W środę 26 lutego dyżurny komendy w Sosnowcu otrzymał zgłoszenie o awanturze domowej w jednym z mieszkań w centrum miasta. Policjanci pojechali na miejsce zdarzenia i dzięki wsparciu strażaków dostali się do lokalu. W środku znaleziono 33-latkę z licznymi ranami. Mimo podjętych działań ratunkowych nie udało się jej uratować. Funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania sprawcy morderstwa.
Po kilku godzinach policjant na urlopie zauważył mężczyznę ubranego nieadekwatnie do pory roku, który nie pozwalał sobie pomóc. Funkcjonariusz, uwzględniając irracjonalne zachowanie 33-latka i niską temperaturę, która ówcześnie panowała, poprosił o wsparcie kolegów. Jak się okazało, mężczyzna był poszukiwanym, który zabił żonę.
Zabił żonę w Sosnowcu. Nowe informacje o szokującej zbrodni na Śląsku
Nowe szczegóły sprawy podał „Fakt”. Małżeństwo miało niespełna dwuletniego synka, który był świadkiem zbrodni. Kobieta wołała pomocy, a krzyki usłyszeli sąsiedzi w bloku. – Pod naszym blokiem przechodzili Ukraińcy i mówili, że kobieta z maleńkim dzieckiem woła pomocy przez okno – opowiada pani Aleksandra. Dodaje, że po chwili w oknie już nikogo nie było, a pod mieszkaniem była babcia dwulatka.
Kobieta zadzwoniła po męża, który dotarł do mieszkania rodziny przez otwarty balkon. – Nie bałem się, sam jestem ojcem trójki dzieci. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tam doszło do morderstwa. Myśleliśmy, że może matka zasłabła, a dzieciątko przeraźliwie płacze z tego powodu – komentował pan Michał. W środku był sprawca zbrodni.
29-latek słyszał płacz dziecka za ścianą, wszedł do mieszkania mordercy
– Podszedł do mnie i powiedział: „To nie moja wina”, „To ona zaczęła”, jego słowa były chaotyczne. Widziałem, że był pobudzony, miał rozszerzone źrenice. Zapytałem go: „Gdzie jest dziecko?”, spokojnie mu powiedziałem, że chcę tylko zabrać w bezpieczne miejsce chłopczyka – relacjonuje 29-latek. 33-latek zabronił mężczyźnie wyjścia przez drzwi, więc ten opuścił mieszkanie tą samą droga, którą wszedł. Poszkodowana kobieta, która zmarła, otrzymała kilkanaście ciosów nożem.
Morderca uciekł przez balkon, skacząc na dach sklepu. – Nie mogłem stać bezczynnie, gdy słyszałem ten płacz za ścianą. Teraz jak na to patrzę, to wiem, że wiele ryzykowałem, ale na szczęście mnie i temu chłopczykowi nic się nie stało. Żal tylko tej kobiety – przyznaje pan Michał. Motyw zbrodni pozostaje nieznany, a sprawca odmawia wyjaśnień. Najprawdopodobniej trafi na kilkutygodniową obserwację psychiatryczną. Wcześniej w rodzinne nie było żadnych interwencji.
Czytaj też:
Tragedia, która wstrząsnęła miastem. Jest zarzut w sprawie morderstwa nauczycielkiCzytaj też:
Sprawa Izabeli z Pszczyny. Jest decyzja sądu lekarskiego ws. ginekologów