Sprawa Lesiaka umorzona

Sprawa Lesiaka umorzona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Płk Jan Lesiak przekroczył uprawnienia działając na rzecz dezintegracji legalnych partii przez UOP, ale sprawa się przedawniła - orzekł sąd i umorzył sprawę.
Politycy, którzy byli inwigilowani mówią o "moralnym zwycięstwie" i o porażce prokuratury. Dla premiera J. Kaczyńskiego najważniejsze jest, że "prawda wychodzi na jaw".

"Niech ta sprawa będzie memento dla tych, którzy chcą wykorzystywać służby do innych celów niż te, do których one są powołane" - mówił sędzia Sławomir Machnio, umarzając sprawę. Sąd podkreślił, że "UOP nie miał prawa wnikać w partie i rozsadzać je od wewnątrz". "Są granice, których służby specjalne przekroczyć nie powinny, bo nie temu one służą" - dodał sąd.

Sąd przypisał Lesiakowi działanie na rzecz dezintegracji ugrupowania Ruch dla Rzeczypospolitej oraz na rzecz "osłabiania politycznego znaczenia Jarosława Kaczyńskiego".

Lesiak był oskarżony o to, że kierując Zespołem Inspekcyjno- Operacyjnym (ZIO) w UOP, przekroczył uprawnienia, prowadząc od 1991 r. do "wiosny 1997 r." za pomocą technik operacyjnych działania dezintegrujące prawicowe i lewicowe ugrupowania polityczne, opozycyjne wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Groziło mu do 3 lat więzienia. Takiej kary zażądała w czwartek przed sądem prokurator Renata Zielińska, wnosząc też o zakazanie Lesiakowi na 10 lat pełnienia funkcji w administracji z dostępem do dokumentów niejawnych. Obrona chciała umorzenia sprawy z powodu przedawnienia.

Lesiak nie krył satysfakcji z orzeczenia, które - wobec całej atmosfery wobec jego sprawy - uznał za zwycięstwo. Nadal twierdzi, że jego zespół nie dezintegrował partii i dlatego czuje się on zarazem przegrany.

O "sukcesie moralnym i klęsce prawnej" mówił jeden z oskarżycieli posiłkowych Jan Parys; podkreślał, że prokuratura - niewykluczone, że z powodów politycznych - długo prowadziła śledztwo. Nie wykluczył apelacji. Być może złoży ją i prokuratura, która chce wystąpić o pisemne uzasadnienie wyroku.

Wieczorem w TVN-24 Parys zarzucił Hannie Suchockiej, minister sprawiedliwości w latach 1997-2000, że przyczyniła się do przedłużenia śledztwa. Lesiak - pytany, czy przeprosi Parysa - odparł, że nie ma za co go przepraszać, bo UOP nie miał żadnego informatora w jego ugrupowaniu. Dodał, że "podziwia sąd za odwagę", przypominając, że prezydent i premier mówili o tym procesie, że to "najważniejsza sprawa".

Premier Jarosław Kaczyński (pokrzywdzony w sprawie, tak, jak i jego brat Lech) powiedział, że nie przeżywa "żadnych emocji". "Dla mnie jest wystarczająca satysfakcja, że ta prawda wychodzi na jaw i jeszcze będzie wychodziła" - dodał.

"Jeśli coś takiego było, to śmieszna sprawa ludzi, którzy chcieli się czymś tam wykazać, ale nie mieli takiego polecenia, zalecenia ani nawet sugestii" - powiedział były prezydent Lech Wałęsa. "Takimi niepoważnymi ludźmi jak Parys, czy Kaczyński w ogóle się nie zajmowałem. Nazywałem ich +popaprańcami+ i takimi byli. Teraz chcieliby sobie coś do życiorysu dopisać i próbują wszędzie, gdzie to możliwe wykazać swoją mądrość i bohaterstwo. Chcieliby wyjść na bohaterów, ale im się nie uda, bo nic nie znaczyli w tamtym czasie" - dodał b. prezydent.

Nigdy nie jest dobrze, gdy oficer służb idzie do więzienia - tak umorzenie komentuje Zbigniew Siemiątkowski z SLD, b. koordynator służb specjalnych. Według niego, sąd miał wszelkie dane, aby podjąć decyzję o umorzeniu procesu Lesiaka. "Sprawa jest w aspekcie prawnym zamknięta; w aspekcie politycznym - każdy ma swój pogląd" - dodał.

"To dobrze dla Urzędu Ochrony Państwa" - komentuje gen. Gromosław Czempiński, szef Urzędu w latach 1993-1996. Jego zdaniem, decyzja sądu w dużej mierze bierze się z wypowiedzi byłego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, który wielokrotnie podkreślał, że wiele rzeczy wynikało z bezpośredniego zainteresowania UOP konkretnymi sprawami.

Sprawa inwigilacji prawicy była ważna dla Jarosława i Lecha Kaczyńskich oraz polityków prawicowych: przeżywali ją całe lata, a okazało się, że z wielkiej chmury mały deszcz - mówi szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński.

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz jest zdziwiony umorzeniem. "To jest orzeczenie, które akceptuje działania podejmowane przez Lesiaka, a były to działania godne potępienia w demokratycznym państwie" - ocenił.

 

pap, ss, ab