Henryk Kowalczyk, zapytany o stan przyszłorocznego budżetu przyznał, że rosną wpływy budżetowe, a deficyt, dzięki środkom z banku centralnego, będzie niższy od zakładanego. – Finansowanie wydatków nie jest zagrożone. Obecnie brakuje ok. 5 mld zł na finansowanie programu 500+, ale je znajdziemy. Liczymy, że od 2018 r. w pełni zadziała uszczelnienie systemu podatkowego, m.in. dzięki centralnemu rejestrowi faktur VAT. To będzie tak naprawdę pierwszy rok, kiedy można będzie nas rozliczać z poprawy ściągalności, bo dopiero wówczas zadziałają wszystkie mechanizmy, których wprowadzenie zapowiadaliśmy. Poza tym liczymy, że przyspieszy wykorzystanie funduszy unijnych i wzrost PKB będzie wyższy niż obecnie – podkreślił Kowalczyk.
– W tym roku, czyli 2016, to jest rząd wielkości 17 miliardów, który jest zabezpieczony na program 500+ i z tego, jak wygląda to po czterech miesiącach, to jest absolutnie wystarczająca kwota – tłumaczył wiceminister.
Wiceminister Marczuk odniósł się też do wypowiedzi wiceprezydenta Warszawy, który obawiał się o zapewnienie pieniędzy na wypłaty świadczeń. – Ratusz niepotrzebnie podsyca niepokoje – stwierdził wiceminister. Przypomniał, że przed uruchomieniem programu pieniądze dzielono według danych, dotyczących zameldowania. Często nie pokrywają się one ze stanem faktycznym. Wyrównaniu różnic służy dwumiliardowa rezerwa.
– Na realizacji programu zyskuje polska gospodarka – stwierdził wiceminister Marczuk. – Pieniądze przekazane rodzicom wracają na rynek. Zyskują także rodziny, mając mniejszy stres przed wydatkami, związanymi z początkiem roku szkolnego – tłumaczył.
Komentując wypowiedź ministra Kowalczyka wiceminister Marczuk przypomniał, że program „Rodzina 500 plus” w przyszłym roku jesteśmy w stanie sfinansować w większej części z samych wpływów podatkowych. – 500+ nie jest na kredyt. Zagospodarowuje środki ze wzrostu gospodarczego na politykę na rzecz rodzin – powiedział wiceminister.