Pełnomocnik Wałęsy: Pod opinią biegłych podpisanych jest dwóch doktorów chemii

Pełnomocnik Wałęsy: Pod opinią biegłych podpisanych jest dwóch doktorów chemii

Pełnomocnik Lecha Wałęsy prof. Jan Widacki
Pełnomocnik Lecha Wałęsy prof. Jan Widacki Źródło: Newspix.pl / LUKASZ KRAJEWSKI / FOKUSMEDIA
– Pod opinią biegłych podpisanych jest dwóch doktorów chemii. Oni są mi nieznani jako grafolodzy. Nie wiem, może teraz zajmują się pismem? – stwierdził jeden z pełnomocników Lecha Wałęsy prof. Jan Widacki po zapoznaniu się z opinią biegłych z Instytutu Sehna. IPN 31 stycznia przedstawił efekty pracy specjalistów – z ekspertyzy wynika, że podpis byłego prezydenta pod zobowiązaniem współpracy z SB jest autentyczny. Wywiad z prof. Janem Widackim został opublikowany na portalu gdansk.pl.

Występujący w imieniu Lecha Wałęsy prof. Jan Widacki stwierdził, że dwaj eksperci, o których wspominał, nie są osobami, które „miałyby jakiś liczący się dorobek w zakresie ekspertyzy pisma”. Jak wskazał, jeden z doktorów chemii zajmował się środkami kryjącymi, identyfikacją atramentów, past długopisowych, a nie pismem ręcznym. Prawnik zaznaczył przy tym, że nie przesądza o trafności opinii osób, o których mówił. Zaznaczył, że ekspertyza liczy 236 stron i konieczne jest jej dokładniejsze przestudiowanie. Stwierdził jednak, że „jest to pierwszy sygnał, że nie są to ludzie o znaczącym dorobku w zakresie ekspertyzy pisma”.

Pełnomocnik Lecha Wałęsy odniósł się także do słów prezesa IPN Jana Szarka, który stwierdził, że sprawa Wałęsy jest wyjaśniona, ponieważ dowiedziono, że dokumenty świadczące o jego współpracy z SB są autentyczne. Zdaniem prof. Jana Widackiego "sprawa procesowo nie jest zamknięta". – Kiedy jest złożona ekspertyza, podlega ona ocenie zarówno organu procesowego, czyli prokuratury, jak i ocenie stron, czyli naszej też. Mamy prawo zgłosić zastrzeżenia do tej opinii, mamy prawo zgłosić wniosek o przesłuchanie biegłych w naszej obecności. Mamy prawo wnosić o powołanie innych biegłych – tłumaczył prawnik.

Prof. Widacki powtórzył też formułowane już we wcześniejszych wywiadach wnioski na temat ewolucji pisma Lecha Wałęsy. Wyjaśnił, że w kryminalistyce stosowane jest pojęcie impulsu w znaczeniu fragmentu tekstu, który jest napisany za pomocą jednego pociągnięcia np. pióra czy długopisu.– Wałęsa z całą pewnością pisał w roku 1970 impulsem literowym, na co są dokumenty, niewątpliwe jego rękopisy z roku 1970. Wałęsa nie potrafił wtedy napisać jednym pociągnięciem więcej niż jedną literę. A jak popatrzymy na to zobowiązanie do współpracy, to ono jest podpisane impulsem sylabowo-wyrazowym, czyli to jest dwie klasy wyżej. Więc już to budzi wątpliwości! – dowodził prawnik.

Źródło: gdansk.pl