Warszawa. Biedroń chciał pokazać film Sekielskiego na fasadzie katedry. Interweniowała policja

Warszawa. Biedroń chciał pokazać film Sekielskiego na fasadzie katedry. Interweniowała policja

Próba wyświetlenia filmu Sekielskiego na ścianach KatedryWP
Próba wyświetlenia filmu Sekielskiego na ścianach KatedryWPŹródło:X / Robert Biedron
Nie udało się zorganizować publicznego pokazu dokumentu Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele, który chciała zorganizować Wiosna Biedronia. Interweniowała policja.

Podczas krakowskiej procesji ku czi św. Stanisława Biskupa dziennikarka TVN24 Renata Kijowska poprosiła o komentarz do filmu Tomasza Sekielskiego abp Sławoja Leszka Głodzia. – Wczoraj miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego – stwierdził duchowny. Pytany o to, kiedy skończy się ukrywanie przypadków pedofilii w Kościele, abp Głódź nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć. – Idziemy się modlić teraz, proszę mnie nie atakować i nie prowokować, bo ja taki naiwny nie jestem, jak Pani myśli – powiedział.

Te słowa do tego stopnia zirytowały Roberta Biedronia i działaczy partii Wiosna, że postanowili zorganizować publiczny pokaz dokumentu na fasadzie budynku, który przylega do Katedry Polowej Wojska Polskiego przy ulicy Długiej w Warszawie. To właśnie w tym kościele przez wiele lat pełnił posługę abp Głódź. Projekcji nie udało się jednak zorganizować. Jak podaje portal Onet.pl, przed projektorem pojawiło się kilku policjantów, którzy tłumaczyli, że administrator budynku nie wyraził zgody na pokaz. Funkcjonariusze przekazali, że projektor zostanie zajęty.

twitter

„Nie można rekwirować tego sprzętu”

Robert Biedroń stwierdził, że policja nie ma żadnych podstaw prawnych do tego typu działań. Biuro prasowe Wiosny twierdzi, że podczas interwencji użyto siły. – To wstyd, że w demokratycznym kraju dochodzi do wyniesienia rzutnika bez podstawy prawnej. Czy Polska Policja będzie na zlecenia władzy chroniła księży? – zastanawiał się lider Wiosny. Zapytany przez dziennikarzy, czy nie mógł zorganizować projekcji w kinie, lider Wiosny odpowiedział, że chodzi o to, żeby Kościół zobaczył coś, czego Leszek Sławoj Głódź nie chce zobaczyć.

Prawniczka związana z Wiosną Anna Tarczyńska przyznała jednak, że została wcześniej poinformowana, że sprzęt zostanie zabrany, jeśli będzie wyświetlany film i jako podstawę podawano art. 63a Kodeksu wykroczeń. – Przeczytałam dokładnie ten przepis, on nie jest w żaden sposób podstawą prawną do takich działań – stwierdziła. – A już przede wszystkim nie można rekwirować tego sprzętu, bo nawet przez moment nie doszło do wyświetlenia filmu – dodała.


Policja komentuje

„Interwencja wynikała z braku zgody ze strony administratora na projekcję filmu na jego budynku. Podkreślam, że w każdym miejscu, jeżeli zarządca, bądź administrator wyda zgodę, można film odtworzyć” – podkreśliła Komenda Stołeczna Policji.

Film został jednak wyświetlony w Gdańsku Przed bramą wjazdową wjazdowej rezydencji abp Sławoja Leszka Głódzia. – Panie abp Głódź, może pan do nas zejdzie? Obejrzy pan z nami film, który obejrzało 9 mln osób – zachęcała w poniedziałek Beata Maciejewska, kandydatka Wiosny do Parlamentu Europejskiego

Ten film „boli” za każdym razem

Film „Tylko nie mów nikomu” braci Tomasza i Marka Sekielskich, został udostępniony w sobotę 11 maja na platformie YouTube. Do tej pory obejrzało go ponad 11 mln osób. W wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” Tomasz Sekielski wyznał, że udało mu się nagrać za pomocą ukrytej kamery konfrontacje księży-pedofili z ich ofiarami. Na taki krok zgodziły się osoby pokrzywdzone. „Ten film został w całości sfinansowany ze zbiórki. W toku prac zgłosiło się do nas wiele ofiar, których historie nie znalazły się w tym dokumencie. Dotarły do nas nowe, szokujące dowody w tych sprawach. Dlatego zamierzamy nakręcić kontynuację i tak jak poprzednio chcemy, aby była to produkcja niezależna” – czytamy w opisie pod filmem. Słowa te powtórzyli bracia Sekielscy na antenie Polsat News. Wszystko więc wskazuje na to, że film dokumentalny doczeka się kontynuacji. – Mamy jeszcze historie, które chcemy opowiedzieć. Jesteśmy to winni osobom, które opowiedziały nam o swoich dramatach – wyjaśnili.

Tomasz Sekielski przyznał, że ten film „boli go” za każdym razem, jak go ogląda. – Po to robiłem ten film, żeby on został ludziom w głowach i zmusił do myślenia. To nie miała być historia, której oglądanie sprawia przyjemność, bo jest dobra muzyka albo dobry montaż – podkreślił. – Nie chodziło o to, żeby widzowie po tym filmie mieli ochotę skoczyć na pizzę. Mam nadzieję, że każdy, kto go zobaczy, będzie o nim myślał przez kilka kolejnych dni. I że ten film faktycznie będzie sprawiał ból – dodał.

Wywiad z Tomaszem Sekielskim o filmie „Tylko nie mów nikomu” przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.

Czytaj też:
Hołownia skomentował film Sekielskiego o pedofilii w Kościele. „Zwyczajnie rzygać mi się chce”