Kuchciński: trzeba byłoby trzasnąć ręką w stół

Kuchciński: trzeba byłoby trzasnąć ręką w stół

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Nieobecności wysokiego rangą przedstawiciela Polski na 43. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium była poważnym błędem - uważają politycy opozycji.
Szef klubu PiS Marek Kuchciński tłumaczy, że przeszkodził temu "zbieg ważnych wizyt", m.in. przyjazd szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso.

W niedzielę politycy dyskutowali na ten temat w programie Radia Zet "Siódmy dzień tygodnia".

Zdaniem Jana Rokity z PO, PiS prowadzi "defensywną politykę zagraniczną". "Taka polityka polega na tym, że jest mało inicjatyw i zaangażowania Polski w rozwiązywanie problemów międzynarodowych, a raczej koncentracja na polityce wewnętrznej" - powiedział Rokita. Podkreślił, że taka polityka zagraniczna jest dość powszechnie krytykowana.

Przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak ocenił, że brak wysokich rangą przedstawicieli Polski w Monachium to bardzo poważny błąd, ponieważ toczyły się tam rozmowy na temat tarczy antyrakietowej. "Jeżeli nie ma przedstawiciela Polski w Monachium, to oczywiście rozmawia się o tej tarczy, ale bez naszego udziału" - mówił.

Prezes PSL Waldemar Pawlak powiedział, że widać brak aktywności w polityce zagranicznej Polski. Podkreślił, że przedstawiciele Polski na szczycie mogliby odbyć ciekawe, nieformalne rozmowy, m.in. na temat tarczy antyrakietowej.

Szef klubu PiS Marek Kuchciński tłumaczył, że przeszkodził temu "zbieg ważnych wizyt", m.in. przyjazd szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso do Polski.

Kuchciński podkreślił, że w Monachium nie było planowane żadne wystąpienie przedstawiciela Polski. Choć, jak dodał, było by lepiej, gdyby minister obrony narodowej Radosław Sikorski podał się do dymisji "trochę później". Sikorski miał reprezentować Polskę na szczycie, ale kilka dni wcześniej podał się do dymisji.

Politycy komentowali także wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina na tym szczycie. W sobotę ostro skrytykował on Stany Zjednoczone za dążenie do dominacji w świecie, łamanie prawa międzynarodowego i prowokowanie nowej rundy zbrojeń.

Rokita powiedział, że wystąpienie Putina było zaskakujące. "To jest język, którego przez dłuższy okres czasu Rosja nie używała na arenie międzynarodowej" - powiedział. Jak podkreślił, rosyjski prezydent przemawiał "językiem strachu i gróźb". "Przypominają się najlepsze czasy Breżniewa" - dodał polityk PO.

Kuchciński dodał, że gdyby do Monachium pojechał wysoki rangą przedstawiciel naszego kraju, musiałby zareagować na wystąpienie prezydenta Rosji na forum publicznym. "Tam trzeba byłoby trzasnąć ręką w stół" - zaznaczył.

pap, ss