„Kaczor do wora, wór do jeziora”. Nauczycielka odpowie za... nawoływanie do znęcania się nad zwierzętami

„Kaczor do wora, wór do jeziora”. Nauczycielka odpowie za... nawoływanie do znęcania się nad zwierzętami

Warszawa. Protest ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego
Warszawa. Protest ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego Źródło:Shutterstock / Toranote
Dyrektorka szkoły w Tczewie odpowie za okrzyki „Kaczor do wora, wór do jeziora”. Postępowanie zostało wszczęte po SMS-ie posła Smolińskiego z PiS do pomorskiej kurator oświaty – donosi „Gazeta Wyborcza”. Kobieta odpowie za... nawoływanie do znęcania się nad zwierzętami.

Kulisy sprawy opisuje „Wyborcza”. Iwona Ochocka, dyrektorka niepublicznej szkoły w Tczewie, jest też działaczką feministyczną i członkinią partii Wiosna. Kobieta była czynnie zaangażowana w jesienne protesty Strajku Kobiet, które wybuchły po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającym de facto prawo aborcyjne w Polsce. Nagrania z demonstracji stały się przyczyną późniejszych problemów nauczycielki.

Wszystko za sprawą wznoszonych przez nią okrzyków „Kaczor do wora, wór do jeziora”. Stały się one przyczyną wszczęcia postępowania przez Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim. W tym samym czasie pracę stracił mąż Ochockiej, który przez 15 lat zatrudniony był w państwowej Grupie Lotos.

SMS od posła PiS

Jak donosi „Wyborcza”, zawiadomienie w sprawie nauczycielki miał złożyć poseł PiS Kazimierz Smoliński. Sam zainteresowany zaprzeczył w rozmowie z Wirtualną Polską. Dziennikarze „GW” dostali jednak do dowodu z akt sprawy – SMS-a od polityka do pomorskiej kurator oświaty Małgorzaty Bielang. Jak podkreślają, donosów na Ochocką było więcej – m.in. ze strony innych nauczycielek.

Strajk Kobiet. O co oskarżana jest nauczycielka z Tczewa?

Ciekawe jest to, za co odpowiada kobieta. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie, Barbara Leśniewska, postawiła nauczycielce dwa zarzuty. Jeden dotyczy zorganizowania protestów w czasie pandemii, w których udział brała młodzież i dzieci. Drugi – „nawoływania do niehumanitarnych i nieetycznych postaw”. Jak podkreśla „Wyborcza”, rzecznik nie powiązała jednak okrzyków z osobą Jarosława Kaczyńskiego, a... znęcaniem się nad zwierzętami. „Okrzyk jest akceptowaniem sadystycznego zachowania ludzi wobec zwierząt” – czytamy.

Sprawą nie chciała zająć się Komisja Dyscyplinarna przy wojewodzie pomorskim. Skargę na decyzję komisji złożył jednak Rzecznik Praw Dziecka, a rozpatrzyła ją komisja dyscyplinarna przy Ministerstwie Edukacji w . Ta kazała komisji przy wojewodzie wszcząć postępowanie. Iwona Ochocka na razie nie ma informacji, co dalej z jej sprawą.

Czytaj też:
Klepacka o kobietach jako „rozwścieczonych macicach”: Może potrzebujecie faceta

Źródło: Gazeta Wyborcza