Komendant Żandarmerii Wojskowej ma przeprosić byłe żołnierki. Kolejne fakty w głośnej sprawie

Komendant Żandarmerii Wojskowej ma przeprosić byłe żołnierki. Kolejne fakty w głośnej sprawie

Żandarmeria wojskowa, zdjęcie ilustracyjne
Żandarmeria wojskowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / Tytus Żmijewski
Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie związanej z oskarżeniami dotyczącymi molestowania i mobbingu, stawianymi przez dwie byłe żołnierki Żandarmerii Wojskowej wobec swoich przełożonych. Nieprawomocny wyrok sądu dotyczy naruszenia dóbr osobistych żołnierek w komunikacie i wywiadzie prasowym przez komendanta ŻW gen. Tomasza Połucha. Jednak podczas procesu wyszły na jaw inne fakty związane z głośną sprawą.

W 2017 i w 2018 roku portal Onet nagłośnił dwie sprawy rzekomego molestowania żołnierek Żandarmerii Wojskowej Karoliny Marchlewskiej i Joanny Jałochy. Kobiety oskarżały o molestowanie i mobbing swoich przełożonych.

Komendant Żandarmerii Wojskowej ma przeprosić byłe żołnierki

Po publikacji artykułów kobiety musiały się z mierzyć z kampanią hejtu prowadzoną w internecie przez podejrzane konta oraz informacjami, które uznały za nieprawdziwe, publikowanymi na oficjalnej stronie internetowej Żandarmerii Wojskowej. Jak informuje Onet, byłe żandarmki próbowały walczyć o sprawiedliwość i dobre imię, składając wnioski do prokuratur wojskowych, ale te odmawiały wszczęcia śledztwa albo umarzały sprawy.

Wtedy kobiety zdecydowały się złożyć cywilny pozew o naruszenie dóbr osobistych przeciw Komendantowi Głównemu ŻW gen. Tomaszowi Połuchowi do Sądu Okręgowego w Warszawie. Teraz sąd ten wydał wyrok w pierwszej instancji i nakazał w nim generałowi przeprosić obie żołnierki za nieprawdziwe słowa na ich temat, które zamieszczał na stronach ŻW oraz wywiadzie prasowym.

Jak podaje Onet sprawa dotyczyła komunikatu zamieszczonego na stronie internetowej ŻW z października 2017 r. roku, w którym pojawiły się stwierdzenia, że Karolina Marchlewska jest osobą skazaną i komunikatu na stronie internetowej ŻW z marca 2018 r. — w którym stwierdzono, że jest osobą karaną sądownie. Ponadto gen. Połuch w wywiadzie z Piotrem Nisztorem w portalu niezalezna.pl z marca 2018 r. twierdził, że jedna z żołnierek miała się godzić na zachowania przełożonego wobec niej, uznając, że druga ze spraw jest „niejednoznaczna” i dotyczy „jednorazowego zdarzenia, które rzekomo podlegać miało na naruszeniu nietykalności cielesnej podwładnej” oraz twierdził, że żadna z kobiet nie zgłosiła zachowań przełożonych wobec nich do prokuratury, ani nie skorzystała z wojskowych procedur, mimo że obie wyczerpały całą ścieżkę zawiadomień i wojskowych procedur.

Warszawski sąd uznał rację żołnierek i orzekł, że generał Połuch musi przeprosić za wskazane słowa na stronie internetowej Żandarmerii Wojskowej oraz na profilach tej formacji na Facebook i w portalu X (wcześniej Twitterze). Wyrok nie jest prawomocny. Onet nie dostał od generała odpowiedzi, czy zamierza odwołać się od wyroku.

Kolejne fakty w głośnej sprawie

Onet opisuje również, że podczas procesu wyszły na jaw, że po zgłoszeniu przez kobiety nadużyć w 2017, żandarmeria wszczęła wobec nich czynności operacyjno-rozpoznawcze, nadając czynnościom wszczętym wobec jednej z kobiet im poniżający ją kryptonim Amor. O tych działaniach kobiety miały dowiedzieć się dopiero podczas procesu.

– Generał Tomasz Połuch wygadał się, że były wobec nas prowadzone czynności operacyjno-rozpoznawcze – relacjonuje w rozmowie z Onetem Karolina Marchlewska. — To się prosi o pomstę do nieba, jak sztab ludzi i narzędzia zostały wykorzystane wobec nas, byleby nas zniszczyć. Czy ktoś jeszcze ma kontrolę nad tym? Wątpię – wskazuje. – Kilka razy myślałyśmy, że mamy zwidy, a oni normalnie za nami chodzili. Przypuszczamy, że wykorzystali wtedy pełen zestaw narzędzi inwigilacyjnych: podsłuchy, zbieranie informacji, śledzenie – dodaje Joanna Jałocha.

W trakcie procesu kobiety dowiedziały się także więcej na temat prowadzonej przeciw nim kampanii nienawiści. Dzięki pozyskanym informacjom skierowały prywatne akty oskarżenia przeciwko trzem osobom w sprawie 37 anonimowych kont szkalujących je w internecie. Konta zajmowały się zarzucaniem im rozwiązłości seksualnej i czerpania przez nie korzyści finansowych.

Czytaj też:
Żołnierz postrzelił Syryjczyka, bo się potknął? Najnowsze informacje
Czytaj też:
Atak narodowców na „Babcię Kasię”. Zapadł prawomocny wyrok ws. Roberta B.

Źródło: Onet.pl