Kłopoty 2 sędziów TK. Oskarżenia o oszustwa i uchylanie się od odpowiedzialności

Kłopoty 2 sędziów TK. Oskarżenia o oszustwa i uchylanie się od odpowiedzialności

Trybunał Konstytucyjny
Trybunał Konstytucyjny Źródło: Wikimedia Commons / Adrian Grycuk
Mężczyzna, który przed 2 laty uczestniczył w wypadku z udziałem sędziego TK Lecha Morawskiego, udzielił szokującego wywiadu Polsatowi News 2. Sprawiedliwości domaga się także byłe klientki sędziego TK Andrzeja Zielonackiego. Twierdzą, że zostały przez niego oszukane.

Sprawa sędziego Lecha Morawskiego jest znana opinii publicznej od pewnego czasu, jednak dopiero teraz przedsiębiorca Andrzej Peruga zdecydował się opowiedzieć swoją wersję poza wymiarem sprawiedliwości. W programie „Prawy do Lewego, Lewy do Prawego” w Polsat News 2 ubolewał nad faktem, że od wypadku z 18 czerwca 2015 roku nie uzyskał odszkodowania. Podkreślał, że w ogóle nie zależało mu na sporze z sędzią, ale ten nie zgodził się na wypłacenie odszkodowania przez ubezpieczyciela.

– Jechałem samochodem dostawczym Peugeot Boxer prawym pasem, był bardzo mały ruch. Na przestrzeni 2-3 kilometrów przede mną nie było żadnego pojazd. nagle usłyszałem ogromny huk. Na moment samochód stracił stabilność, zaczął się przewracać. Uderzyłem głową w drzwi lub szybę i na moment straciłem przytomność. Samochód odbił się od barierki, działo się to na przestrzeni kilkuset metrów. Gdy się ocknąłem, leżałem na boku samochodu, wciśnięty pod kolumnę kierowniczą – opowiadał Peruga.

– Pan Lech Morawski nie zadzwonił na numer 112 ani nie nawiązał ze mną żadnego kontaktu, nie próbował mi pomóc. Nie zdobył się na ludzki odruch, nie przeprosił – żalił się poszkodowany mężczyzna. Służby ratunkowe zostały wezwane na miejsce przez osoby trzecie. Poszkodowany podkreśla, że zarówno przybyli na miejsce policjanci, jak i dwa zespoły biegłych potwierdzili, że to Lech Morawski był winny kolizji.

Peruga podzielił się także fragmentem pisma, które otrzymał od sędziego Morawskiego. „W związku z otrzymanym w dniu 14 września 2015 roku pismem informującym mnie, iż Proama (ubezpieczyciel - red.) przyjęła zgłoszenie szkody dotyczące uszkodzenia mienia powstałego wskutek zdarzenia z dnia 18 czerwca, stwierdzenia, że w podanych okolicznościach wynika, że ponoszę odpowiedzialność cywilną za powstanie powyższej szkody spowodowanej ruchem pojazdu, oświadczam, że do chwili obecnej nie zostały postawione mi zarzuty potwierdzające moją odpowiedzialność. Pragnę zaznaczyć, że w tej sytuacji zaprzeczam przedstawionym przez pana Perugę okolicznościom zmierzającym do obciążenia mnie odpowiedzialnością za sprawstwo wypadku. Czekam na wynik postępowania przygotowawczego w tej sprawie” – głosił dokument.

– Sprawę prowadzi już czwarty prokurator, a wciąż nie ma wniosku o uchylenie immunitetu sędziemu Trybunału Konstytucyjnego – podkreślał gość Polsatu News 2. jego zdaniem problemem może być to, że osobą, której ewentualnie mogą zostać postawione zarzuty, jest sędzia TK. – W moim przekonaniu jest to niezwyczajnie długi czas na ustalenie przebiegu wypadku i wskazanie winnego – oceniał. – Myślę, że dmucha się na zimne i chce się dopilnować wszelkich, może nawet nieistotnych faktów, których nie można podważyć – stwierdził.

Oskarżenia pod adresem sędziego Zielonackiego

Poważne kłopoty ma także nowy sędzia TK Andrzej Zielonacki. Jego 2 klientki Anna S. i Lidia Z. skarżyły się w Poznańskiej ORA, że zostały przez prawnika oszukane. Poruszały sprawy, które miały miejsce jeszcze za czasów praktyki adwokackiej Zielonackiego. Jedna z nich zdecydowała się złożyć oficjalną skargę do Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. Do opisywanego dokumentu dotarli dziennikarze „Gazety Wyborczej”. „Przez dwa lata wmawiał mi rzeczy, które nie miały miejsca. Swoim zachowaniem mógł zniszczyć życie moje i rodziny. Nie powinien być dłużej adwokatem” – pisała w skardze Anna S.

Według jej relacji adwokat przez półtora roku pobierał wynagrodzenie, jednocześnie nie podejmując żadnych czynności w sprawie. Całymi miesiącami miał kłamać na temat postępowania i miesiącami ją zwodził i informować nieuczciwie o kolejnych przekładanych terminach posiedzeń sądowych. Kiedy kobieta straciła cierpliwość i sama udała się do sądu odkryła, że jej pozew nigdy nie został złożony. Adwokat nie został jednak usunięty z listy adwokatów, ponieważ w międzyczasie przestał nim być, a został sędzią.

Źródło: Polsat News 2, Gazeta Wyborcza