Polskie służby specjalne zainteresowały się rosyjskim statkiem porzuconym w porcie w Gdyni – poinformowało Radio Zet. Zbiornikowiec Khatanga został zatrzymany w Porcie Gdynia w 2017 roku, po tym jak nie przeszedł rutynowej kontroli. Jednostka miała przejść remont, ale w 2020 r. armator ogłosił upadłość i przestał interesować się statkiem.
Porzucony rosyjski statek widmo zerwał się z cum w porcie w Gdyni. Problem jest poważniejszy
Zastrzeżenia co do zabezpieczenia zbiornikowca zgłaszał Urząd Morski. W ciągu ostatnich tygodni Khatanga dwukrotnie zerwała się z cum i trzeba było wzywać holowniki, aby „złapać” jednostkę i odholować ją na miejsce. Okoliczności incydentów bada ABW i SKW. Na statku mogą znajdować się rosyjskie urządzenia nasłuchowo-wywiadowcze. Gdynia to główny port polskiej marynarki wojennej, a w Bałtyckim Terminalu Kontenerowym przeładowywany jest sprzęt NATO.
Sprawa jest również o tyle istotna, że zbiornikowiec Khatanga służył do przewozu ropy i pochodnych, stąd może być „tykającą bombą” chemiczną. – Tam mogą się gromadzić mocno wybuchowe gazy. Nic nie działa, więc statek nie jest odgazowany. Wystarczy iskra i mamy katastrofę – powiedział informator Radia Zet. Dodatkowo przepisy nie pozwalają na sprawdzenie, co jest pod jego pokładem.
Gdynia. Porzucony rosyjski statek stoi w porcie. Zbiornikowiec Khatanga pod lupą ABW i SKW
Zgodnie z przepisami władze portu nie mogą nic zrobić z Khatangą bez decyzji syndyka zarządzającego majątkiem upadłego armatora. Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński powiedział, że „nie wyklucza się możliwości przejęcia statku z tytułu zadłużenia armatora za długoletni postój statku na wodach Portu Morskiego Gdynia”. Według nieoficjalnych doniesień rozważane jest m.in. wpisanie rosyjskiego armatora na listę sankcyjną, co umożliwiłoby polskim władzom przejęcie jednostki.
Sytuacją zainteresowali się posłowie z sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych, którzy mają poruszyć temat na jednym z posiedzeń. Zarząd Morskiego Portu Gdynia uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą. Powodów do niepokoju nie widzi też Ministerstwo Infrastruktury. Wiceszef MON Cazery Tomczyk poproszony o komentarz stwierdził, że „nawet gdyby coś o tym słyszał, to i tak w tej sprawie niewiele można powiedzieć, jeżeli zajmują się tym służby”.
Czytaj też:
Incydenty na Bałtyku. Tusk: Wszystkie tropy prowadzą do RosjiCzytaj też:
Turyści przeżyli zatonięcie statku. Teraz mówią o tajemniczych dokumentach