Kamil Kosowski: W Wiśle wszyscy chcieli dobrze, a skończyło się degradacją

Kamil Kosowski: W Wiśle wszyscy chcieli dobrze, a skończyło się degradacją

Kamil Kosowski
Kamil KosowskiŹródło:Newspix.pl / Norbert Barczyk/ PressFocus
– Jak widać, po pięknej historii Wisły, popsuć da się wszystko. Ale wierzę, że też wszystko da się naprawić – mówi specjalnie dla Wprost.pl Kamil Kosowski, były reprezentant Polski, piłkarz wielkiej Wisły Kraków z czasów, gdy prowadził ją Henryk Kasperczak.

Dariusz Tuzimek, Wprost.pl: Jak mocno pan przeżył spadek Wisły z Ekstraklasy?

Kamil Kosowski: Jako osoba emocjonalnie związana z tym klubem i jako były zawodnik Wisły, liczyłem, że drużyna Jerzego Brzęczka jakimś cudem jednak zdoła się utrzymać w Ekstraklasie. Ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że się tej degradacji nie spodziewałem, bo przecież zanosiło się na to od dawna. Niezależnie od tego co ja czuję, chyba nie można powiedzieć, że ten spadek był niezasłużony. Bo mówimy o drużynie, która potrafiła mecz niemal wygrany zremisować, a zremisowany przegrać w ostatnich sekundach. To się zdarzyło Wiśle w tym sezonie kilka razy…

Wielu ekspertów i kibiców twierdziło, że kto jak kto, ale Wisła to z ligi nie spadnie. Skąd się pana zdaniem brało takie złudne i chybione zaklinanie rzeczywistości?

Myślenie było takie, że jeśli Wisła nie spadła w 2019 roku, kiedy klub był na krawędzi egzystencji, kiedy miał mieć za długi zabraną licencję na grę w Ekstraklasie, kiedy dramatycznie poszukiwano inwestora, kiedy na światło dzienne wyszło, że ówcześni działacze okradali Wisłę, to przetrwała już ten najgorszy moment i teraz będzie tylko lepiej. To było złudne. Bo udało się utrzymać w lidze raz, udało drugi i trzeci, no ale za czwartym razem przyszło tsunami i zmiotło klub z Ekstraklasy.