Fałszywe „szczepionki” Pfizera w Polsce. Eksperci ustalili, co sprzedawał 26-latek

Fałszywe „szczepionki” Pfizera w Polsce. Eksperci ustalili, co sprzedawał 26-latek

Pfizer
Pfizer Źródło:Shutterstock
Wiadomo już, co znajdowało się w fiolkach, które 26-latek z Katowic sprzedawał jako rzekomą szczepionkę Pfizer. Eksperci, którzy wykonali ekspertyzę na zlecenie prokuratury, ustalili, że to powszechnie dostępny środek zawierający kwas hialuronowy.

W ostatnich dniach powrócił temat fałszywych „szczepionek”, które w styczniu pojawiły się w Polsce i Meksyku. Odnosząc się do tych informacji minister zdrowia podkreślił w środę, że ryzyko pojawienia się takich szczepionek w oficjalnym obiegu fałszywych szczepionek praktycznie nie istnieje. Zaznaczył, że do punktów szczepień trafiają tylko certyfikowane produkty.

O co w takim razie chodziło? Polski wątek pojawił się na początku stycznia. Reporterzy „Raportu” Polsat News kupili podrobioną szczepionkę Pfizera od 26-latka, który obiecywał hurtowe ilości preparatu. W połowie stycznia ruszyło śledztwo w tej sprawie, a mężczyznę aresztowano.

Pfizer: To nie szczepionka

Okręgowa w Katowicach przekazała specjalistom Pfizera do badań część zawartości fiolki, kupionej przez dziennikarzy Polsat News, oraz innej ampułki, zabezpieczonej w trakcie postępowania. Więcej fiolek z rzekomą szczepionką nie znaleziono. W czwartek 22 kwietnia upubliczniono wyniki ekspertyzy przygotowanej przez Pfizera.

– Eksperci wykluczyli, że zabezpieczona i przekazana do badań substancja była szczepionką przeciwko COVID-19 firmy Pfizer. Wskazali, że skład substancji nie jest zgodny z tym, jaki ma autentyczna szczepionka. Ustalono natomiast, że zabezpieczona substancja to powszechnie dostępny środek, zawierający kwas hialuronowy – powiedziała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Katowice. 26-latek twierdził, że ma szczepionki

Podejrzany wprowadzał internautów w błąd, że ma szczepionkę firmy Pfizer. W wyjaśnieniach przyznał, że w rzeczywistości był to produkt, który sam zakupił w sklepie internetowym. Eksperci Pfizera otrzymali także materiał z tego sklepu do badań i jak ocenili, wszystko wskazuje na to, że skład substancji jest taki sam, jak w obu zabezpieczonych fiolkach.

Prokuratorzy i policjanci badają, czy osób, które usiłował oszukać 26-latek nie było więcej. Do chwili obecnej nie ustalono, by ktokolwiek poza dziennikarzami Polsat News kupił od niego rzekomą szczepionkę. Niezależnie od prowadzonego śledztwa, Polsat News zamówił wcześniej prywatną ekspertyzę, została ona też dołączona do materiałów postępowania.

Mężczyźnie z Katowic przedstawiono dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy podrobienia dwóch dokumentów w celu uzyskania korzyści majątkowej – zaświadczeń o negatywnym wyniku testu PCR na SARS-CoV-2, a drugi usiłowania oszustwa na szkodę co najmniej 10 osób, poprzez wprowadzenie ich w błąd, że posiada szczepionkę firmy Pfizer i może ją sprzedać.

Oferta z fałszywymi testami i szczepionkami

O przeszukaniu mieszkania 26-letniego programisty z Katowic 19 stycznia poinformowała policja, nie zdradzając żadnych szczegółów. Policja podawała wówczas, że na ogłoszenie związane z oferowaniem „nowej szczepionki na COVID-19 w formie ampułko-strzykawki” oraz „negatywne testy COVID-19” funkcjonariusze natknęli się monitorując internet. Mężczyznę namierzyli funkcjonariusze zajmujący się walką z cyberprzestępczością. Po zatrzymaniu, przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu 26-latka prokuratura domagała się aresztowania podejrzanego. Sąd nie uwzględnił tego wniosku, podobnie jak późniejszego zażalenia.

autor: Krzysztof Konopka

Czytaj też:
W maju duże przyspieszenie dostaw Pfizera. Co tydzień Polska ma dostawać 1,2 mln szczepionek