Walka o reformę szkolnictwa wyższego trwa

Walka o reformę szkolnictwa wyższego trwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost
Uczelnie wyższe potrzebują coraz więcej pieniędzy na rozwój i otwieranie nowych kierunków, dlatego cały czas szukają nowych metod finansowania swojej działalności. Jak na razie ciężar utrzymania uczelni wyższych spoczywa na studentach wieczorowych i zaocznych, którzy płacą za swoją edukację, a także na dofinansowaniach z budżetu państwa. Środki te nie są jednak wystarczające, a polskie prawo mocno ogranicza publiczne uczelnie, które poszukują nowych źródeł dochodów. Wraz z reformą ma się to jednak zmienić.
Uczelnie publiczne nie mogą tworzyć spółek, które w stu procentach należą do nich. Aby móc zaistnieć na rynku i współpracować z biznesem, wdrażając własne opracowania naukowe, uczelnie musiały tworzyć jednostki pośredniczące, takie jak akademickie inkubatory przedsiębiorczości. Zachowanie kontroli nad takim tworem było jednak trudne, dlatego wiele uczelni nie decydowało się na ich pełne wykorzystywanie. Kierowała nimi troska o to, aby ich najbardziej istotne dokonania naukowe nie zostały skradzione.

Co przyniesie reforma?

Od przyszłego roku akademickiego te ograniczenia mają zostać zniesione. Wtedy to wejdzie w życie nowa reforma ustawy dotyczącej szkolnictwa wyższego. Od uczelni będzie wymagana współpraca z biznesem. Zostaną też uregulowane zasady dotyczące komercjalizowania wyników badań. Uczelnie publiczne będą mogły zakładać spółki prawa handlowego oraz przystępować do tak zwanych spółek odpryskowych. Dzięki takim rozwiązaniom uczelnie będą mogły stale zdobywać nowe fundusze i bardziej uniezależnić się od dotacji z budżetu państwa.

Obopólne korzyści

Zbliżenie się świata nauki i świata biznesu przyniesie pożytek nie tylko uczelniom, ale też studentom. Już teraz wiele przedsiębiorstw zamiast poszukiwać pracowników zgłasza się po kandydatów do szkół wyższych. Firmy gwarantują najzdolniejszym studentom stypendia i praktyki, aby później móc gładko wprowadzić ich w szeregi własnych pracowników. Uzyskują w ten sposób młodych i kreatywnych pracowników, którzy zdążyli już poznać mechanizmy działania przedsiębiorstwa. W dodatku takie stypendia otrzymują najlepsi studenci na roku, więc wspierająca ich firma otrzymuje naukową śmietankę z wydziału.

Nie ma zgody

Reforma szkolnictwa wyższego to także strategia rozwoju publicznych uczelni na kilka najbliższych lat. W tej kwestii doszło jednak do spięć na linii rektorzy – ministerstwo nauki. Projekt stworzony pod patronatem ministerstwa, a wykonany przez międzynarodowe konsorcjum doradcze spotkał się z negatywnym odbiorem przez środowisko rektorów. Postanowili więc stworzyć własną strategię rozwoju dla uczelni. Uczelnie we współpracy z Krajową Izbą Gospodarczą i Związkiem Banków Polskich stworzą projekt, który ma trafić na biurko premiera, jako alternatywa dla projektu ministerstwa.  Główne założenia projektu rektorskiego to zmiana metod finansowania uczelni wyższych oraz ich oceniania. Jak mówi rektor Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Katarzyna Chałasiński-Macukow w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej" – System oceny jakości kształcenia powinien badać nie tylko jakość nauczycieli akademickich, ale też system zarządzania całą uczelnią. Finansowanie uczelni powinno zależeć od jakości jej pracy.

Jest jeszcze czas

O reformie szkolnictwa wyższego przyjdzie nam prawdopodobnie jeszcze usłyszeć. Rektorzy są oceniani przez niektórych jako hamulcowi, którzy nie pozwalają zrealizować projektów ministerstwa w trosce o szeroką autonomię uczelni wyższych. Z drugiej strony barykady słychać głosy, że wiele decyzji ministerstwa jest nieżyciowych bądź nie nadaje się do zastosowania na polskim gruncie. Na rozwiązanie tego problemu obie strony mają czas do przyszłego września.

Bartek Tesławski