Polak grożący wybuchem w samolocie twierdzi, że „słuchał poleceń Boga”

Polak grożący wybuchem w samolocie twierdzi, że „słuchał poleceń Boga”

Samolot linii Enter Air, zdjęcie ilustracyjne
Samolot linii Enter Air, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Wikimedia Commons / Mark Harkin
Czeskie służby zdecydowanie wykluczyły terroryzm jako motyw działania Polaka, który spowodował awaryjne lądowanie samolotu linii Enter Air.

Mężczyzna, który podczas lotu z Las Palmas w Hiszpanii do Warszawy zagroził detonacją bomby, najpewniej nie był terrorystą. Takie stanowisko przedstawili czescy śledczy, którzy już przesłuchali problematycznego pasażera. Czeska policja ujawniła, że Polak tłumaczył swoje postępowanie „poleceniami od Boga”. Funkcjonariusze, którzy weszli na pokład maszyny w celu zatrzymania niebezpiecznego podróżnego, nie spotkali się z agresją. Mimo wszystko, zmuszeni byli użyć siły, ponieważ Polak nie chciał zejść z pokładu samolotu. – Nie zachowywał się agresywnie, ani nie stwarzał problemów, jednak nie chciał współpracować z funkcjonariuszami – opowiadała rzecznik policji Katerina Rendlova.

Obywatel polski, który wywołał alarm i zmusił pilotów do awaryjnego lądowania, przebywa obecnie w czeskim areszcie. Nie postawiono mu jak dotąd żadnych zarzutów. Policjanci, którzy przeszukali wnętrze samolotu, nie odkryli na pokładzie żadnych materiałów wybuchowych.

W piątek 30 grudnia w Pradze awaryjnie lądował samolot lecący z Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich do Warszawy. Na pokładzie znajdowało się 162 pasażerów i sześciu członków załogi. Wszyscy pasażerowie feralnego lotu zostali ewakuowani, a na miejsce wezwano specjalistów od materiałów wybuchowych. Pasażerom – w większości Polakom – zapewniono zakwaterowanie w Pradze. W sobotę wszyscy bezpiecznie dotarli do celu podróży.

Źródło: TVP Info