"Strajki elementem kampanii przeciw rządowi"

"Strajki elementem kampanii przeciw rządowi"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Jarosław Kaczyński, występując w Telewizji Trwam i Radiu Maryja, wyraził opinię, że żądania płacowe lekarzy i nauczycieli mają związek z głoszonymi oskarżeniami, że obecna władza powoduje chaos. "Ja nie chcę nikomu niczego przypisywać, bo nie mam dowodów" - zastrzegł.

"Kiedy tylko wygraliśmy wybory, już zarzucano nam, że zniszczymy demokrację, zrujnujemy gospodarkę, zniszczymy politykę zagraniczną. Demokracja kwitnie, demokracja trwa bez najmniejszego zagrożenia i każdy może obserwować, jak intensywna i skuteczna jest polska polityka zagraniczna. (...) Powstała wobec tego nowa koncepcja, że ta władza powoduje chaos" - powiedział premier.

Podkreślił, że po ogłoszeniu hasła o chaosie "nagle zaczęły się różne dziwne rzeczy dziać"; premier wskazał na żądania płacowe lekarzy i nauczycieli. "To wszystko składa się w dziwną i budzącą poważne wątpliwości całość. Ja nie chcę nikomu niczego przypisywać, bo nie mam dowodów" - zaznaczył.

"Słyszałem już dzisiaj, że niektórzy chcą nawiązać, ni mniej ni więcej, do sierpnia 1980 r. Ta władza nie robi nic innego, jak próbuje zrealizować to, co było sensem sierpniowych wydarzeń, tych sprzed 27 lat. Jeżeli słyszę o tym, że ten sierpień ma być wykorzystany przeciwko nam, to wskazuje na to, że przerażenie, nienawiść tych, którzy na tych zmianach w Polsce tracą, którzy się po prostu boją, sięga już zenitu. Oznacza to, że mamy do czynienia z taką bardzo poważną, łamiącą zasady demokracji w sposób oczywisty - kontrakcją" - mówił.

Premier podkreślił, że zagrożeniem dla demokracji może być "to, co się działo w niedzielę w Poznaniu (konwencja programowa PO - PAP), te pełne agresji i nienawiści przemówienia, to jest zagrożenie dla demokracji".

"Każdy kto jest w opozycji ma prawo chcieć jak najszybciej rządzić, ale to natężenie agresji i nienawiści, które obserwujemy od kilkunastu miesięcy, jest skrajnie szkodliwe dla polskiej demokracji i wyraża nie tylko sumę indywidualnych zawodów, zaskoczenia, szoku, który przeżyli ludzie słabo chyba przygotowani politycznie, skoro wierzyli, że mają zwycięstwo w kieszeni, ale to jest coś więcej" - ocenił J.Kaczyński.

"Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju rozwydrzeniem. Ta grupa już myślała, że zdobędzie tę władzę i stworzy taki system, że nikt nie będzie mógł jej pozycji kwestionować, a ona sama będzie miała bardzo duże ułatwienie w umacnianiu swej pozycji. Stało się inaczej. Stąd ta furia, bo jest to grupa o specyficznych cechach kulturowych, nie przynależy do kultury wyższej i stąd ta nienawiść, ta nieumiejętność opanowania emocji" - dodał premier.

ab, pap