Nie żyje najpopularniejszy kot w Szczecinku. Mieszkańcy żegnają Campera

Nie żyje najpopularniejszy kot w Szczecinku. Mieszkańcy żegnają Campera

Kot Camper ze Szczecinka
Kot Camper ze Szczecinka Źródło:Facebook / Fizjo-Zwierz Zachodniopomorskie Centrum Rehabilitacji Zwierząt
W Szczecinku zapanował smutek, gdy mieszkańcy dowiedzieli się o odejściu Campera – najbardziej rozpoznawalnego kota w mieście. Czarno-biały futrzak, który od lat wylegiwał się na przystanku przy ul. Jana Pawła II, zniknął z życia mieszkańców.

Camper nie był zwyczajnym kotem – był prawdziwą ikoną Szczecinka. Niemal każdy pasażer autobusów miał okazję spotkać go na przystanku, gdzie spędzał swoje dni. Mieszkańcy byli przywiązani do tego sympatycznego zwierzaka, który stał się integralną częścią ul. Jana Pawła II.

Kot Camper był pupilem mieszkańców Szczecinka

Kociak ten nie był bezdomny, miał swoją właścicielkę i dom niedaleko przystanku. Niemniej jednak, Camper wybrał sobie to konkretne miejsce na spotkania z mieszkańcami. Adoptowany wcześniej ze schroniska, zdążył stać się nieodłącznym przyjacielem społeczności.

Niestety, jego tragiczny koniec nadszedł w pierwszych dniach nowego roku. Lokalne media donoszą, że 1 stycznia wieczorem strażnicy miejscy interweniowali, zabierając kota do schroniska. 2 stycznia okazało się, że Camper nie przeżył nocy.

Według nieoficjalnych informacji, zwierzak nie posiadał obrażeń charakterystycznych dla wypadków komunikacyjnych. Istnieje jednak podejrzenie, że hałaśliwa sylwestrowa noc mogła przyczynić się do jego śmierci.

Czytelnik portalu szczecinek.com relacjonuje, że funkcjonariusze Straży Miejskiej zareagowali na sytuację, prawdopodobnie zaniepokojeni zachowaniem kota w związku z hukiem fajerwerków.

Mieszkańcy Szczecinka dzielą się smutkiem na portalach społecznościowych, wspominając przyjemne chwile spędzone z Camperem na przystanku. Jego śmierć stanowi stratę nie tylko dla właścicielki, ale także dla całego miasta, które straciło swojego ulubieńca i kolorową postać ul. Jana Pawła II.

Przyczyny śmierci kota Campera

Jak przekazuje portal szczecinek.com 12 letni kot był nie tylko rozpieszczany, ale i bez przerwy otaczany prawdziwą opieką. Przez kilkanaście lat właściwie codziennie tam bywałam – mówi na łamach portalu szczecinek.com, anonimowa mieszkanka.

– Dokarmiałam, porządkowałam, sprawdzałam, czy wszystko jest z nim ok. 1 stycznia zauważyłam, że dziwnie leży. Z budy wystawała tylko przewieszona dziwnie głowa… Nie mógł ustać na nogach. Byłam u niego tego wieczoru trzy razy. Zaczęłam szukać pomocy, wydzwaniać po weterynarzach. To był 1 stycznia, po godzinie 18.00. Pomocy nigdzie. Telefony milczą, albo lekarz nieobecny na miejscu. Zrozumiałe, Sylwester. Pytałam straż miejską o jakiegoś weterynarza, który może z nimi współpracuje… Żaden z weterynarzy nie odpowiadał. Dodzwoniłam się do doktora Nawrockiego, który zajmuje się zwierzętami w szczecineckim schronisku dla zwierząt. Powiedział, że wyjątkowo specjalnie pojawi się rano, umówiliśmy się w schronisku – opisuje mieszkanka portalowi szczecinek.com.

Jak się okazuje, w międzyczasie kotem zainteresowała się straż miejska. Funkcjonariusze postanowili zawieźć pupila do schroniska, działając zupełnie niezależnie. Kotka podobno zauważył operator monitoringu.

Rano przyjechałam po kota. Nie było go. Pytam, po co go zabrali do schroniska, skoro nie ma tam lekarza? Nie wiedzieli, że się umówiłam z doktorem. Pojechaliśmy zobaczyć, czy to rzeczywiście on. Doktor już był na miejscu i przekazał nam wiadomość o śmierci Campera. Kot miał pokiereszowany pyszczek, usłyszeliśmy, że miał wypadek komunikacyjny. Mógł się wystraszyć petardy, wbiegł pod samochód... – dodaje mieszkanka.

Czytaj też:
Kot, który został przemycony na statek, znalazł nowy dom. Groziło mu uśpienie
Czytaj też:
Co łączy Pana Kleksa, TVP, a nawet słynne „makao i po makale”? „Resentyment, iluzja, czysta gra”
Czytaj też:
Dogoterapia – co to jest, dla kogo i jakie ma cele? Rasy psów do dogoterapii

Opracował:
Źródło: szczecinek.com