Żona Stanisława Gawłowskiego: Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą

Żona Stanisława Gawłowskiego: Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą

Stanisław Gawłowski
Stanisław Gawłowski Źródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
Żona Stanisława Gawłowskiego w rozmowie z Onetem powiedziała, jak wyglądało jej widzenie z aresztowanym mężem. Wyraziła także obawy, że może dojść do „nieszczęśliwego wypadku” z udziałem polityka PO.

Przypomnijmy, 13 kwietnia Stanisław Gawłowski został formalnie zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Szczecinie podtrzymał decyzję o trzymiesięcznym areszcie wobec posła PO. Teraz w sprawie postanowiła wypowiedzieć się żona polityka.

„Boję się, że coś mu się stanie”

Renata Listowska-Gawłowska powiedziała Onetowi, że podczas widzenia z mężem, rozmawiała z nim „przez szybę i za pomocą słuchawki”. – Miałam wrażenie, że spotykam się terrorystą – powiedziała żona Gawłowskiego.

Listowska-Gawłowska przyznała, że boi się o swojego męża. – Boję się, że coś mu się stanie. Że się zadławi albo potknie. Że dojdzie do nieszczęśliwego wypadku, tak jak ostatnio dzieje się to na komisariatach policji – stwierdziła w rozmowie z portalem. Żona posła powiedziała, że politycy PiS już dawno ostrzegali Gawłowskiego. – Mówili, że go załatwią, ze pójdzie siedzieć. Mam nadzieję, że ci ludzie za to zapłacą – podsumowała.

Zarzuty dla Gawłowskiego

Prokuratura postawiła posłowi zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. „W związku z pełnioną w rządach PO-PSL funkcją Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska poseł Stanisław G. przyjął jako łapówki co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Nakłaniał on także do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych oraz ujawnił informacje niejawne i dopuścił się plagiatu pracy doktorskiej” – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Prokuratura podaje, że ze zgromadzonego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika, że w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław G. przyjął w swoim domu korzyść majątkową w postaci co najmniej 170 tysięcy złotych w gotówce od jednego z przedsiębiorców. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Wiceminister miał także nakłaniać przedsiębiorcę do wręczenia dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji łapówki w kwocie co najmniej 200 tysięcy złotych. Argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane, a dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji Tomasz P. jest obecnie jednym z głównych podejrzanych w tzw. „aferze melioracyjnej” i został tymczasowo aresztowany.

„W toku postępowania ustalono, że wygrywający przetargi przedsiębiorca – za radą ówczesnego wiceministra środowiska – wręczał osobom decydującym o wynikach przetargów łapówki w wysokości 2-3 proc. wartości kontraktów. Jeden z nich, dotyczący modernizacji i odbudowy brzegów morskich oraz ochrony Mierzei Jamneńskiej, opiewał na prawie 21 milionów złotych. Kwoty łapówek sięgały kilkuset tysięcy złotych” – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Czytaj też:
Gawłowski tymczasowo aresztowany. PO wybrała p.o. sekretarza generalnego

Źródło: Onet.pl