Ginekolog odsunięty od zajęć ze studentami. Uczelnia nie wiedziała o zarzutach i wyroku

Ginekolog odsunięty od zajęć ze studentami. Uczelnia nie wiedziała o zarzutach i wyroku

Gabinet ginekologiczny
Gabinet ginekologiczny Źródło:Shutterstock
Ginekolog Jan K. pracował w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym i Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu. Placówki do momentu publikacji medialnych nie wiedziały nic o wyroku, który zapadł miesiąc temu. Sprawa wyszła na jaw w 2019 r., za sprawą reportażu.

25 października zapadł nieprawomocny wyrok ws. Jana K. Ginekolog z Wrocławia został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata za gwałt na jednej z pacjentek i molestowanie seksualne innej. Musi również zapłacić kobietom odpowiednio 35 i 19 tys. zł. Prokuratura i adwokat poszkodowanej czekają na uzasadnienie wyroku, aby zdecydować o ewentualnej apelacji. Mężczyzna aż do wyroku nie przyznawał się do winy.

Zbigniew Ziobro o wyroku ws. ginekologa

Całą historię przypomniała niedawno „Gazeta Wyborcza”. Odniósł się do niej Zbigniew Ziobro. „No to macie swoje ‘wolne’ sądy. Ginekologowi, który od lat gwałcił i molestował swoje pacjentki, wystarczy pogrozić palcem i skazać go na dwa lata w zawieszeniu. Demokrację już mieliście, teraz będziecie mieli demonkrację” – skomentował minister sprawiedliwości.

„GW” podaje, że mimo wyroku lekarz jest pracownikiem Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy Borowskiej. Uczelnia o zarzutach za gwałt i wyroku dowiedziała się z mediów. Błyskawicznie rozpoczęła wyjaśnianie sprawy. Rzecznik przekonywał, że na Jana K. dotąd nie było skarg.

Jan K. może stracić pracę, jeśli wyrok się uprawomocni

Okazało się też, że ginekolog pracuje również na wrocławskim Uniwersytecie Medycznym. Natychmiast po potwierdzeniu z sądu podjęto decyzję o zawieszeniu i tym samym odsunięciu mężczyzny od prowadzenia zajęć. W przypadku uprawomocnienia wyroku umowa o pracę z Janem K. zostanie rozwiązana. Rzeczniczka placówki tłumaczy się, że nikt nie widział o oskarżeniu.

Sprawa ginekologa wyszła na jaw w październiku 2019 r., za sprawą reportażu dziennikarzy Superwizjera i Uwagi!. Kolejnym materiał powstał po dwóch miesiącach. Pani Karolina, która zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, padła ofiarą mężczyzny w 2011 r. Dopiero po ośmiu latach zdecydowała się podzielić swoją historią.

Czytaj też:
Te sprawy szokują. Oto celebryci pozwani za molestowanie seksualne na mocy ustawy w USA
Czytaj też:
Kolejna modelka oskarżyła Terry'ego Richardsona. Pozwała też firmę Donalda Trumpa

Źródło: Gazeta Wyborcza