Skandaliczne wypowiedzi wykładowcy. „Lubię dziewczyny w leginsach”

Skandaliczne wypowiedzi wykładowcy. „Lubię dziewczyny w leginsach”

Wykład, studenci, zdj. ilustracyjne
Wykład, studenci, zdj. ilustracyjne Źródło:Fotolia / kasto
Prokuratura zbada sprawę wykładowcy Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. rtm. Pileckiego w Oświęcimiu, który jest podejrzewany o molestowanie seksualne. Sprawę opisuje „Gazeta Wyborcza”.

O niewłaściwym zachowaniu wykładowcy władze uczelni dowiedziały się na podstawie corocznej oceny pracowników. Witold Z. otrzymał najniższą notę w historii szkoły, co zaniepokoiło komisję ds. jakości kształcenia. Dyrektorowi uczelni zlecono przeprowadzenie dodatkowych rozmów ze studentami. Część z nich zwróciła uwagę na niestosowne zachowanie wykładowcy wobec kobiet. Studentki opowiedziały, że na pytanie o zaliczenie przedmiotu słyszały od wykładowcy, że „lubi dziewczyny w leginsach”. Miał ponadto rzucić do jednej ze studentek: „Proszę się rozebrać, mogę wreszcie to pani powiedzieć”.

Sprawa została zgłoszona do rektora PWSZ profesora Witolda Stankowskiego. Ten jednak nie podjął żadnych kroków w celu zawieszenie wykładowcy, a nawet przekazał mu wszelkie materiały, jakie zebrano na jego temat podczas rozmów ze studentami.

– Prof. Stankowski z premedytacją przekazał do rąk domniemanego sprawcy całą dokumentację. To jawne przekroczenie uprawnień przez rektora. To również skrajna nieodpowiedzialność, bo biorąc pod uwagę, z jakim przestępstwem możemy mieć do czynienia, rektor powinien wszcząć postępowanie wyjaśniające. Przede wszystkim powinien zabezpieczyć potencjalne ofiary przed potencjalnym sprawcą – mówi prof. Tomasz Gabryś.

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prof. Witold Stankowski zapewnia, że do władz uczelni nie wpłynęła żadna skarga w tej sprawie. – Do momentu ustalenia przez sąd, czy molestowanie miało miejsce, władze uczelni nie mogą podjąć żadnych działań dyscyplinarnych wobec domniemanego działania pracownika. Dyrektor instytutu nie jest osobą właściwą do pozyskiwania dokumentacji i oświadczeń od studentów, dotyczących rzekomego molestowania i przekazywania ich władzom uczelni, ze względu na ochronę dóbr osobistych osób, które czują się pokrzywdzone – przekazał.

Źródło: Gazeta Wyborcza