Ranni to osoby w wieku od 20 do 30 lat. Wszyscy trafili do szpitala. Stan jednego z poszkodowanych jest bardzo ciężki.
Przyczyny wypadku bada płocka prokuratura rejonowa. Jak poinformował zastępca komendanta płockiej policji Jacek Olejnik, ze wstępnych ustaleń wynika, iż z niewiadomych na razie przyczyn w karuzeli nie zadziałał hamulec bezpieczeństwa. "Cały czas wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia. Stan techniczny karuzeli oceni biegły. Pracownik, który ją obsługiwał był trzeźwy" - powiedział Olejnik. Dodał, iż karuzela ostatni przegląd techniczny przeszła w maju ubiegłego roku.
Z relacji świadków i poszkodowanych wynika, że rozpędzona karuzela nagle w sposób niekontrolowany opadła w dół z wysokości około 3 metrów. W ośmiu gondolach było wtedy sześć osób.
"Jechaliśmy na karuzeli. To była chwila. Nagle wszystkie gondole spadły i odbiły się od drewnianego podestu. Wszyscy krzyczeli. Część osób, która stała z boku podbiegła, żeby nas ratować" - powiedział jeden z poszkodowanych, Robert Dziewanowski. W wypadku doznał on urazu obojczyka.
Inny poszkodowany, Błażej Pawłowski, który doznał ogólnych potłuczeń, relacjonował, że tuż przed wypadkiem poczuł szarpnięcie gondoli. "Pamiętam, że nagle coś szarpnęło, a potem gondole spadły. Ja wyszedłem o własnych siłach i pomagałem wydobyć inne osoby" - opowiadał.
Właściciele lunaparku nie potrafią wytłumaczyć, co mogło być przyczyną wypadku. "Nie wiemy co się mogło stać. Co roku ta karuzela jak i wszystkie inne urządzenia podlega przeglądowi technicznemu" - powiedziała współwłaścicielka lunaparku Alina Muszyńska.
Karuzela gondolowa, w której doszło do wypadku, została zabezpieczona przez policję. Inne urządzenia lunaparku dopuszczono do dalszego użytku.
pap, em