Premier: niech Rada podejmie decyzję

Premier: niech Rada podejmie decyzję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rada ma obowiązek podjąć decyzję o wygaśnięciu mandatu samorządowca, który spóźnił się ze złożeniem oświadczenia majątkowego - powiedział premier Jarosław Kaczyński.
Szef rządu zaznaczył, że jeśli rada takiej decyzji nie podejmie, wojewoda może podjąć decyzję zastępczą, od której - dodał - przysługuje odwołanie do sądu. "Regulacje prawne są tutaj zupełnie jasne, można je kwestionować jako niefortunne (...) ale one obowiązują" - oświadczył premier.

Jako naganne i szkodzące demokracji ocenił premier te wypowiedzi przewodniczącego PO Donalda Tuska, w których lider Platformy mówił o "przeciwstawianiu się siłą" obowiązującym procedurom prawnym.

Szef rządu podkreślił, że "wiadomości dotyczące utraty mandatu przez niektórych samorządowców pojawiły się już wiele dni temu, nikt nie twierdził wtedy, że mamy do czynienia z wydarzeniami, które są sprzeczne z prawem, wszyscy przyjmowali, że po prostu obowiązuje prawo".

Jak powiedział J. Kaczyński, "w pewnym momencie okazało się, że dotyczy to także pani Gronkiewicz-Waltz i oto nastąpiła zmiana".

"Nagle okazuje się, że to jest być może niepewne, że istnieje tu jakaś luka w prawie i że mamy tu do czynienia z działaniem głupim (...). Regulacje prawne są tutaj zupełnie jasne, można je kwestionować jako niefortunne ale przypominam, że PO je poparła w parlamencie zeszłej kadencji. Ale one obowiązują, w związku z tym muszą być egzekwowane" - powiedział premier.

Premier ocenił, że szef PO D. Tusk "posunął się w swoich wypowiedziach bardzo daleko, do granicy przestępstwa". J. Kaczyński wyjaśnił, że chodzi o te wypowiedzi w których lider PO mówił o "przeciwstawianiu się siłą" obowiązującym procedurom prawnym.

"Sytuacja w której politycy, w tym politycy bardzo ważni - przywódca opozycji - mówi o przeciwstawianiu się takim decyzjom, a nawet na końcu języka ma słowo o przeciwstawianiu się siłą - ja chcę przypomnieć, że tego rodzaju zapowiedź jest już przestępstwem - to jest to sytuacja w najwyższym stopniu niedobra z punktu widzenia praworządności w państwie" - powiedział premier.

"Tego rodzaju postępowanie jest w najwyższym stopniu naganne i w najwyższym stopniu szkodzi polskiej demokracji. Tak jak polskiej demokracji szkodzi to wszystko, co robiła PO po wyborach w 2005 roku, bo PO po prostu nie uznała wyniku wyborów i to jest sytuacja naganna i szkodliwa" - powiedział premier.

Dodał, że "decyzje mogą być niekorzystne, nieprzyjemne dla jakiejś partii, dlaczego ta decyzja budzi taką panikę w PO to jest to już inna sprawa".

Szef PO Donald Tusk mówił m.in. w środę w "Kropce nad i" w TVN24, że jeśli sąd stwierdzi, że mandat samorządowców, którzy nie złożyli w terminie wymaganym przez jedną z ustaw, także mandat Hanny Gronkiewicz-Waltz, wygasa, PO uzna wyrok i przygotuje się do kolejnych wyborów, ale - jak podkreślił - "nie będzie tej decyzji narzucał premier, tylko dlatego, że ma obsesje na punkcie zdobycia władzy w każdym możliwym miejscu, także w Warszawie".

"Hanna Gronkiewicz-Waltz zabarykaduje się w razie czego, np. siłą?" - pytała dziennikarka.

"Dobrze pani wie, że blokady nie są specjalnością PO, ale na siłę, odpowiemy siłą. To znaczy, jeśli, i teraz nie mówię żartem, gdyby się miało okazać, że pan premier Kaczyński wpadnie na pomysł, aby, łamiąc prawo, egzekwować swoje wyobrażenia siłą, to Platforma nie ulegnie. My nie pozwolimy na to, żeby w Polsce każda dziedzina życia była podległa politycznym kaprysom i dyktatom PiS-u tylko dlatego, że Jarosław Kaczyński ma ochotę rządzić wszystkim i wszystkimi" - dopowiedział Tusk.

"Czyli siłą odpowie Platforma?" - pytała dziennikarka. "Skutecznie odpowiemy na tego typu zamachy" - odparł lider PO.

J. Kaczyński był pytany o apel Tuska, który powiedział w czwartek dziennikarzom, że jest gotów spotkać się z premierem jeszcze w czwartek, by porozmawiać o rozwiązaniu prawnym, które pozwoli uniknąć uzupełniających wyborów samorządowych. Szef rządu powiedział, że jeśli Tusk zwróci się do niego z prośbą o spotkanie, to go przyjmie.

Premier poinformował też, odnosząc się do obowiązujących procedur prawnych, że gdyby rada podjęła inną uchwałę niż o wygaśnięciu mandatu samorządowca, który spóźnił się ze złożeniem oświadczenia majątkowego, to tak uchwała "musi być przez wojewodę uchylona".

"Oczywiście te decyzje mogą być zaskarżone do sądu administracyjnego, tyle tylko, że to nie jest tak, że to sąd podejmuje tutaj decyzje. Sąd może być ewentualnie instancją odwoławczą. Ci, którzy mówią tu o decyzjach sądu po prostu najwyraźniej nie do końca rozumieją procedury prawne" - tłumaczył premier. Jak powiedział, "każde inne działanie byłoby łamaniem prawa".

Premier ocenił, że procedura związane w wygaśnięciem mandatu może trwać długo. "Jeśli będzie odwołanie się do sądu, pani Gronkiewicz-Waltz to zapowiada, jeśli nie będzie klauzuli natychmiastowej wykonalności to może się to ciągnąć miesiącami" - powiedział. Dlatego, jak mówił, "w żadnym razie nie potrafi przewidzieć, kto będzie komisarzem".

Według szefa rządu, "skoro pani Gronkiewicz-Waltz popełniła taki błąd, to powinna to przyjąć i nie powinna czynić dalszych trudności".

Szef rządu powiedział, że nie wiadomo, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta Warszawy. "To jest dla nas sytuacja całkowicie zaskakująca, my niczego innego, niż egzekwowanie prawa, tutaj nie robimy. Nie robi tego partia (...), tylko państwo. Państwo ma przestrzegać prawa, nawet wtedy, gdy jest to niewygodne dla PO" - powiedział premier.

Premier zwrócił się też w czwartek do mediów o "chwilę zastanowienia, by się przynajmniej nie ośmieszać". Jak mówił, "jeśli w sytuacji gdy, sprawa dotyczyła innych, nieznanych samorządowców nie podnosiło się kwestii bezprawności czy głupoty przepisów, to lepiej w tej chwili tego też nie robić, bo niestety to naraża na zarzut skrajnego braku obiektywizmu".

pap, ss, ab