Zespół Pyta.pl od lat pojawia się na różnych polskich demonstracjach i protestach, zadając często absurdalne i zaczepne, a zawsze niewygodne pytania. W ten sposób nie tylko bawią widzów, ale też obnażają niewiedzę i hipokryzję uczestników manifestacji. Do tej pory jednak ich prowokacje nie spotkały się z tak brutalną odpowiedzią, jak ta z soboty 12 maja. Jak mogliśmy dowiedzieć się z wiadomości opublikowanej na Facebooku, podczas warszawskiego Marszu Wolności ktoś poważnie zagroził ich bezpieczeństwu.
„Próbowaliśmy namierzyć gościa, który rzucił naszemu operatorowi w twarz kamieniem. Całe szczęście ucierpiała jedynie kamera. To chyba pierwszy przypadek, kiedy w Polsce ktoś próbuje ukamienować dziennikarza na pokojowej manifestacji. Psychopaci są proszeni o atakowanie mnie, a nie moich młodszych kolegów. Jak ktoś zna typa to będę wdzięczny za info” – podkreślał autor wpisu, dołączając swój adres mailowy.
Poszukiwany zgłosił się sam
Po nagłośnieniu akcji w mediach społecznościowych, informacja dotarła do samego napastnika. Jak dowiedzieliśmy się późnym wieczorem w poniedziałek 14 maja, mężczyzna odpowiedział na apel reportera. „Kochani. Każdy czasem popełnia błędy, ale tylko nieliczni potrafią się do nich przyznać i wyrazić chęć naprawienia ich. Pan który spowodował opisaną przeze mnie wcześniej i częściowo widoczną w ostatnim materiale szkodę (czyli zepsucie pytowego soniacza) odezwał się do nas, przeprosił i zobowiązał się do pokrycia kosztów zakupu nowej pytokamery” – możemy przeczytać na facebookowym profilu Pyta.pl.
„Nie jesteśmy mściwi, ani pamiętliwi. Facet potrafił się przyznać do błędu, ale przede wszystkim ucierpiał tylko przedmiot a nie np. oko Skju” – czytamy dalej. „Bardzo wam wszystkim dziękuje za troskę i zaangażowanie w sprawę – jesteście za***ści. A Panu X gratuluje zdobycia się na pokorę wobec popełnionego głupstwa” – czytamy dalej.
facebookCzytaj też:
Ten film zakończy spór o frekwencję na Marszu Wolności?Czytaj też:
Beata Szydło w ringu. To hit czy kit sobotniej manifestacji?