Marek Kuchciński nie poda się do dymisji. „Działałem zgodnie z prawem”

Marek Kuchciński nie poda się do dymisji. „Działałem zgodnie z prawem”

Marek Kuchciński
Marek KuchcińskiŹródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Loty Marka Kuchcińskiego są jednym z głównych tematów politycznych ostatnich dni. Po ujawnieniu informacji, że marszałkowi Sejmu towarzyszyli członkowie rodziny, pojawiły się naciski na dymisję polityka. Sam zainteresowany wystąpił na konferencji prasowej, podczas których odniósł się do stawianych mu zarzutów.

Na początku konferencji szef Centrum Informacyjnego Sejmu odniósł się do doniesień „Rzeczpospolitej” z których wynika, że część dokumentacji dotyczących lotów Marka Kuchcińskiego została zniszczona. – Dementuję te informacje. Komplet dokumentów w tej sprawie jest dostępny w Kancelarii Sejmu – zaznaczył Andrzej Grzegrzółka. – Dzisiaj na stronie Sejmu zostaną opublikowane wszystkie informacje związane z połączeniami marszałka podczas tej kadencji – dodał.

„Taki model pracy”

Sam zaznaczył, że od początku kadencji przyjął „taki model pracy marszałka, który działa nie tylko w budynku Sejmu, ale pracuje również aktywnie w kraju i za granicą”. – Stąd wynika duża liczba spotkań i wyjazdów na uroczystości, w których brałem i biorę udział. Takich spotkań od początku kadencji odbyło się ponad 900, niejednokrotnie kilka dziennie, w tym w soboty i niedziele – dodał Kuchciński zaznaczając, że taka wielość spotkań wymagała użycia specjalnego transportu, w tym lotniczego.

Polityk zaznaczył, że zarówno loty do Rzeszowa, jak i na każde inne lotnisko, były związane „z jego pracą Marszałka Sejmu”. – Mam świadomość, że liczba lotów była duża, ale wynikała ona głównie z modelu pracy, jaki przyjąłem – powtórzył. Przypomniał, że wpłacił 15 tys. zł na Caritas oraz klinikę Budzik, za to, że samolotami podróżowała jego rodzina. Dodał też, że raz samolotem podróżowała jego żona, a on w tym czasie sam wracał ze stolicy do Rzeszowa. Podkreślił, że maszyna i tak musiała wrócić na lotnisko macierzyste, a on za ten lot wpłacił 28 tys. zł na fundusz modernizacji Sił Zbrojnych.

Na koniec Kuchciński przeprosił wszystkich, którzy „poczuli się urażeni” sytuacją związaną z jego lotami. – Działałem zgodnie z prawem, dane o tych lotach są dostępne w kilku instytucjach – podsumował.

Rodzinne loty

Przypomnijmy, z dokumentów, do których dotarli dziennikarze Radia Zet wynikało, że Marek Kuchciński przynajmniej sześciokrotnie zabierał swoją rodzinę na pokład rządowego samolotu. Informacje wywołały szereg krytycznych komentarzy, a opozycja złożyła wniosek o odwołanie marszałka. Ostatecznie marszałek Sejmu wpłacił 15 tys. złotych na cele charytatywne, jednak okazało się przy okazji, że lotów z rodziną było znacznie więcej – w oświadczeniu napisał o 23 takich podróżach. Teraz portal Onet.pl pisze, że rodzinne loty odbywały się też helikopterami.

Dziennikarze dotarli do kopii zamówienia na lot datowanej na 14 września 2018 roku. Katarzyna Mącznik (szefowa gabinetu Kuchcińskiego) wysłała je do dowódcy generalnego Sił Zbrojnych. Wojsko wyznaczyło do lotu Kuchcińskiego... śmigłowiec Sokół. Szefowa gabinetu marszałka w tytule pisma adresowanego do dowódcy generalnego, że to „TRYB NAGŁY”, a lot odbyć się ma rano 15 września na trasie z Warszawy do Rzeszowa. Powrót w następny dzień o godzinie 15:30. Na pokładzie wpisano trzy osoby – poza Kuchcińskim, ochraniającego go oficera Służby Ochrony Państwa oraz „Kuchciński Zbigniew Szymon”, czyli syn marszałka. Portal Onet.pl podaje, że lot miał oczywiście status HEAD, co oznacza szczególne, kosztowne procedury ochrony i sprawdzania lotnisk oraz maszyn. Dziennikarze ustalili też, że w ten weekend w Strachocinie odbywało się wyjazdowe posiedzenie klubu PiS.

Czytaj też:
Loty marszałka Kuchcińskiego. Posłowie PO apelują do NIK o kontrolę w trybie pilnym

Źródło: WPROST.pl