W czwartek 30 grudnia doszło do tragedii w domu jednorodzinnym we wsi Unewel w gminie Sławno koło Opoczna w województwie łódzkim. Ofiarami były kobieta i troje dzieci w wieku od 3 do 9 lat. Sekcja zwłok wykazała, że cała czwórka zmarła w wyniku zatrucia tlenkiem węgla. Informacje na ten temat we wtorek 4 stycznia przekazała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Magdalena Czołnowska-Musioł.
Uwagę śledczych zwróciły widoczne rany na szyi u dwóch chłopców. Zdaniem biegłego te obrażenia nie skutkowały śmiercią żadnego z nich. Mogą jednak pomóc ustalić, co działo się z nimi bezpośrednio przed śmiercią. Pomogą w tym także zlecone badania toksykologiczne i histopatologiczne. Policja chce sprawdzić podejrzenie dotyczące odurzenia ofiar pożaru.
– Ponadto, na podstawie przeprowadzonych z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa oględzin budynku, w którym doszło do tragedii ustalono, że do pożaru doszło najprawdopodobniej w wyniku podłożenia ognia w kilku miejscach wewnątrz budynku przy pomocy substancji łatwopalnej – przekazała dziennikarzom Czołnowska-Musioł.
W związku z tą sprawą przesłuchano już męża zmarłej kobiety, którego w momencie tragedii nie było w domu. Funkcjonariusze przepytali też teściów, mieszkających na tej samej posesji. Rozmawiano z sąsiadami. Wersja, ku której w tym momencie najbardziej skłaniają się śledczy, to tak zwane samobójstwo rozszerzone.
Tragedia w domu jednorodzinnym. Nie żyją cztery osoby
– Na miejscu są policjanci. Zmarły cztery osoby, 39-letnia kobieta i dzieci w wieku 3, 5 i 9 lat – mówiła tuż po zdarzeniu w rozmowie z polsatnews.pl asp. szt. Barbara Stępień, asystent ds. prasowo-informacyjnych Komendy Powiatowej Policji w Opocznie. – To była śmierć najprawdopodobniej z powodu zaczadzenia – przekazał rzecznik łódzkiej straży pożarnej mł. kpt. Łukasz Górczyński. – Wiemy, że rano z domu wyszedł mąż kobiety i ojciec dzieci. Potem właściwie nie było widać, że się pali. Dym zauważyli sąsiedzi dopiero po południu – relacjonował.
Czytaj też:
Zwłoki matki i córki znalezione w Narwi. Co zarejestrował monitoring?