Koronawirus w Lubuskim: Mało zakażeń i zero zgonów. „Pierwszy przypadek zrobił robotę”

Koronawirus w Lubuskim: Mało zakażeń i zero zgonów. „Pierwszy przypadek zrobił robotę”

Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze, w którym przebywał pierwszy polski pacjent z koronawirusem
Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze, w którym przebywał pierwszy polski pacjent z koronawirusem Źródło:Newspix.pl / Adam Sowa / EDYTOR.net
Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce wykryto w województwie lubuskim. Jednak obecnie to tu zakażeń jest najmniej, a do tej pory nie doszło do żadnej śmierci z powodu COVID-19. – Pierwszy przypadek paradoksalnie zrobił robotę, bo mieliśmy ostre i zdecydowane reakcje, a takie są kluczem do sukcesu – podkreśla prezydent Gorzowa w rozmowie z Wirtualną Polską.

Prezydent Gorzowa Wielkopolskiego Jacek Wójcicki w rozmowie z Wirtualną Polską był pytany dlaczego właśnie w województwie lubuskim tak skutecznie udaje się walczyć z .

– To zbieg wielu czynników. W samym Gorzowie nie mamy w tej chwili ani jednego przypadku, bo w piątek ostatnia osoba wyzdrowiała i opuściła szpital – powiedział Wójcicki. – Dlaczego tak to wygląda? Mam wrażenie, że w dużej mierze przyczynił się do tego pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce, który pojawił się w naszym województwie. Od pierwszych godzin nastąpiła wielka mobilizacja. Wszystkie służby stanęły na głowie – podkreślił.

Prezydent Gorzowa zaznaczył, że nie bez znaczenia jest również to, że lubuskie jest jednym z najmniej zaludnionych województw, na których jest wiele terenów leśnych. – Wygrywamy jednak dyscypliną – podkreślił Wójciceki. – Ten pierwszy przypadek paradoksalnie zrobił robotę, bo mieliśmy ostre i zdecydowane reakcje, a takie są kluczem do sukcesu – podkreślił.

Wójcicki stwierdził, że ważne decyzje podejmowało miasto, wojewoda, zarządcy. – Egzamin zdali jednak przede wszystkim mieszkańcy. Nie było u nas „krzykaczy”, którzy chcieli się popisać i pokazać, że oni nie będą chodzić w maseczce. Wykonaliśmy konkretne ruchy, a ludzie nam przyklasnęli i miasto momentalnie zamarło – stwierdził.

Prezydent Gorzowa przyznał, że z wprowadzeniem niektórych obostrzeń władze województwa i poszczególnych miast działały szybciej niż rząd. – Kilka dni po stwierdzeniu pierwszego przypadku wraz z prezydentem Zielonej Góry i panią marszałek Elżbietą Polak podjęliśmy decyzję, że zamykamy wszystkie imprezy masowe. Później poszły kolejne obostrzenia – powiedział Wójcicki. – Najważniejsza była maksymalna eliminacja kontaktów międzyludzkich. To nie były popularne decyzje, ale teraz nikt nie ma wątpliwości, że tak należało postąpić. Zrobiliśmy wiele, żeby uniknąć rozprzestrzenienia się wirusa – podkreslił prezydent Gorzowa w rozmowie z Wirtualną Polską.

Czytaj też:
„Miałem wyjątkowego pecha”. Josh Grajczonek opowiedział o zakażeniu koronawirusem