Bliżej rozwiązania zagadki zaginięcia Iwony Wieczorek? „Sprawcę można znaleźć w pierwszym tomie akt”

Bliżej rozwiązania zagadki zaginięcia Iwony Wieczorek? „Sprawcę można znaleźć w pierwszym tomie akt”

Iwona Wieczorek
Iwona Wieczorek Źródło:Facebook/archiwum rodzinne
Mimo upływu lat sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wciąż budzi ogromne emocje. W ostatnim czasie na jaw wychodzą nowe informacje. – W zdecydowanej większości starych, nierozwiązanych spraw, reguła jest następująca: sprawcę można znaleźć w pierwszym tomie akt – powiedział w rozmowie z Onetem były policjant Marek Dyjasz, który był zaangażowany w śledztwo w jego początkowej fazie.

Choć od zaginięcia Iwony Wieczorek minęło 13 lat, sprawa nadal budzi ogromne emocje. Do tej pory nie udało się odnaleźć ciała dziewczyny, a kolejne publikacje medialne wskazują na możliwe błędy popełnione w pierwszych dniach poszukiwań. Wydarzenia z nocy, w której zaginęła Wieczorek, jeszcze raz prześledzili reporterzy Superwizjera TVN.

Zaginięcie Iwony Wieczorek. Nowe tropy

W programie pokazało między innymi niepublikowane do tej pory nagranie, zarejestrowane przez kamerę monitoringu, która znajdowała się przy nadmorskiej promenadzie w Jelitkowie. To właśnie ta kamera uchwyciła Wieczorek po raz ostatni. Nagranie pokazuje, że tzw. mężczyzna z ręcznikiem, który za nią szedł, dwie godziny później wracał tą samą trasą. Okazało się, że na drugim nagraniu nie miał na sobie koszuli. Ponadto, śledczy dostrzegli, że na jego prawym ramieniu znajduje się prawdopodobnie tatuaż. Badający sprawę policjant wyjaśnił w rozmowie dla „Superwizjera”, że poszukiwania tajemniczego mężczyzny z ręcznikiem wciąż trwają.

Reporterzy ujawnili też SMS-y z telefonu zaginionej, które pokazują, jak przebiegały relacje między nią i znajomymi feralnej nocy. Twórcy reportażu wskazali też, że w postępowaniu dotyczącym Wieczorek za pomocą wariografu przesłuchano 40 kluczowych świadków i żadna z osób nie przeszła testu pozytywnie.

„Całe to towarzystwo kłamie”

Do ustaleń TVN24 odniósł się w rozmowie z Onetem insp. Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej , który na początkowym etapie śledztwa pracował nad sprawą razem z pomorskimi policjantami.

Dyjasz został zapytany o to, dlaczego znajomi Wieczorek mieliby kłamać w czasie przesłuchać. – Ja już wcześniej mówiłem, że całe to towarzystwo kłamie. Nie, że są w zmowie milczenia ze sobą. Jedni kłamali, by się wybielić. Inni, by wybielić Iwonę Wieczorek. Na samym początku to był główny problem, bo przy takich zeznaniach trudno stworzyć portret psychologiczny samej Iwony — wskazał były policjant.

„Sprawcę można znaleźć w pierwszym tomie akt”

Dyjasz zaznaczył, że nie skłania się ku żadnej teorii dotyczącej sprawy. — To nie był przypadkowy sprawca — stwierdził, odnosząc się do spekulacji, że mógł być nim „facet z zagranicy, który przypłynął na małej łódce” albo „ktoś przyjezdny, kto przyjechał samochodem i tej nocy bawił się w okolicy”.

— W zdecydowanej większości starych, nierozwiązanych spraw, reguła jest następująca: sprawcę można znaleźć w pierwszym tomie akt. Uważam, że podobnie jest w sprawie Iwony Wieczorek – podkreślił były policjant.

Czytaj też:
Szeroko zakrojona akcja służb w całej Polsce. Wśród zatrzymanych m.in. znajomy Iwony Wieczorek
Czytaj też:
Sugerują, że Iwona Wieczorek się odnalazła. Wyjaśniamy, co kryje się za viralowymi postami

Źródło: Onet.pl/TVN24