„Mąż nie mógł oddychać, nie mógł mówić”. Wdowa zmarłego pracownika Amazona domaga się wznowienia śledztwa

„Mąż nie mógł oddychać, nie mógł mówić”. Wdowa zmarłego pracownika Amazona domaga się wznowienia śledztwa

Magazyn Amazona pod Poznaniem
Magazyn Amazona pod Poznaniem Źródło:Newspix.pl / Bartosz Jankowski
Prokuratura uznała, że Dariusz Dziamski zmarł w magazynie Amazona z przyczyn naturalnych i umorzyła sprawę. Wdowa jest jednak innego zdania i domaga się wznowienia śledztwa. – Mąż nie mógł oddychać, nie mógł mówić, lider nie pozwolił mu zdjąć maseczki. Zataczał się, przewracał, szedł do ratownika w pozycji embrionalnej i umierał – mówiła Beata Dziamska.

Dariusz Dziamski zmarł we wrześniu w magazynie Amazona w Sadach niedaleko Poznania. Prokuratora prowadziła w tej sprawie postępowanie, które właśnie umorzyła. Śledczy uznali, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, a pracodawca nie dopuścił się zaniedbań. Z taką wersją wydarzeń nie zgadza się jednak Beata Dziamska, wdowa po zmarłym pracowniku, która domaga się wznowienia śledztwa. Wspierają ją związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej. — Prokuratura nie przesłuchała ważnych świadków, nie zbadała istotnych materiałów. Jako związek zawodowy uważamy, że to Amazon ponosi odpowiedzialność za zgon — mówiła podczas konferencji prasowej Magda Malinowska z OZZ Inicjatywa Pracownicza.

Malinowska stwierdziła, że firma „podkręca śrubę pracownikom, którzy są narażeni na utratę zdrowia i życia”. – To wszystko dzieje się w imię zysków, które czerpią nieliczni. Pracownicy cierpią, a mnie, gdy zaczęłam mówić o tej sprawie, zwolniono z pracy – dodała. Również Piotr Krzyżaniak, pełnomocnik Inicjatywy Pracowniczej, oceniał, że prokuratura zbyt szybko umorzyła postępowanie. – Badała to w zbyt wąskim zakresie, tylko w kwestii nieumyślnego spowodowania śmierci – zauważał.

– Nawet jeśli miał kłopoty ze zdrowiem, to można by jeszcze sprawdzić kwestię nieudzielenia pomocy oraz narażenia życia i zdrowia pracownika. To powinno być zbadane z urzędu przez prokuraturę. Od lat wie o tego typu sprawach, ale umarza je, bo nie czuje się dobrze w postępowaniach dotyczących zatrudnienia — stwierdził Krzyżaniak.

Żona zmarłego pracownika Amazona: Mąż nie mógł oddychać, nie mógł mówić

Beata Dziamska poinformowała, że zostało już złożone zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa. Nie zdradziła jednak, czego dokładnie domagają się jej pełnomocnicy. Opisywała za to, jak wyglądały ostatnie chwile życie jej męża. — Dzień przed śmiercią mój mąż był na dziale, gdzie powinno być 4-5 osób. A był sam. Widział, że jego koledzy słabną i nie dają rady, zwalniają się i jadą do domu. Poprosił lidera, aby przydzielił więcej osób do pracy. Lider odmówił, więc na drugi dzień mąż chciał to zgłosić głównemu przełożonemu. Nie zdążył tego zrobić – mówiła ze łzami w oczach.

– W pracy zasłabł, pracownicy podsunęli mu krzesełko lidera, bo nasze są poprzywiązywane łańcuchami. Nie wolno nam siadać. Pracownicy prosili lidera, by wezwał ratownika, ale ten trzykrotnie odmówił. Polecił Darkowi pójść pieszo do ratownika, jakieś 200-300 metrów. Ratownik nie mógł podejść z powodu obostrzeń covidowych. A mąż nie mógł oddychać, nie mógł mówić, lider nie pozwolił mu zdjąć maseczki. Zataczał się, przewracał, szedł do ratownika w pozycji embrionalnej i umierał. U ratownika stracił przytomność. Upadł, uderzył głową o posadzkę. Ból, który przeżywał, w skali od 1 do 10, był ponad 10. Widziałam potem jego zdjęcia. Nie miał ust. Z bólu miał wszystko ściśnięte. Tak nie traktuje się człowieka — powiedziała.

Prokuratura zapewnia, że śledztwo było rzetelne

W rozmowie z Onetem rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej zapewnił, że śledztwo było prowadzone w rzetelny sposób, a pracownik zmarł w wyniku wcześniejszych kłopotów ze zdrowiem. — Sprawa została umorzona, ponieważ nie stwierdzono znamion czynu zabronionego. Na razie nie wpłynęło nas żadne zażalenie – poinformował. – Pracownik zmarł z powodów wcześniejszych kłopotów zdrowotnych, miał nadciśnienie, tak wynika z ustaleń śledztwa. Sprawdziliśmy również, że na miejscu została mu udzielona profesjonalna pomoc – wyjaśnił prokurator Łukasz Wawrzyniak.

Po śmierci Dariusza Dziamskiego głos zabrał również Amazon. Jak mówiła w „Głosie Wielkopolskim” Aleksandra Zarychta-Kuzalska z Amazona, „z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego kolegi z poznańskiego zespołu Amazon”. – Łączymy się w bólu z członkami jego rodziny i bliskimi oraz otaczamy wsparciem jego współpracowników – powiedziała. – Nic nie jest ważniejsze niż bezpieczeństwo naszych pracowników. W naszym centrum logistycznym w Sadach pod Poznaniem mamy profesjonalną, całodobową obsługę paramedyczną i ponad 200 osób przeszkolonych w udzielaniu pierwszej pomocy. Nadal trudno jest nam wszystkim pogodzić się z tym, że straciliśmy naszego kolegę – dodała.

Czytaj też:
Związki zawodowe: Amazon gigantycznie zaniżył przypadki COVID-19 wśród pracowników