć w ten sposób, że chodzi o wiadomość  nieścisłą lub nieprawdziwą zdaniem wnoszącego o sprostowanie.

Własna prawda zwana prawdą subiektywną może okazać się w rzeczywistością nieprawdą  lub półprawdą, czyli informacją która w ogóle nie powinna zostać wprowadzona do  przestrzeni publicznej, jako wprowadzająca czytelnika w błąd.

Ustawa Prawo prasowe w art. 33 ust. 1 i 2, przyznaje redaktorowi naczelnemu prawo do  odmowy opublikowania sprostowania w bardzo ograniczonym zakresie, gdyż w zasadzie  wyłącznie ze względu na tak zwane wady formalne wniosku. Redaktor naczelny nie ma  możliwości odmowy opublikowania sprostowania powołując się na to, że materiał prasowy  jest rzetelny i opisuje prawdę. Według polskiego prawa w sprawach o sprostowanie nie ma  znaczenia, że redaktor naczelny dysponuje dowodami potwierdzającymi rzetelność i  prawdziwość materiału prasowego. W praktyce nie ma skutecznego narzędzia prawnego,  aby zapobiec próbie zamieszczenia nieprawdziwych informacji pod pozorem sprostowania.  Redaktor naczelny może jedynie zapowiedzieć polemikę z treścią sprostowania, a to często  prowadzi do jałowej dyskusji na forum publicznym i dalsze prowadzenie kampanii  dezinformacyjnej.

Odmowa opublikowania sprostowania za względu na to, że materiał prasowy jest  prawdziwy, skutkuje najczęściej postępowaniem sądowym. W toku procesu redaktor  naczelny nie ma prawa dowodzić prawdy. Jak uznają sądy i doktryna, „prawda własna” nie  podlega dowodzeniu. W postępowaniu o publikację sprostowania nie jest badana kwestia  prawdziwości podlegającego sprostowaniu materiału prasowego, jak również czy samo  sprostowanie jest prawdziwe (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 31.03.2016 r. sygn. akt  I ACa 1790/15). Sąd bada wyłącznie kwestię ewentualnych błędów formalnych popełnionych  przy sporządzaniu wniosku o sprostowanie. Jeżeli zostanie ustalone, że wniosek spełnia  wymogi formalne (m.in. podpis, adres, długość tekstu), a ponadto odnosi się do treści  materiału prasowego, to sąd nakazuje redaktorowi naczelnemu jego opublikowanie.  Postępowanie sądowe toczy się w tzw. przyspieszonym trybie czyli w terminie trzydziestu  dni, co wyklucza w tak krótkim czasie przeprowadzenie postępowania dowodowego, poza  wysłuchaniem stron.

Należy przypomnieć, że jeszcze do 14 czerwca 2012 r. obowiązywał art. 46 ust. 1 ustawy  Prawo prasowe, który stanowił, że odmowa opublikowania sprostowania przez redaktora  naczelnego to przestępstwo, za które groziła kara pozbawienia lub ograniczenia wolności.  Przepis ten został uznany na mocy wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1 grudnia 2010 r. za  niezgodny z Konstytucją RP i w konsekwencji uchylony.

Warto przytoczyć jedną ze spraw rozpoznawanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka  w Strasburgu w związku ze skargą redaktora naczelnego Przemysława Kaperzyńskiego  przeciwko Polsce (Skarga nr 43206/07, wyrok z dnia 3 kwietnia 2012).

Przemysław Kaperzyński – redaktor naczelny tygodnika „Iławski Tydzień”, nie opublikował sprostowania wójta  gminy Iława, do materiału prasowego pt.: „Gmina Iława w niebezpieczeństwie; władze nie dostrzegają  problemu”. Sporny artykuł krytykował wadliwą instalację sanitarną, alarmując o niebezpieczeństwie grożącym  w gminie i zarzucał wójtowi niepodjęcie odpowiednich działań. Wójt w piśmie do redaktora zakwestionował  artykuł i uznał go za nieobiektywny. W związku z nieopublikowaniem nadesłanego sprostowania, gmina Iława  reprezentowana przez wójta, wniosła prywatny akt oskarżenia przeciwko redaktorowi naczelnemu. Redaktor  Kaperzyński w postępowaniu sądowym podnosił między innymi, że zawarte w piśmie wójta informacje nie były  obiektywne, pismo wyrażało ocenę wartościującą, a ponadto nie spełniało wymogów określonych przepisami  prawa prasowego.

Kaperzyński podniósł także, że treść wniosku naruszała dobra osobiste jego i innych dziennikarzy zatrudnionych  w „Tygodniu Iławskim” oraz naruszała zasady współżycia społecznego.

Sąd Rejonowy w Elblągu uznał redaktora Kaperzyńskiego winnym popełnienia czynu zabronionego określonego  w art. 46 ust. 1 Prawa prasowego w związku z art. 31 ust. 1. Sąd skazał dziennikarza na cztery miesiące  ograniczenia wolności w formie dwudziestu godzin pracy na cele społeczne w miesiącu w zawieszeniu na okres  dwóch lat. Sąd pozbawił go także prawa wykonywania zawodu dziennikarza przez okres dwóch lat i nakazał  podanie wyroku do publicznej wiadomości w Urzędzie Gminy Iława.

