Łyżwiński: kurator dla Anety Krawczyk i jej dzieci

Łyżwiński: kurator dla Anety Krawczyk i jej dzieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stanisław Łyżwiński fot.M.Stelmach/Wprost
Poseł Stanisław Łyżwiński zapowiedział, że złoży w prokuraturze w Radomsku wniosek o ustanowienie kuratora dla Anety Krawczyk i jej dzieci.

"To co zrobiła (Aneta Krawczyk - PAP) ma wpływ na dzieci. Za kilka lat najmłodsza córka zapyta kto jest (jej) ojcem" - mówił na konferencji prasowej w Sejmie Łyżwiński, argumentując złożenie wniosku o kuratora. Według niego, "atmosfera w szkole, na ulicy, w mieście w stosunku do dzieci (Anety Krawczyk) - to dramat, to zjawisko przerażające".

Aneta Krawczyk to była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Na podstawie jej relacji w grudniu 2006 r. w "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst, po którym wszczęto śledztwo w sprawie tzw. seksafery.

Krawczyk utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i szefowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi. Kobieta twierdzi też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera.

Zdaniem Łyżwińskiego, Aneta Krawczyk do tego stopnia naraziła publicznie swoje dzieci, że mieszkańcy Radomska, którzy spotykali się z nim, mówili o wniosku do rady miasta o odmowę jej zameldowania.

"Odradzamy tym ludziom, żeby nie próbowali dokuczać czy wyrządzać jakiejś krzywdy pani Anecie" - powiedział poseł.

Łyżwiński poinformował też, że dostał z biura Samoobrony pismo stwierdzające, że brakuje wpłat na konta partii i jej funduszu wyborczego, których dokonywać miała Krawczyk.

Według niego, łączna suma brakujących wpłat to 15 tys. zł. "Te osoby, które wpłaciły te pieniądze, po prostu powinny teraz upominać się o ich zwrot, ponieważ te pieniądze nigdzie nie trafiły na żadne konto partii" - powiedział poseł.

Odnosząc się do sprawy tzw. seksafery Łyżwiński stwierdził, że na przełomie października i listopada ub.r. wśród posłów Samoobrony pojawił się niekorzystny dla niego anonimowy dokument.

"Podczas pewnego spotkania w podłódzkiej miejscowości ustawiona została prowokacja i mogliśmy Łyżwińskiego posądzić wtedy o gwałt" - tak, według Łyżwińskiego, brzmiał fragment tego dokumentu.

Poseł poinformował, że dokument ten trafił w połowie grudnia do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pytany, co dokładnie było w jego treści powiedział, że był to opis działania "służb", które - według niego - "inwigilowały" Samoobronę. Nie wyjaśnił, co to za służby.

Łyżwiński powiedział też, że nigdy nie próbował walczyć z plotkami, które krążyły pośród posłów, jakoby to on miałby być ojcem dziecka Anety Krawczyk. "Wiedziałem, że to jest walka z wiatrakiem - jeżeli będę nagłaśniać i rozmawiać na ten temat, tym bardziej będę to potęgować" - mówił.

Przebywający w poniedziałek z wizytą w Brukseli Andrzej Lepper nie chciał w rozmowie z dziennikarzami komentować wniosku Łyżwińskiego dotyczącego ustanowienia kuratora. "To już jest decyzja posła Łyżwińskiego, nie Samoobrony, nie moja. Jeżeli są takie podstawy, jeżeli będzie wniosek, to zajmie się (tym) sąd" - powiedział.

Dopytywany, czy są podstawy do ustanowienia kuratora szef Samoobrony stwierdził, że "za to, co się dzieje, na pewno są". "Ale natomiast tutaj decyzja należy do sądu, nie do mnie, nie chcę się wypowiadać, już dosyć powiedziałem na ten temat, natomiast podstawy są na pewno" - dodał Lepper.

Według niego, dzieci Anety Krawczyk "przeżywają wszystko". "Jeżeli się raz mówi, że ojcem jest ten, drugi raz inny, trzeci raz inny, jeszcze się kwestionuje wynik badań DNA Łyżwińskiego... Przecież to dziecko, czy te dziewczynki starsze dwie, które są, one to rozumieją, one nie są dziećmi po 5 lat. Najmłodsza może jeszcze nie przeżywać tak, ale te starsze na pewno przeżywają. W szkole - ja nie wiem, nie znam środowiska, jak tam środowisko się zachowuje i tak dalej - na pewno tą sprawą odpowiednie służby powinny, moim zdaniem, się zająć" - powiedział Lepper.

Odniósł się też do informacji, że brakuje wpłat na fundusz wyborczy Samoobrony, których dokonać miała Aneta Krawczyk.

"Razem jest tam kwota chyba 16,5 tys. złotych - oryginalna lista zebranych pieniędzy. I mogę powiedzieć, że z tego, co na piątek widziałem, bo pytałem panie księgowe w partii, czy taka kwota w 2002 roku - bo to było w wyborach samorządowych - wpłynęła do partii od pani Krawczyk: otóż nie wpłynęła" - powiedział szef Samoobrony.

ab, pap