Krystyna Romanowska: Odnoszę wrażenie, że odbywa się wielkie czarowanie rzeczywistości. Na ekrany wszedł efektowny Pan Kleks, który okazuje się nudną wydmuszką, do telewizji wracają znane twarze, z którymi wiążemy oczekiwania, że zapewnią nam dobre samopoczucie sprzed wielu lat. Ale żyjemy już w innych realiach i nie da się wrócić do beztroski z początku wieku.
Paweł Droździak: Budowanie na resentymentach zawsze jest farsą. Nie ma wielkich udanych powrotów, jeżeli odbywają się w innym czasie i innych realiach. I może wybrzmiewa w tej chęci oglądania twarzy sprzed lat tęsknota za przewidywalną rzeczywistością, w której kiedyś żyliśmy. Ale kiepska wiadomość jest taka, że nie ma już mitu społecznego, który spajałby społeczeństwo w Polsce, czy nawet szerzej – w kulturze łacińskiej. A co za tym idzie – brakuje wspólnego kodu kulturowego.
Co ma podstawowe konsekwencje: nie potrafimy się dogadać.
Jesteśmy poszatkowani na wiele różnych narracji, które wzajemnie się wykluczają. Ktoś może zapytać, po co nam mit, który jest jakąś bajką, opowieścią. Oczywiście, on jest czymś o wiele ważniejszym: jest opowieścią (w którą wcale nie trzeba wierzyć), wokół której można budować zrozumiałe tylko dla jakiejś grupy znaczenia. Niedawno ktoś zadziornie w internecie napisał o prawie niewierzących do choinki.
Oczywiście, że mają do niej prawo, ale nie dlatego, że choinki nie ma w Biblii (w którą ateiści nie wierzą). Mają do niej prawo, bo istnieje pewien wspólny ryt kulturowy, z którego – jak z pnia choinki właśnie – wyrastają inne znaczenia – w tym właśnie tradycja ubierania drzewka. Jeżeli jest ten wspólny podstawowy mit – można z niego potem wywieść opowieść o tym, że istnieje obiektywna rzeczywistość, którą można badać, że ludzie mają prawa i nie można ich kupować i sprzedawać, ani składać w ofierze. Jeżeli taki wspólny ryt istnieje – możliwe jest uzgodnienie jakiejkolwiek wizji rzeczywistości. Widzimy jednak wyraźnie – np. po sposobie przejęcia Telewizji – że nie da się ustalić, co jest właściwie, a co – nie?
Dlaczego akurat po sposobie przejęcia TVP?
Niech pani zwrócić uwagę, że mamy na ten temat komentarze różnych prawników. Jest Adam Bodnar, bardzo wybitny prawnik, wywodzący się z fundacji, z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który uważa, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Ale mamy też Fundację Helsińską, która mówi coś wręcz przeciwnego.
Nie wchodzę w interpretację prawną tego wydarzenia, ale widzimy na tym przykładzie, że nawet na takim poziomie – jak oddanie władzy w największym medium publicznym, niemożliwe jest ustalenie jakiejkolwiek wspólnej rzeczywistości!
Moim zdaniem, to bardzo zła wróżba na przyszłość. Jeżeli nie wiadomo, który sędzia jest legalny, który nielegalny, co jest zgodne z konstytucją, co jest niezgodne i co to jest konstytucja – to trudno jest na tym budować społeczną rzeczywistość.
Ja nie bronię PiS-owskiej telewizji – obraz świata, który przedstawiała, był świetnym dowodem na to, jak można budować rzeczywistości równoległe, posunięte aż do ekstremum.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.