Kaperzyński wniósł skargę do ETPC, zarzucając Polsce naruszenie prawa do wyrażania opinii  zagwarantowanego przez art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych  Wolności z 4 listopada 1950 r.

ETPC w wyroku potwierdził, iż obowiązek prawny publikacji sprostowania lub odpowiedzi  jest to normalny element ram prawnych regulujących korzystanie z prawa wolności  wyrażania opinii przez media drukowane. W tej konkretnej sprawie ETPC uznał jednak za  niezgodne z art. 10 Konwencji działania państwa polskiego, z uwagi na zastosowanie zbyt  surowych sankcji wobec dziennikarza. Zastosowane sankcje uznano za prowadzące do  zniechęcania prasy do zabierania aktywnego udziału w dyskusji dotyczącej spraw leżących w  uzasadnionym interesie publicznym. Na dziennikarza została nałożona sankcja karna na  podstawie przepisów karnych w związku z czynem o charakterze zasadniczo proceduralnym,  to jest nieopublikowaniem pisma wójta i niepoinformowaniem wójta o odmowie i jej  przyczynach. ETPC podkreślił, że dziennikarza pozbawiono możliwości przedstawienia  ważnych prawnie argumentów na swoją korzyść odnoszących się do tej wolności.

W uzasadnieniu wyroku sprawy Kaperzyński …. ETPC zgodził się ze stanowiskiem polskiego  Trybunału Konstytucyjnego który uznał, że zgodnie z przepisami ówcześnie obowiązującego  Prawa prasowego osoby znajdujące się w sytuacji takiej jak redaktor Kaperzyński miały  trudności z określeniem, czy wniosek o publikację odpowiedzi lub sprostowania wynikał z  realizacji tego prawa w dobrej wierze czy nie.

Wyrok ETPC pomimo, że wydany na kanwie już nieobowiązujących przepisów prawa warto  wspomnieć, aby pokazać jak dalece restrykcyjne w zakresie sprostowań było Prawo prasowe.  Ustawa umożliwiała stosowania kary ograniczenia czy pozbawienia wolności wobec  redaktora naczelnego ze względu na nieopublikowanie lub nienależyte opublikowanie  sprostowania, co wydaje się nieadekwatne w systemie demokratycznym, kiedy wolność  prasy jest gwarantem demokracji. Oba trybunały (ETPC i TK) ponadto zwróciły uwagę, że nie  bez znaczenia są intencje strony wnioskującej o sprostowanie i podniosły możliwość  działania wnioskodawcy także w złej wierze.

Dzisiaj chociaż wspomniany przepis zawierający sankcje karne już nie obowiązuje, to i tak  wydaje się, że ustawa Prawo prasowe w zakresie prawa do sprostowania w dalszym ciągu  jest nieodpowiednia.

Negatywne konsekwencje braku możliwości dowodzenia prawdy w sprawach o  sprostowania, widać co najmniej w kilku obszarach. Po pierwsze czytelnicy mogą być  wprowadzani w błąd i zdezorientowani, gdyż prawo do sprostowania przysługuje nawet  wówczas, gdy stanowisko osoby zainteresowanej zostało uwzględnione w materiale  prasowym. Kolejnym skutkiem może być podważenie reputacji pisma i redaktorów, poprzez  sugerowanie, że materiał prasowy został przygotowany nierzetelnie. Ponadto wydawcy  dostrzegają ujemne skutki ekonomiczne, poprzez konieczność zapewnienia niejednokrotnie  obszernej przestrzeni w czasopiśmie na publikowanie wielostronicowych bezzasadnych  wniosków o sprostowanie.

Należy zwrócić uwagę, że w Europie prawo do sprostowania ma długie tradycje. W Polsce  prawo takie wprowadzono na mocy Dekretu w przedmiocie tymczasowych przepisów  prasowych z dnia 7 lutego 1919 r. Jednak już wówczas instytucja ta miała stanowić jedno z  licznych ograniczeń wolności prasy, nakładając na osoby kierujące czasopismem szereg  obowiązków krępujących swobodę ich działalności (M. Pietrzak, Reglamentacja wolności  prasy w Polsce 1918-1939, Książka i wiedza 1963). Pomimo, że sama instytucja sprostowania  ma historyczne tradycje, to w obecnych czasach wydaje się nieadekwatna i umożliwiająca  nadużywanie prawa.

Brak możliwości obrony przed koniecznością prostowania rzetelnych i sprawdzonych  informacji, z pewnością wpisuje się w definicję tzw. efektu mrożącego prasę i wystawia  demokrację na ryzyko.

W obecnych czasach, w których rozpowszechniona jest tendencja do relatywizowania  prawdy szczególnie ważna jest obrona prawdy obiektywnej, zanim zostanie  zakwestionowana przez osoby mające w tym prywatne interesy.

Ostatnie wpisy