Jak zaznaczył, "próba narzucania całej Europie podejścia do spraw religii, tożsamości narodowej, a przede wszystkim historii jest bezsensowna".
Minister edukacji poinformował, że delegacja polska złożyła poprawki do projektu deklaracji, która miałaby być przyjęta w sobotę na zakończenie konferencji. W deklaracji mają się znaleźć zapisy dotyczące m.in. "multikulturalizmu" oraz przewidujące, by wszystkie propozycje kulturowe były w równym stopniu akceptowane i nauczane. Według niego, "problem +multikulturalizmu+ to problem kilku krajów Europy Zachodniej, które sprowadziły dużą część emigracji (...) i mają problem z asymilacją czy z współegzystencją z tą emigracją".
Przypomniał przy okazji swoje wcześniejsze stanowisko dotyczące ewentualnego stworzenia w Europie wspólnego podręcznika do historii. Zdaniem Giertycha, nie jest możliwe napisanie podręcznika, z którego mógłby się uczyć zarówno Fin, jak i Maltańczyk. "To samo dotyczy tożsamości kulturowej" - zaznaczył. Oświadczył, że "propozycja zmierzająca do wprowadzenia jednej kultury europejskiej to krok do zbudowania jednego narodu europejskiego. Już raz mieliśmy z tym do czynienia, gdy Związek Radziecki mówił o narodzie radzieckim".
Giertych podał, że delegacja polska zgłosiła m.in. poprawkę, aby uznać, iż fundamentem, na którym Europa jest zbudowana, jest prawo naturalne - jak określił je Giertych - "dobrze przedstawione w dekalogu, który jest wspólny dla chrześcijan, muzułmanów i żydów".
Zaproponował także skreślenie poprawek, które dotyczą historii. "Budowanie jednej wersji historii jest niemożliwe" - podkreślił minister. "Zaproponowaliśmy też skreślenie propozycji książkowej, którą przygotowała Rada Europy, która dotyczy nauczania o różnorodności religii, gdzie religia jest przedstawiana jako pewnego rodzaju zjawisko społeczne. Wielu rodzicom w Polsce tego typu podejście do religii nie odpowiada" - dodał Giertych.
"Jeśli dziś zgodzilibyśmy się na tę rezolucję, to zaraz okazałoby się, że Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu karałby nas za to na przykład, że nie uczymy w odpowiedni sposób o historii wypędzeń z roku 1945 r. albo nie uczymy w sposób odpowiedni o wojnach polsko- tureckich. Powinniśmy zająć stanowisko bardziej zróżnicowane w odniesieniu do kwestii, kto miał rację w tych wojnach itd. Polska nie może zaakceptować ingerencji krajów, czy też organizacji międzynarodowych, w obszary, które są wyłącznie przeznaczone do zachowania naszej suwerenności" - mówił minister.
Giertych oświadczył, że nigdy nie będzie jego zgody na to, "by w systemie polskiej edukacji wprowadzać tego typu chore inicjatywy". Zaznaczył, że jeśli w deklaracji nie znajdą się zapisy "odnoszące się do wartości chrześcijańskich, albo przynajmniej do dekalogu", to Polska deklaracji nie podpisze.
"Ważne jest, aby nie doprowadzać do sytuacji, w której daje się po raz kolejny argument do jakichś orzeczeń Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Tak naprawdę o to chodzi. Rada Europy nie ma żadnego narzędzia do wprowadzania swoich pomysłów poza Trybunałem, który ostatnimi czasy w dwóch słynnych orzeczeniach: jednym z dnia wczorajszego, dotyczącym kwestii - wydawało się, całkiem wewnętrznej - komu wolno pozwalać na manifestowanie, a komu nie, i w drugiej sprawie, dotyczącej aborcji, zajął stanowisko zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami przyjmowanymi nieopatrznie na różnego rodzaju spotkaniach tego typu jak dzisiejsze" - mówił minister. Tymczasem - jego zdaniem - "tak naprawdę ani Rada Europy, ani Trybunał w Strasburgu nie mają prawa do tego, by ingerować w nasze wewnętrzne sprawy w takich kwestiach, które nie mają żadnego związku z Deklaracją Praw Człowieka".
"Chcemy, by Rada Europy wróciła do swoich korzeni, aby zajęła się tym, co jest ważne dla Deklaracji Praw Człowieka, np. mniejszością kurdyjską" - podkreślił. Dodał, że wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Polski będzie musiało wywołać takie reakcje jak dzisiaj, czyli Polska będzie bardzo ostrożnie podchodzić do wszelkich propozycji, które "wyglądają na bardzo miękkie, niedookreślone, a później zyskują treść, która jest całkowicie sprzeczna z naszą kulturą i tradycją".
Tematem rozpoczętej w piątek w Stambule dwudniowej 22. Sesji Stałej Konferencji Ministrów Edukacji Rady Europy jest "budowanie Europy bliższej ludziom, Europy włączenia społecznego: rola polityk edukacyjnych".
Stała Konferencja Ministrów Edukacji Rady Europy jest najszerszym, paneuropejskim forum spotkań ministrów, o najdłuższej tradycji; zawsze koncentruje się na jednym wspólnym, ogólnoeuropejskim temacie.
W konferencji udział biorą m.in. delegacje wszystkich państw sygnatariuszy Europejskiej Konwencji Kulturalnej (49 państw - w tym 46 państw członkowskich Rady Europy), przedstawiciele UNESCO, Komisji Europejskiej i zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
pap, ss