Wierzejski węszy spisek "Wprost"

Wierzejski węszy spisek "Wprost"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier przeglądał "szczotki" tekstu we "Wprost" publikującego. nagrania o. Rydzyka - twierdzi Wojciech Wierzejski i żąda zbadania sprawy przez tę samą komisję, która zajmie się akcją CBA w resorcie rolnictwa. - Posłowi LPR pomyliły się technologie i zwyczaje z czasów komuny - mówi redaktor naczelny "Wprost".
Wierzejski miał się oprzeć na informacjach zamieszczonych na jednym z portali internetowych. Znalazła się tam informacja, że redaktor naczelny tygodnika "Wprost" dwukrotnie spotkał się z premierem przed publikacją nagrań o. Rydzyka.

- Podczas drugiego spotkania premier widział tzw. szczotkę, czyli próbną wersję tygodnika i konsultował treści jeszcze przed oddaniem do druku. Dlatego warto zadać pytanie, czy te taśmy rzeczywiście nagrywał słuchacz o. Rydzyka, czy ktoś inny i czy nie jest to kolejna akcja CBA - powiedział na konferencji prasowej Wojciech Wierzejski.

- Panu Wierzejskiemu coś się pomyliło z czasami komuny. W wolnych mediach nie ma czegoś takiego. I dopóki ja będę naczelnym tygodnika - nie będzie. To totalna bzdura - powiedział w TVN24 Stanisław Janecki, redaktor naczelny tygodnika. Panu Wierzejskiemu pomyliły się technologie. W ten sposó dziś nie przygotowuje się gazety. Mogę to tylko tak skomenmtować, że Pan Wierzejski jest pierwszą ofiarą lata: wysokie temperatury bardzo się dają wszystkim we znaki - dodał Janecki.

Przyznał, że co najmniej od tygodnia słyszał taką informację i zastanawiał się, kto ją pierwszy opublikuje. Według niego, ta informacja zasługuje na nagrodę Darwina (nagroda przyznawana przeważnie za najbardziej absurdalną śmierć lub głupotę - red.) i słusznie stawiał na Wojciecha Wierzejskiego.

- Jeśli Wierzejski ma dowody na moje spotkania z premierem (miałyby to być księgi wejść do kancelarii premiera), to niech je przedstawi - dodał.

em, tvn24