Latkowski: Od samego początku Durczok świetnie rozgrywa media

Latkowski: Od samego początku Durczok świetnie rozgrywa media

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sylwester Latkowski
W rozmowie z dziennikarką "Dziennika" Magdaleną Rigamonti były redaktor naczelny "Wprost" Sylwester Latkowski mówi o kulisach afery z udziałem Kamila Durczoka.

Latkowski zdradza, że proces utajniono, kiedy kolejni świadkowie z powodu strachu nie chcieli zeznawać. Miało do tego dojść tuż po tym, jak świadek, jeden z wydawców z TVN zaczął mówić o molestowaniu kobiet przez Kamila Durczoka. Jak przyznał Latkowski, on był przeciwny temu wnioskowi, jednak został przegłosowany przez zespół. Ocenia jednak, że jeżeli taka decyzja nie zostałaby podjęta, Kamil Durczok zapewne i tak wnioskowałby o utajnienie procesu.

– Nie chciałby, żeby opinia publiczna usłyszała zeznania bardzo znanej dziennikarki, która była jego podwładną w TVN, a potem - uciekając przed nim - przeszła do innej stacji. Nie chciałby, żeby gazety drukowały informacje, w jaki sposób molestował, jakie składał propozycje seksualne, jaki nacisk wywierał. Nie chciałby, żeby wyszło na jaw, że do swojej podwładnej mówił: Nie mam majtek pod dżinsami, jedziesz do mnie? Albo: Oprzesz się o ścianę, wejdę od tyłu, suko – tłumaczy.

Rozmówca Rigamonti uważa, że w mediach lansowane są tylko PR-owskie teksty, które w wywiadach opowiada Kamil Durczok, natomiast nikt nie pyta autorów tekstów o molestowaniu o źródła czy o to, jak powstawały materiały. – Obawiali się, że im się narracja posypie, że to nie będzie pasować do tezy o wielkim powrocie syna marnotrawnego polskiego dziennikarstwa? Kamil Durczok świetnie rozgrywa media, ma bardzo dobrze wymyśloną strategię. Zresztą od samego początku – ocenia.

Latkowski tłumaczy, że autorzy tekstów o molestowaniu mieli nadzieję, że nastąpią zmiany w prawie, że zostanie "stworzony oddzielny paragraf dotyczący molestowania, który nie będzie łączony z gwałtem", gdyż w tym samym czasie w Polsce toczyła się dyskusja na temat ustawy antyprzemocowej.

– W pierwszym tekście nigdzie nie pojawiło się nazwisko Durczoka. Ciekawe jednak, że zrobił się wielki szum, że w mediach nikt nie miał wątpliwości o kogo chodzi, a to znak, że wiele osób wiedziało o zachowaniach Durczoka, wiele też wiedziało o tych konkretnych przypadkach opisanych w naszej gazecie. I nie robili nic – mówi Latkowski.

Były redaktor naczelny "Wprost" mówił, że kiedy był przesłuchiwany, prokurator stwierdził, że "gdyby u zwyczajnego obywatela znaleziono nawet śladowe ilości narkotyków, to miałby rewizję wszędzie, w miejscu pracy, w domu, sprawdzane komputery, telefony". – Ale tu zadziałała magia nazwiska. Ale nie na nas. My się z Durczokiem znaliśmy, byliśmy po imieniu, podobnie Michał Majewski. Nie mieliśmy żadnych animozji, to były normalne relacje. Rozmawialiśmy z tak dużą liczbą ludzi z TVN-u, że mogliśmy zrobić dużo więcej tekstów niż rzeczywiście powstało – podkreślił.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który w wersji cyfrowej będzie dostępne w niedzielę 30 października od godziny 20.00 na www.e.wprost.pl, a w poniedziałek 24 października trafi do kiosków i salonów prasowych w całym kraju.

Czytaj też:
"Wprost" przerywa milczenie w sprawie Durczoka. Co jeszcze w najnowszym numerze?

Źródło: Dziennik