"Misiewicze", czy "PiSiewicze" – kto doprowadził do zawieszenia rzecznika MON?

"Misiewicze", czy "PiSiewicze" – kto doprowadził do zawieszenia rzecznika MON?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartłomiej Misiewicz
Bartłomiej Misiewicz Źródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Który hasztag jest wiodący? To bez znaczenia – twierdzą zgodnie posłowie PO i Nowoczesnej. Akcja wyszukiwania przypadków nepotyzmu politycznego nabiera rozpędu i ma już pierwszy sukces. Rzecznik Bartłomiej Misiewicz został zawieszony w funkcjach w MON.

Niezwykle popularna inicjatywa rozpropagowana na Twitterze pod hasztagiem #Misiewicze przyniosła pierwszy sukces. Rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, od którego wzięła się nazwa całej akcji, złożył wniosek o zawieszenie we wszystkich funkcjach wykonywanych w MON. Minister Antoni Macierewicz przychylił się do wniosku podwładnego. Ojcami sukcesu czują się zarówno posłowie Nowoczesnej, jak i Platformy. Wiadomo jednak, że to pierwsza z tych partii wpadła na pomysł oznaczania wszystkich przypadków nepotyzmu jednym hasłem.

twitter

Całą akcję na Twitterze rozpoczął 15 września Adam Kądziela z młodzieżówki Nowoczesnej. Przedstawił w krótkiej formie sylwetki osób, które otrzymały intratne posady w spółkach Skarbu Państwa, lub innych państwowych podmiotach, ze względu na powiązania polityczne, czy zgoła towarzyskie. Zachęcił także pozostałych internautów do proponowania swoich "Misiewiczów". Wkrótce w sieci zaroiło się od podobnych przykładów. Dzień później pod własnym hasztagiem #PiSiewicze do akcji przyłączyła się Platforma Obywatelska.

Równoległe, synergiczne przedsięwzięcia

Marcin Kierwiński z PO uważa, że jego partia nikomu nie ukradła pomysłu. – Nie mam wrażenia, że "podczepiliśmy się" pod jakąkolwiek akcję Nowoczesnej. To raczej dwie równoległe akcje, które powstały mniej więcej w tym samym czasie, a które dotyczą tego samego - mianowicie skali nepotyzmu i kolesiostwa za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ja uważam, że wszystkie partie opozycyjne powinny takie skandaliczne praktyki piętnować – mówił w rozmowie z Wprost.pl.

Wtórował mu rzecznik partii Jan Grabiec. – Myślę, że to są synergiczne przedsięwzięcia. Ja byłem świadkiem, jak rodziło się to hasło. Niektórzy zastanawiali się, czy nie prowadzić tej akcji równolegle, ale pojawiały się takie głosy, że ktoś może nas posądzać o to, że wykorzystujemy czyjś pomysł. Dlatego to określenie "PiSiewicze" – tłumaczył.

Kierwiński podkreślał obywatelski charakter twitterowej zawieruchy. Jego zdaniem im głośniej o "Misiewiczach", tym większą ich ilość uda się wyłowić. – Uważam, że wszystkie partie opozycyjne powinny być zainteresowane, aby tego typu akcji piętnujących te standardy wprowadzane przez PiS było jak najwięcej – powtórzył.

twittertwitter

Spóźniona reakcja i rykoszet

Co na to przedstawiciele Nowoczesnej? Posłanka Monika Rosa nie dostrzega niestosowności w poczynaniach największej partii opozycyjnej, jednak wskazuje na inny aspekt. – Każdy ma prawo do swojej akcji – stwierdziła. – Akcja PO jest nieco spóźniona, jest reakcją na naszą akcję. Po drugie odbija się rykoszetem w Platformę, ponieważ dużo osób pamięta jak wyglądało powoływanie do zarządów, czy spółek Sparku Państwa za czasów Platformy – dodała.

O dziwo Marcin Kierwiński przyznał jej rację. – Nie ma partii politycznej, która nie miałaby za co uderzyć się w piersi. Natomiast mówię: pierwszy raz mamy do czynienia z takimi sytuacjami, że powoływane są osoby, które mają problemy prawne, albo powoływane są osoby z naruszeniem istniejącego prawa. Niezależnie od tego, kto rządził przez te 26 lat, takich standardów jeszcze nie było. PiS, jeżeli chodzi o zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, a więc majątkiem nas wszystkich, bije rekordy - rekordy łamania polskiego prawa. Tak to należy określić – przekonywał.

– Każda partia, która rządziła, coś tam ma na sumieniu, natomiast skala tego co robi Prawo i Sprawiedliwość jest nigdy wcześniej w Polsce niespotykana. To jest skala, którą można porównywać tylko i wyłącznie z PZPR-em. PiS powiela tutaj standardy sprzed 89. roku – dodawał.

"My się nie obrażamy"

Tę samą kwestię skomentował dla nas poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. – Jeżeli Platforma się podczepia pod akcje Nowoczesnej, nie mamy nic przeciw temu. Dlatego, że być może przez to akcja będzie bardziej skuteczna, bardziej nagłośniona. Jeżeli dwie partie opozycyjne mówią tym samym głosem, to jest bardzo dobrze. My się nie obrażamy, że nasze pomysły są podejmowane przez Platformę – mówił.

– Nie będę ich oskarżał ani o plagiat, ani nie będę psioczył na nich. Uważam, że wzmocnienie tego przekazu do społeczeństwa jest potrzebne, ponieważ PiS po raz kolejny oszukał wyborców. Szedł do kampanii wyborczej z zupełnie innymi hasłami. Prezes Kaczyński ścigał zawsze układ. Teraz pokazuje, że ten układ już działa u nich samych, bo na nikogo teraz winy nie mogą zrzucić – podkreślał Meysztowicz.

Czytaj też:
Szef MON odpowiada na wniosek Misiewicza o zawieszenie go w czynnościach pełnionych w MON

twittertwitter
Źródło: WPROST.pl