Wybuch rakiety w Przewodowie. Wypłynęły kulisy tajnych narad

Wybuch rakiety w Przewodowie. Wypłynęły kulisy tajnych narad

Teren wybuchu w Przewodowie
Teren wybuchu w Przewodowie Źródło:X / Policja
Wybuch rakiety w Przewodowie mógł przerodzić się w poważny międzynarodowy konflikt - zdradził nieoficjalnie w rozmowie z Wirtualną Polską współpracownik polskiego prezydenta. Pierwsze informacje sugerowały bowiem, że chodziło o pocisk rosyjski.

15 listopada 2022 roku około godziny 15:40 na wieś Przewodów w powiecie hrubieszowskim spadły szczątki rakiety. Zginęło dwóch 60-latków, znajdujących się wówczas w lokalnym skupie zboża: pracownik oraz rolnik. Doszło do tego w dniu poważnego bombardowania Ukrainy przez Rosję, dlatego główne podejrzenia kierowały się w stronę Kremla.

Rakieta w Przewodowie i reakcja polskich władz

Krótko po pierwszych doniesieniach spod polsko-ukraińskiej granicy, odbyła się narada w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Wzięli w niej udział prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, szef BBN Jacek Siewiera oraz szefowie służb i wojskowi dowódcy. W następnych godzinach w kontakcie z polskimi władzami byli też przedstawiciele NATO i USA. Próbowano dowiedzieć się, w jakich okolicznościach zginęło dwóch obywateli Polski.

Dopiero w kolejnych dniach okazało się, że na polską miejscowość spadł pocisk ukraiński z zestawy antyrakietowego S-300. Wcześniejsze wykluczanie różnych ewentualności współpracownik prezydenta Dudy określił jako „spacer po brzytwie”. – Po zdarzeniu musieliśmy przyjąć najgorszy scenariusz, że w Przewodowie spadła rosyjska rakieta. Nie zakładaliśmy opcji, względnie optymistycznej, że mieliśmy do czynienia z wypadkiem – wspominał.

Jak opowiadał, pojawienie się na miejscu funkcjonariusza służb specjalnych z delegatury w Lublinie zajęło około 3 godzin.Dopiero on potwierdził, że chodzi o szczątki rakiety. Następnie ustalano, jakie jest jej pochodzenie. W celu przyspieszenia działań, skontaktowano się z Białym Domem i sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Andrzej Duda rozmawiał też z prezydentem USA Joe Bidenem.

– Amerykanie też nie wiedzieli na początku, czy to jest rosyjska, czy ukraińska rakieta. I jaka będzie nasza odpowiedź. Żeby potwierdzić mapowanie z naszych stacji radiolokacyjnych, musieliśmy to zestawić z informacjami m.in. z samolotu dalekiego rozpoznania AWACS (latającego precyzyjnego radaru) – opowiadał informator WP.

Polska była bliska uruchomienia art. 4 Traktatu o NATO

15 listopada po naradzie w BBN zdecydowano, że należy sprawdzić, czy istnieją przesłanki do uruchomienia procedury art. 4 Paktu Północnoatlantyckiego, czyli konsultacji w momencie zagrożenia członka NATO. Jak podkreślono, około godziny 22 wszystko wskazywało na ukraińską rakietę, a BBN pełną wiedzę miało kolejnego dnia o 8 rano. Nie było więc rekomendacji ws. uruchamiania art. 4, choć wniosek był już przygotowany w reku ambasadora RP przy NATO.

– Na atak rakietowy reaguje się uderzeniem odwetowym. I taki scenariusz leżał na stole. Po zdarzeniu mówiło się, że opinia publiczna musiała długo czekać na jakiekolwiek informacje. Musiała, bowiem mieliśmy sytuację, która mogła eskalować do wybuchu III wojny światowej. Potwierdzenie każdej wersji było jak spacer po brzytwie – podkreślał rozmówca Wirtualnej Polski.

Śledztwo w sprawie wybuchu w Przewodowie nadal prowadzi Prokuratura Krajowa. Biuro prasowe PK podało w środę 15 listopada, że wyczerpało czynności dowodowe w kraju i czeka na odpowiedź ws. pomocy prawnej strony ukraińskiej.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Jest projekt 12. pakietu sankcji wobec Rosji. Dwa polskie postulaty
Czytaj też:
Ukraińscy politycy reagują na nowy polski Sejm. „Liczymy na dalszą dobrą współpracę”