Kto ujawnił list Georgette Mosbacher w sprawie stacji TVN? Jest odpowiedź KPRM na interpelację

Kto ujawnił list Georgette Mosbacher w sprawie stacji TVN? Jest odpowiedź KPRM na interpelację

Georgette Mosbacher
Georgette Mosbacher Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Poseł Krzysztof Brejza złożył interpelację w sprawie listu ambasador USA w Polsce, który wyciekł do mediów. Polityk chciał się dowiedzieć, czy wiadomo, w jaki sposób pismo trafiło do mediów oraz czy w sprawie zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające.

W odpowiedzi na poselską interpelację podkreślono, że tryb określony w ustawie o dostępie do informacji publicznej nie ma zastosowania do udzielania informacji o ewentualnych zamierzeniach, planach, dokonywania ocen, czy wyrażania opinii. Kiedy poseł ponownie złożył interpelację z tymi samymi pytaniami, Kancelaria Premiera odpowiedziała jedynie, że upublicznienie – bez zgody obu stron – korespondencji nie jest dobrym obyczajem dyplomatycznym a naruszenie tych dobrych obyczajów, jakkolwiek traktowane z ubolewaniem, nie jest jednak powodem do wszczęcia postępowań wyjaśniających. – Ta odpowiedź jest dla mnie zaskakująca. To jeden z niewielu przypadków – o ile nie jedyny – kiedy mamy taką wpadkę dyplomatyczną, a otrzymuję odpowiedź o dobrych obyczajach (...) Polska dyplomacja kuleje od trzech lat, a traci na tym najbardziej Polska – stwierdził w rozmowie z Onetem polityk PO.

List ambasador Georgette Mosbacher

We wtorek 27 listopada za pośrednictwem Twittera dziennikarze „DGP” i RMF FM pokazali list, który ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce miała przesłać 19 listopada do premiera . We wspomnianym liście amerykańska dyplomatka wyraża „zdumienie” faktem, że minister oraz inni posłowie PiS oskarżają stację TVN o sfingowanie spotkania polskich neonazistów. Przyznaje, że zaskakuje ją rządowe zainteresowanie motywami dziennikarzy. Podkreśliła, że ważne jest dla niej wspólne wspieranie przez Polskę i USA wolności mediów i wolności słowa. Wyraziła nadzieję, iż członkowie rządu powstrzymają się od atakowania niezależnych dziennikarzy.

W liście ambasador Mosbacher pojawiły się niedociągnięcia dotyczące takich kwestii jak nazwisko premiera czy ministra. Wątpliwości budziła też forma, w jakiej autorka listu zwraca się do swoich adresatów („minister Morawiecki”, „minister of interior”). – Byłoby nieprofesjonalne z mojej strony komentować dyplomatyczną korespondencję. Wyjdę jednak nieco z mojej roli i powiem wprost. Jest to nietypowa sytuacja dlatego, że nastąpił wyciek listu do mediów. Jednak wbrew zaleceniom moich doradców powiem tak: „Nie ma wytłumaczenia dla moich literówek. Pisownia jest chaotyczna, jestem tym zażenowana. Nie da się tego bronić. Jestem tym zawstydzona i nie mogę tego wyrazić bardziej wprost niż teraz. W końcu to moja odpowiedzialność” – stwierdziła.