Narodowa Służba Ochrony, czyli NSO - tak najprawdopodobniej będzie się nazywać nowy, odmieniony reformą BOR. Potrzebę zmian w jednostce ochraniającej najważniejszych przedstawicieli państwa postulowali zarówno politycy opozycji, jak i opcji rządzącej. Jedni z uwagi na liczne wypadki najważniejszych polityków PiS, drudzy ze względu na „konieczność posprzątania po poprzednim szefie BOR”.
– Od roku trwa naprawa, trwa sprzątanie po tym, co zastaliśmy w tej ważnej instytucji, która była bardzo zdewastowana – przekonywał we wtorek wiceminister Zieliński. Chciałby, aby funkcjonariusze chroniący polityków posiadali większe uprawnienia, m.in. operacyjno-rozpoznawcze. – Dziś BOR nie posiada uprawnień do takich działań, a są bardzo potrzebne po to, żeby dokonywać lepszego rozpoznania zagrożeń i lepiej przygotowywać plany działań ochronnych, metody ochronne i skuteczniej działać – podkreślał.
Najwięcej konkretnych informacji wiceszef MSWiA podał jednak na temat nowej nazwy jednostki. – Będzie się to może nazywało Narodową Służbą Ochrony, ale nad nazwą będziemy jeszcze dyskutować – zapowiedział. – Lepszego pomysłu, który byłby adekwatny do zadań Biura, nikt nie zgłosił. Przed nami jednak cała procedura legislacyjna, rządowa i parlamentarna, więc tutaj być może jeszcze nastąpią jakieś zmiany – zaznaczał. – Biuro nie chroni tylko rządu, ale także prezydenta, placówki dyplomatyczne za granicą czy delegacje państwowe, które do Polski przyjeżdżają. Nazwa musi być poszerzona, musi być adekwatna do zadań – podkreślał.